23 kwietnia 2016

Sucrette & Lysander rozdział 22

Pragnąca jedynie odrobiny zaufania.

Wczorajszy wieczór spędziłam na wymianie e-maili z dziewczyną oferującą mi spotkanie z muzykiem. Po wiadomościach wydawała mi się miła i szczera, więc odegnałam od siebie jakiekolwiek podejrzenia o oszustwo bądź narażenie mnie na niebezpieczeństwo. W ten sposób, dzisiejszego popołudnia, mój wolny czas poświęcę na rozchwianie tajemniczej tożsamości. Nie mogłam nic na to poradzić, że strasznie się stresowałam. Siedziałam aktualnie w szkole na lekcji, spięta z złączonymi razem, pocącymi się dłońmi. Nie wiedziałam tylko, co bardziej mnie denerwowało. Zobaczenie mojego muzycznego idola czy działanie za plecami mojego chłopaka. Zresztą on miał mi chyba za złe, to, co mu wygarnęłam w napływie emocji, ponieważ rankiem nie przywitał się ze mną jak zwykle, a ignorując mnie zasiadł z Kastielem, w ogóle na mnie nie zerkając. Nie rozumiałam go. Wyznałam mu prawdę, bolesną, ale prawdziwą. Powinien przyjść do mnie wyjaśnić to sobie, tymczasem obraził się na amen. Poczułam delikatne klepanie po ramieniu, więc spojrzałam na przyjaciela siedzącego obok mnie. Ten obdarzył mnie zmartwionym uśmiechem.
- Co się stało? Znowu pokłóciłaś się z Lysandrem? – Szepnął, zasłaniając dłonią swoje usta, aby nauczycielka nie przyuważyła jego chwilowego niezainteresowania jej nużącym wykładem. Westchnęłam znacząco. „Znowu”. To było to. – Kurczę Suśka, ty nie jesteś kłótliwym człowiekiem, więc co z wami? – Zmarszczył brwi, widocznie przejęty. Bałam się o tym myśleć, ale widocznie nie pasowaliśmy do siebie z Lysandrem. Non stop pojawia się przed nami górka, która stawała się coraz trudniejsza do pokonania.
- Nie wiem Alexy. – Odparłam bezsilnie. – Nie układa nam się już od samego początku, to co będzie później? – Zapytałam cicho, lecz te pytanie nie do końca było kierowane do chłopaka, a bardziej do mnie samej. Jak będzie wyglądać nasza przyszłość, skoro nie potrafimy się nawzajem zrozumieć?
- Póki się kochacie, jakoś to będzie. Za chwile pewnie się pogodzicie, więc nie przyjmuj się tym. Gdy się coś psuje, nie wyrzucaj tego do kosza, tylko postaraj się to naprawić. – Uśmiechnął się pokrzepiająco, po czym dostał ochrzan od profesorki o przeszkadzanie w prowadzeniu lekcji. Niechętnie odwrócił się w stronę tablicy, by znudzonymi oczętami śledzić niezrozumiałe szyfry zapisane kredą. Musiałam przyznać mu rację, łatwo przychodziło nam coś wyrzucić, niż spróbować to zreperować.

