2 kwietnia 2016

Sucrette & Lysander rozdział 20

Wchodząca na nowe ścieżki.

Ach! Tak ciężko było mi odkleić od siebie powieki, sklejone przez rozmazany makijaż. Z imprezy urodzinowej Lysandra wróciłam zdecydowanie za późno, czego skutkiem był mój skacowany stan, mimo tego, że nie wzięłam ani łyka alkoholu. Gdy tylko jakimś cudem powróciłam do domu to od razu doczołgałam się do łóżka, by na nim zalegnąć. Podsumowując, masakra! Obróciłam się na drugi bok i przycisnęłam głowę do poduszki. Chciałam spać. Bardzo. Lecz nie było mi to dane, gdyż do wrót mojej groty agresywnie zapukano.
- Sucrette za chwilę będzie obiad. – Że co? To która godzina? Podniosłam się do góry i rozejrzałam po łóżku za telefonem. Odnalazłam go na podłodze, po czym sprawdziłam wyświetlacz. O kurczę, to już czternasta… Przegięłam z tym snem. Nawet gospodarz wczorajszego spotkania już nie spał, bo dzwonił do mnie kilka razy. Zbierając się spod kołdry, wybrałam numer, aby oddzwonić.
- Halo? Kochana wszystko dobrze? – Rozległ się w moich uszach jego zmartwiony głosik. Nadopiekuńczość to jego cecha wrodzona.
- Tak, spałam. Przepraszam, że nie odbierałam. Co się stało? – Zapytałam, otwierając jedną ręką szafę. Szukałam w niej jakiś ubrań, żeby zrzucić z siebie po miętoloną sukienkę.
- Teraz trochę na to za późno, ale Kastiel pilnie chciał z tobą porozmawiać. Ja zresztą też. – Zrobiłam wielkie oczy. To brzmiało groźnie, czyżbym coś przeskrobała? – Ojj nie martw się. To nic negatywnego. – Dodał, widocznie zorientował się, że mógł mnie przestraszyć. Ten to zawsze myśli o innych i próbuje wejść w ich skórę. Cudowny. Przewiesiłam sobie ręcznik i ciuchy na rękę, następnie udałam się do łazienki.
- To możemy pogadać w szkole. – Zaproponowałam, odstawiając rzeczy na półkę. Przejrzałam się w lustrze i prawie padłam za zawał. Oczy przez kosmetyki popuchły mi lekko, a czarny dusz obrysował je, jak u pandy. Włosy to istna kupa siana, matko…
- Właściwie… Chyba, żebyśmy mogli przyjść na chwilkę przed twój dom? – Przetarłam dłonią mój blady policzek. To zły pomysł, aby wystawiać się im na ślepia. Nie chciałabym ich wystraszyć, tym bardziej takiego przystojnego Lysandra.
- Dziś odpada. Nie wyglądam zbyt dobrze. – Westchnęłam.
- Proszę tak nie mówić. Możemy podejść za niedługo? – Chyba nie ma rady.
- Dobrze. Jak coś do dzwoń. Idę się wykąpać. – Oznajmiłam ulegając sile jego głosu. Sama chciałam go zobaczyć, najwyraźniej się uzależniłam.
- Miłej kąpieli. – Życzył uprzejmie, a ja podziękowałam i się rozłączyłam. Zerknęłam ponownie do lustra, na swoje suche usta. Dotknęłam ich subtelnie palcem wskazującym na wspomnienie wczorajszego pocałunku z Lysandrem. Ciekawe, czy powtórzy wkrótce ten gest przyjemności? Może jestem zachłanna, bądź wykazuję jakiś stopień zboczenia, ale podobała mi się taka odważność ze strony mojego cnotliwego chłopaka, po którym się tego w zupełności nie spodziewałam… Znaczy w przeciągu tak krótkiego czasu bycia oficjalnie razem.

