26 marca 2016

Sucrette & Lysander rozdział 19

Pochłonięta urodzinowym, szalonym czasem.

Niepewnie zerknęłam na twarz męczyciela, który z lekkimi rumieńcami od ciepła wpatrywał się we mnie jak w najcenniejszy obrazek. Nie spodziewałam się, że ma dla mnie przeznaczony taki rodzaj spojrzenia.
- Jak wy zaczęliście ze sobą być? – Zapytał zdruzgotanym głosem, odchylając się ode mnie kawałek. – To znaczy, na co on cię poderwał? – Co? Czy mnie uszy zwodzą? Poważny wyraz twarzy Billy’ego jednak odegnał ode mnie podejrzenie o przesłyszenie się lub głupi żart z jego podłej strony. – Mała wiem, że nasz początek nie był najlepszy... Wpadłaś przez tamto okienko jak zesłaniec z nieba, wtedy kiedy najbardziej potrzebowałem kobiecego ciepła. Gdybyśmy zaczęli na nowo, dałabyś mi szansę? – Wyznał swoim ochrypłym od nadużywania alkoholu i papierosów głosem. Raczej były to jego szczere myśli. Cóż, powinno się docenić takie otworzenie się przed kimś, ale mnie napełniło to tylko odrazą. Jak może opowiadać takie rzeczy dziewczynie swojego kumpla? Tak się nie robi, to świństwo.
- Wybacz, ale raczej nie sądzę. – Odpowiedziałam bojaźliwie, opuszczając wzrok na swoje przybrudzone od leśnej ścieżki buty. Postaliśmy tak parę sekund, po czym chciałam odejść, lecz on chwycił mnie za ramię. Och, znowu wychodzi na jaw jego agresja… Boję się…
- Nie skończyliśmy jeszcze. – Warknął tym swoim nieprzyjemnym tonem, którego wcześniej doskonale się wyzbył. Zacisnęłam powieki, nie chcąc nawet podnosić głowy. Czułam tylko bolesny ucisk, nie pozwalający przepłynąć mojej krwi do palców.
- Przepraszam Billy, ale ja dla mnie to właśnie skończyliście. – Usłyszałam słodkie brzmienie mojego wybawienia w postaci Lysandra. Mięśniak od razu mnie puścił, jakby nagle dowiedział się o mojej zarazie. Jakie szczęście, znów zostałam uratowana przez te kojące ramiona, które teraz mocno mnie przytulały. Schowałam twarz w jedwabnej koszuli, przesiąkniętej jego zapachem.
- Lysander…
- Jeśli dalej chcesz być mile widziany w moim towarzystwie, to powinieneś udać się w tej chwili do domu. – Billy skomentował to tylko prychnięciem i bez większych problemów zebrał się do wyjścia. Nie chciałam, żeby to tak się potoczyło…
- Przepraszam. – Powiedziałam cicho, a chłopak odsunął mnie od siebie delikatnie z troskliwym uśmiechem.
- To ja przepraszam. Miałem cię nie zostawiać samej, zawiodłem. – Wyraził skruchę, właściwie to niepotrzebnie. Nie mam mu nic za złe, tym bardziej, iż w ostateczności okazał mi dowód bezpieczeństwa przy jego boku. Zareagował i nawet na przekór swojemu kulturalnemu, super przemiłemu charakterowi, wyprosił kolegę. I zrobił to dla mnie. Ach właśnie. Przypomniałam sobie o czymś.
- Przy okazji, jak jesteśmy sami… – Zaczęłam niezrozumiale, podchodząc do wieszaków i wyciągając z kryjówki prezent. To może być jedyna okazja tego wieczoru, kiedy jesteśmy sam na sam, więc trzeba ją wykorzystać. Schowałam opakowanie za plecami i stanęłam przed Lysandrem z tajemniczym uśmieszkiem. – Kochany długo myślałam nad odpowiednim podarunkiem dla ciebie. Nie chciałam, żeby było to coś zwykłego, co można kupić praktycznie wszędzie. Daję ci coś unikatowego wypełnionego myślami o tobie. Proszę. – Podałam mu tytkę, a on popatrzył wielkimi oczami to na mnie, to na opakowanie z namalowanymi balonikami.
- Cóż to? Wiesz, że nie musiałaś. – Jąkał się zawstydzony i zarazem ucieszony. Te jego słodkie zachowanie, doprowadziło mnie to cichego chichotu.