Wraz z dzwonkiem głoszącym przerwę obiadową, wyszłam z klasy. Poczekałam przy drzwiach, aby złapać Lysandra. Musiałam się z nim rozmówić i gdy go w końcu ujrzałam, serce zabiło mi mocniej w podekscytowaniu. On zatrzymał się przede mną, utrudniając trochę swobodne wyjście z sali, lecz nie przejmował się tym. Patrzył w moje oczy, chcąc mnie oczarować swoją złotozieloną magią.
- Lys…
- Chciałbym z tobą porozmawiać. Odejdziemy w ustronniejsze miejsce? – Przerwał mi, ubierając w słowa, moją myśl. Chyba jednak nie dawało mu spokoju zajście z wczoraj. Kiwnęłam głową, a chłopak wyciągnął do mnie rękę, którą bez dłuższego namysłu złapałam. Czułam jak jego dłoń drżała, kiedy prowadził mnie w stronę klatki schodowej, dokładniej pod schody. Stanął naprzeciwko mnie, wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie jak zbity pies.
- Przemyślałem sobie wszystko i podjąłem decyzję. – Powiedział poważnie i wyraźnie, aż zlękłam się. Objęłam się swoim rękami, chcąc się przytrzymać w razie rozpadu na kawałeczki. W środku skręcało mnie od negatywnych emocji dotyczących jego zachowania oraz wypowiedzianym słowom. Czy on miał już mnie dość? Chciał ze mną zerwać? Nalewały mi się łzy, więc opuściłam głowę. – Su dlaczego się trzęsiesz? – Naprawdę to robiłam? Widocznie straciłam kontrolę nad moim ciałem.
- Ch-chcesz mnie z-z-zostawić? – Mój język plątał się, nie chcąc wypuścić z ust tego pełnego strachu pytania. Skuliłam się, kiedy moja podświadomość wyłapała podniesienie ręki przez chłopaka. On jednak ułożył ją na moim ramieniu i wciągnął mnie ostrożnym ruchem w swoje objęcia.
- Jak mogłaś tak pomyśleć, gdy ja nawet nie potrafię sobie wyobrazić mojej codzienności bez ciebie? Powierzyłem ci moje wierne serce, dlatego stałem się egoistą. – Nie znajdowałam odpowiednich wyrazów, aby opisać moją ulgę. Odwzajemniłam gest, wtulając się w jego tors. Należymy do siebie i wszystko, co posiadamy, dzielimy ze sobą. – Chciałem ci podarować płytę twojego muzyka. – Odsunęłam się kawałek i spojrzałam na jego ciepły uśmiech. Zaraz. Czy to znaczy, że w końcu nas zapozna?
- Serio? Poznasz nas? – Pytałam w niedowierzaniu, a jego zadowolenie stało się rozmazane, jak moja nadzieja.
- Nie wystarczy ci płyta? – Zrobiłam krok do tyłu, uciekając od jego ciepła. Smutno mi się zrobiło, bo Lysander wciąż upierał się przy swoim. Myślał, że da mi na odczepne płytę i będę go czciła, tym samym porzucając dalsze dążenie do poznania tożsamości muzyka. Jak on sobie mnie musiał wyobrażać? Jak zwykłą dziewczynę, której da się kartę kredytową, aby dała ukochanemu spokój od siebie?
- Nie. Nie zrezygnuję. Obiecałam sobie znaleźć muzyka, zanim zaczęłam się z tobą spotykać. Nie mogę olać mojego postanowienia, bo ono świadczy o mojej determinacji. Dlaczego nie możesz tego pojąć? Przecież znasz muzyka, znasz mnie i powinieneś wiedzieć, iż cię nie zdradzimy. Ba! Nawet się sobie nie spodobamy. – Oznajmiłam starając się zachować spokój. Wczoraj poddałam się emocjom, dlatego teraz trzymałam nerwy na wodzy, aby nie unieść się.
- Owszem, znam. Wiem, że on nigdy by się w tobie nie zakochał, ale nie wiem jak z tobą. Kobiety są zmienne, często naiwne i łatwo je omamić. – Powiedział marszcząc brwi. Czy ja się przesłyszałam? On postrzegał mnie w ten sposób?
- Ha? – Wypuściłam powietrze osłupiała. Zszokowane usta i oczy nie chciały się zamknąć. – Czyli to znaczy, iż mi nie ufasz? Nie wierzysz we mnie? – Chciałam, aby zaprzeczył temu wszystkiemu, lecz on stał przygnębiony, a wzrokiem uciekł przede mną, wbijając go w podłogę. Jednoznacznie pokazał mi, że faktycznie tak było.
- Tak łatwo przychodzi ci kłamstwo. Nawet nasz związek zaczął się od niego. Jak miałbym ci zaufać? – Nie potrzebnie to dodawał. Wystarczająco już mnie podźgał. Załamałam ręce i chwiejnie ruszyłam przed siebie, patrząc na swoje rozmyte buty. W tamtym momencie chciałam pobiec w samotność i wylać z siebie całą nagromadzoną w oczach wodę, ale jedynie, gdzie mogłam się udać, to damska toaleta, w której to zamknęłam się na dalszą część przerwy i następną lekcję. Siedziałam z podkulonymi nogami na klapie i płakałam po cichu.

Nie przejmując się moim zapłakanym stanem, czekałam właśnie w parku na dziewczynę od komentarza. Z Lysandrem po tamtej nieszczęsnej wymianie zdań, nie porozmawiałam już więcej, gdyż nie wróciłam na lekcje. Nie chciałam martwić pewnych osób w klasie. Nie spodziewałam się, że Lys nie miał do mnie zaufania. Nic na to nie wskazywało. I co prawda, zaczęliśmy od kłamstwa, ale w ten sposób się do siebie zbliżyliśmy. Zresztą, on sam chętnie w nim uczestniczył i to on, to zapoczątkował, więc nie był bez winy. Przecież sam okrzyknął mnie swoją dziewczyną i nawet mnie pocałował… W ogóle nie było w tym logiki. To nie kłamstwa były przyczyną jego braku zaufania, musiało być to coś innego, lecz najwyraźniej nie chciał mi tego zdradzić.
- Hej, Sucrette? – Usłyszałam damski głosik, więc podniosłam spojrzenie na właścicielkę. Okazała być się nią wysportowana nastolatka, bodajże w moim wieku. Choć podlegało to wątpliwościom ze względu na nagromadzenie spinek w gwiazdki na jej granatowej fryzurze.
- Cześć Laeti. – Z trudem uśmiechnęłam się, ale musiałam zrobić to koślawo, bo na twarz dziewczyny wtargnął się cień zmartwienia, co potwierdziła, pytając:
- Wszystko w porządku? – Kiwnęłam głową potwierdzając. Obca osoba to niezbyt dobre ujście dla moich trosk. Czas o nich zapomnieć i skupić się na udawaniu wesołości przed muzykiem. – Skoro tak to chodźmy. – Machnęła ręką, abym powędrowała za nią. Tak też zrobiłam.