Usiedliśmy przy stole całą rodziną, jak to mieliśmy w zwyczaju w niedzielę. Spojrzałam na moją siostrę, która wciąż była na mnie obrażona i unikała mnie, jak ognia. Martwiło mnie to, bo to pierwszy raz, kiedy, aż tak się na mnie pogniewała. Ehh… Właściwie to tak na nią spoglądając przypomniałam sobie, że nie usunęłam tamtego postu z zapytanie o tożsamość muzyka na grupie z koncertu. Muszę to zrobić, bo nie chciałabym być nie fair w stosunku do Lysandra. O! Chyba o wilku mowa. Popatrzyłam pod stół na dzwoniący telefon. Odrzuciłam połączenie, traktując je jago sygnał do wyjścia. Podziękowałam rodzinie za towarzystwo przy posiłku, odniosłam talerz do kuchni, po czym ubrałam botki oraz płaszcz i wyszłam przed dom. Lysander czekał na mnie razem z swoim buntowniczym przyjacielem. Przywitałam się z nimi i odeszliśmy kawałek od mojego mieszkania, aby rodzice się mnie nie czepiali. Cóż, oni jeszcze nie wiedzą, że mam chłopaka i jak na razie nie chciałam im o tym mówić. Kiedyś pewnie nadejdzie dzień, w którym przedstawię im Lysandra, właśnie, kiedyś.
- No więc, o czym chcieliście porozmawiać? – Zapytałam zaciekawiona, a Kas uśmiechnął się jak biznesmen posiadający dla mnie wyjątkowo korzystną umowę, z której to on najbardziej skorzysta.
- Tak się nad tym zastanawiałem. Uczyłaś się śpiewu? – Zainteresował się buntownik.
- Nie, ale w gimnazjum bawiłam się z kolegami w kapelę. Występowaliśmy często na szkolnych wydarzeniach. Czemu pytasz? – Zmarszczyłam brwi zdziwiona, a Lysiu wbił we mnie zaniepokojony wzrok.
- Z kolegami? – Wyłapał z mojej wypowiedzi i powtórzył. Widocznie ten fragment mu najbardziej się nie podobał.
- Tak. Ale to przeszłość, nie mam z nimi kontaktu…
- To nieważne. – Przerwał mi Kastiel, kładąc dłoń na moim ramieniu. Dla Lysandra to chyba było ważne, zważywszy na jego zmartwiony wyraz twarzy. – Powiedz, nie chciałabyś znów zacząć śpiewać w zespole? – Jego kąciki ust wygięły się do góry, tak samo jak skaczące brwi.
- Chcesz mi coś zaoferować? – Dopytałam zaciekawiona. W sumie dobrze wspominam tamten okres w życiu i z przyjemnością bym go powtórzyła. Wszystkie emocje związane z dawaniem od siebie sto procent w śpiewaniu były ekscytujące. Byłam wtedy przesiąknięta muzyką.
- Owszem. Wydajesz się w porządku laską i myślę, że można ci zaufać, dlatego proponuję ci, abyś dołączyła do mnie i Lysa. Piszesz się na to? – Powiedział żywiołowo, a mi zabiło szybciej serce w podekscytowaniu. Mogłabym znowu się bawić… Nie, robić to profesjonalnej. I kto wie, może nawet zbliżyłabym się do magicznego świata muzyka… Spojrzałam na Lysandra, chcąc zobaczyć jego minę, a on uśmiechnął się, tak jakby dołączał się do oferty. Miałabym kolejny element, łączący mnie z nim. Dzieliłabym z nim pasję, to niewiarygodne!
- Tak, chętnie! – Odpowiedziałam szczerząc się w szczęściu. Kastiel także wyglądał na zadowolonego z siebie. Ach, czyli rozpoczynam kolejną przygodę w moim nudnym życiu! Nie mogę się już jej doczekać!

Na dworze świeciły gwiazdy, kiedy zasiadłam za laptopem z zamiarem usunięcia postu. W końcu miałam chwilę, aby się za to zabrać. Od jutra rozpoczynam po szkolne próby z Kastielem i Lysandrem, więc wolnego czasu będę miała niewiele. Równocześnie o wiele więcej chwil będę spędzać z moim ukochanym. Cieszę się na to. Włączyłam odpowiednią stronkę. O. Ktoś zdążył mi napisać komentarz. Z ciekawości zaczęłam go czytać i wtedy odezwały się we mnie wyrzuty sumienia i rozdarcie, gdyż jakaś dziewczyna twierdziła, że zna tożsamość mojego muzyka i może nas umówić… No i co miałam zrobić?

8 komentarzy:

  1. Nie wiem co bym zrobiła na jej miejscu, jest to trochę nie fer co do Lysia :/
    Rozdział bardzo mi się podobał :3 Nie mogę się doczekać następnego :)
    Życzę ci dużo weny kochana :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No no wreszcie się doczekałam rozdziału o kolejnej dawki Lysa XD ciekawe kto się okaże muzykiem pisze komentarz 2 raz także dzięki internet -.-" wcześniej był taki długi a teraz kupa XDD nurtuje mnie jedno skoro siostra Su odnalazła notatnik który rzekomo należał do muzyka a tak na prawdę do Lysa to czemu dyrektor klubu powiedział że należy do tego muzyka? Nie wiem czy to zmiana czy planujesz coś więcej. Muszę cię skarcić za długość bo ja jestem taka żadna Lysa a tu tak go mało a rozdział czyta się mega szybko ;( wszystko takie przyjemne i lekkie do czytania ja nie wiem jak to robisz ;) No ogółem było super ale dalej ta długość jest taka krótka a ja tak lubię Lysa. AAA bo zapomnę co z Dimitrim? Pozdrawiam i życzę duzzzzzio weny Harusia ❤ Ps dziękuję że chce Ci się pisać tyle opowiadań i wgl jeszcze za Nata dziękuję ale i tak wolę Lysa i Dimitriego XD POZDRAWIAM I TACZKA WENY :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haruka z tym notatnikiem to dobre pytanie! Myślałam, że nikt się nad tym nie zastanawiał, dlaczego wgl tam się znalazł przedmiot od Lysia... Hehe... Tajemnice. :D
      Dimitri w krótce się pojawi, muszę jeszcze dopiać ostatni guzik :)
      Dzięki i pozdrawiam :*

      Usuń
  3. W każdym słowie popieram koleżankę u góry *Isia Misia* :)
    Pozdrawiam i życzę weny ...

    OdpowiedzUsuń
  4. O ny... Niech się z nim nie spotyka, bo Lysiu będzie miał focha forever i Su będzie musiała to załagodzić i go odzyskać. Wiadomo, że w związkach jest zazdrość i pomimo tego, że Lysander nie lubi się ,,bawić" w fochy, to i tak zapewne może ta sytuacja spowodować swoiste rozstanie... Lub separacje xD (co ja pieprze?) Wnioskując: Jeśli ona spotka się z tym gościem, Lysander się o tym dowie lub ona mu o tym nie powie i kiedy wyjdzie to na jaw, Lysiu się na nią obrazi... A JEŚLI SIĘ Z NIM SPOTKA, TO JA DO NIEJ PRZYJDĘ W NOCY I JĄ LEKKO PODDUSZĘ;) Pozdro i wiaderka tęczowej weny❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć!

    Ostatnio jestem naprawdę nie do życia, więc moje komentarze będą na poziomie dna i wodorostów. Musisz mi to wybaczyć! Tzn. w sumie nie musisz, jeżeli nie chcesz, ale byłoby bardzo miło.
    Historia Lys i Su z jednej strony jest taka cukierkowa, bo oni się tak kochają i rozmawiają ze sobą, i nawet jeżeli pojawiają się jakieś przeciwności, jeżeli nasuwają się jakieś wątpliwości, albo niejasności, to potrafią dojść do porozumienia. Już Ci to pewnie wcześniej pisałam, ale fajne jest to, że pokazujesz, że miłość nie jest za prosta, że dwoje ludzi, czujących coś do siebie, chcących stworzyć razem związek przede wszystkim musi nauczyć się siebie nawzajem. Muszą się poznać. I właśnie to wszystko opisujesz w tych rozdziałach. Nie jest to takie hop-siup wszystko piękne, tylko stopniowo poznają się. Odkrywają swoje słabości, to co sprawia im radość, to co smuci. Super, że nie spłycasz tego ich związku.
    Może ta historia nie wzbudza tylu emocji, co ta z Kasem, ale tutaj mamy za to tajemnicę. Chyba wszystkich czytelników interesuje kim jest ten muzyk. Osobiście myślałam, że to Lysiek nim jest, ale z Tobą nigdy nic nie wiadomo.
    Bardzo mnie ciekawi, czy nasza bohaterka skusi się na spotkanie z muzykiem, czy może powie o wszystkim Lysandrowi. No i czy jeżeli się z nim zobaczy, to czy to wpłynie jakoś na jej uczucia? Może muzykiem będzie szalony surfer z Australii -Dake? Ależ bym się uśmiała!
    Kończę to snucie domysłów. Najlepiej jeżeli poczekam na kolejny rozdział, który przybliży nas do rozwikłania tej zagadki ;)

    Ściskam Cię mocno!

    OdpowiedzUsuń
  6. No to się trochę pod koniec porobiło...Ale mimo wszystko Lys i jego cudowny charakter zamazują to co ma po części nastąpić chociaż nie mam pojęcia co tam siedzi w twojej głowie haha. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i dziękuje za umilenie mi końca niedzieli :)
    Ola :*

    OdpowiedzUsuń
  7. O ja *_*
    Kocham to opowiadanieeee!
    Pisz dalej, prooooszę c:
    Pozdrawiam *.*

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do pozostawienia swojej opinii!
Z góry dziękuję!