Usiadłam przy stoliku w kafejce, a dziewczyna zniknęła gdzieś w tłumie. Z każdą sekundą oczekiwania, bardziej się stresowałam. To za chwilę się stanie, poznam posiadacza głosu, za którym oszalałam. Kurczę, złapała mnie trema, chciałam rozejrzeć się dookoła, gdy ktoś nagle zajął miejsce przy moim blacie. Oooo kurde! Czy to on? Czy to on? Cała podenerwowana przeniosłam nieśmiało spojrzenie na obiekt przede mną. Napotkałam znajomy uśmiech, kiedy ja go ostatni raz widziałam?

_______________________________________________________________________________

Hej! Pozwólcie, że przeproszę Was za brak rozdziałów przez ostatni tydzień, ale nie miałam dostępu do laptopa. Dzisiaj w nocy bądź jutro pojawi się jeszcze jeden rozdział z Lysem, aby nadrobić zaległość.
W ogóle mam do Was pytanie, chcecie czat na blogu? Wtedy łatwiej będzie się porozumiewać ^^ Piszcze :)
♥ ♥ Dzisiaj jest też wyjątkowy dzień dla pewnej wspaniałej bloggerki z bloga "szkolne liściki", dlatego Moja Kochana, jeśli to czytasz, to chciałabym Ci życzyć wszystkiego najlepszego z okazji urodzin ♥ ♥

7 komentarzy:

  1. Rozdział jak zawsze cudowny :*
    Życzę weny kochana :)
    Dziękuję za życzenia :*
    Tak coś myślałam że coś napiszesz ale nie sądziłam że publicznie :)
    Dziękuję jeszcze raz :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde drama z Lysem ciąg dalszy ale czy nie na tym polega miłość? Na wspólnym pokonywaniu przeszkód? XD KURDE GLEDZE JAK STARA BABA XXDD dobra przechodząc do sedna to jestem zdenerwowana na Lysa... Bo nie wierzy Su a i jeszcze jedno bo coś wydaje mi się że muzykiem jest Ken albo ktoś wymyślony xdd bo nic pozdrawiam i życzę duzzzzzio weny Harusia ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurcze! Chyba wiem kto jest muzykiem ( chyba, że bedzie to nowa postać, ale ,, znajomy uśmiech '' oznacza, że raczej nie)
    Po słowach ,, Wiem, że on nigdy by się w tobie nie zakochał'' wnioskuję, że jest to osoba dobrze mu znana i prawdopodobnie posiadająca dziewczynę.
    Czyżby to był on? Domyślacie się?

    OdpowiedzUsuń
  4. No to czekamy na kolejne cudeńko ^-^ ~ WIKA <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej kochana :) Rozdział po krótkiej przerwie ale powaliłaś mnie tym na kolana. Pierwsza sprawa Lys nie ufa naszej Su, no tego to się nie spodziewałam, a tym bardziej po Lysandrze. No i jeszcze ten "znajomy uśmiech" domniemanego muzyka. Czyli zakładam pojawienie się postaci z przeszłości bohaterki i teraz mam wielką rozkminę kto to może być haha. Pierwsza moja myśl Laeti go zna więc może to Dake ? Haha ale to byłby chyba lekki absurd skoro dobrze zna się z Lysem i jak on sam twierdzi nie spodobałaby się mu. Czyli pewnie i postać z poza gry albo za mało mam w sobie dociekliwości haha Pozdrawiam Ola :*

    OdpowiedzUsuń
  6. A już myślałam że oni ze sobą zerwą... Mam coś złe przeczucia do tego kto jest tym muzykiem :D

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurcze jestem pewna, że tym muzykiem jest Alan, chłopak Alexa :D Już kiedy Suśka go poznała stwierdziła, że zna ten głos, a jeszcze Lys mówiący, że ten nigdy by się w niej nie zakochał...już po tamtym rozdziale wiedziałam ;3

    Czekam na next! ^^

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do pozostawienia swojej opinii!
Z góry dziękuję!