- Wiem, wiem. Zajrzyj do środka. – Powiedziałam podekscytowana, może nawet zestresowana. Złączyłam moje dłonie, mając głęboką nadzieję, że mój skromny podarek przypadnie chłopakowi do gustu. I widząc jego zadowolony uśmiech oraz iskierki w oczach na widok grubego notesu, już wiedziałam, iż dokonałam dobrego wyboru związanego z tym prezentem. – Zbliża się nowy rok, a twój notesik jest kompletną ruiną, wiec pomyślałam o nowym. Jednakże to nie jest zwykły kalendarzyk. Odnajdziesz tam cytaty, rozważania, myśli o tobie i gdzie nie gdzie małą kopertę z listem. To wszystko jest ogromie ważne dla mnie, bo podzieliłam się z tobą moim skrytym wnętrzem. W tych treściach jestem zamknięta cała ja, bezgranicznie cię kochająca. – Wyjaśniłam czując jak moja skóra zaczyna mnie piec. Otworzyłam się przed nim, gdyż miałam pewność, co do docenienia tego gestu. Dzięki tym odręcznie wypisanym linijką tekstu pozna mnie i moje uczucia na wylot. Stanę się z nim jednością, poprzez ukazanie mu mojej duszy. Poruszony Lys od razu wciągnął mnie w swoje objęcia. Trząsł się, jakby miał się zaraz rozsypać. Czyżby emocje próbowały go zburzyć?
- To jest naprawdę piękny prezent. Wyjątkowy. Jest przesycony tobą, aż mam ochotę teraz zamknąć się w komnacie i nic, tylko wpajać naukę o tobie. – Szeptał drżącym szczęściem głosem. Odwzajemniłam jego uścisk, zaciskając dłonie na jego plecach. Wtuliłam w jego ramię moją głowę, jakbyśmy mieli się zaraz razem stopić w jeden posąg.
- Nie możesz się zamknąć, bo co ja bez ciebie zrobię? – Zapytałam retorycznie. – Tylko go nie zgub, tak jak to było z tym wcześniejszym. Dobrze? – Niechętnie, ale musiałam się od niego oddalić, gdyż zorientowaliśmy się, że dalej tkwiliśmy w miejscu publicznym. Nie wypadało się tak mizdrzyć przy innych i dzielić się naszą prywatnością. Czułości powinny być zarezerwowane tylko dla tej drugiej połówki, nie dla ciekawskich gapiów.
- Postaram się. – Uśmiechnął się, jednakże wciąć lekko drżał. A przez duszność w tym pomieszczeniu oraz nasze podzielenie się ciepłem, Lyś był cały czerwony, tak sama jak pewnie ja. – Idziemy się przejść? – Zaproponował, na co kiwnęłam potwierdzająco głową. Dżentelmeńsko podał mi płaszcz i ostrożnie pomógł mi go założyć, tak jak przystało na prawdziwego mężczyznę. Naprawdę spotkało mnie nieopisywalne szczęście, trafienia na takiego partnera.
- Czemu właściwie wychodzimy? – Zainteresowałam się, gdy otworzył mi drzwi, chcąc przepuścić mnie przodem.
- Kastiel dzwonił i poprosił, abyśmy po niego wyszli, bo nie chce się zgubić. – Hmm jakieś to podejrzane, ale cóż. Może biedny Kastielek faktycznie boi się lasku i o swoją orientację w terenie. Rozkojarzona przeszłam przez próg i z chwilą, kiedy drzwi zamknęły się z hukiem, zostałam przyciśnięta do zimnych pustaków zewnętrznej ściany restauracyjnego dworca. Oczy diametralnie rozszerzyły mi się do granic możliwości, gdy moje usta zostały zaatakowane przez Lysandra. Nim w ogóle pojęłam co się właśnie stało, chłopak prostując się na baczność, odsunął się. – Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać. W środku mi nie wypadało, choć bardzo tego zapragnąłem. Przepraszam za ten haniebny czyn, sprowadzający mnie w odmęty perwersji… Może mi panienka dać liścia… To dla tego, że ja byłem taki szczęśliwy za ten prezent… No i tak bardzo cię kocham… - Tłumaczył się nerwowo za ten skradziony całus, jakby popełnił niewybaczalną zbrodnię. Jednakże ja nie byłam zła, wręcz przeciwnie. Byłam pozytywnie zaskoczona, jego spontanicznym zachowaniem. Zupełnie się po nim nie spodziewałam takich rzeczy, cieszy mnie, iż jednak poskromił swoją przewidywalność. Stał się dla mnie ciekawszy. Ostrożnie dotknęłam jego zziębniętego policzka, starając się odpędzić jego wyrzuty sumienia. Delikatnie pogłaskałam go kciukiem, patrząc głęboko w jego dwukolorowe tęczówki. Były tak blisko, że mimo ciemności, potrafiłam dostrzec ich blask.
- Nie przepraszaj. To było bardzo miłe. Nie obraziłabym się, gdybyś tak właśnie od czasu do czasu mnie zaskakiwał. – Oznajmiłam spokojnym tonem, który brzmiał wyjątkowo głęboko.
- W takim razie, czy mógłbym cię zaskoczyć jeszcze jeden raz? – Dopytał powoli skracając dystans między naszymi pożądającymi się wzajemnie wargami. Mimowolnie zamknęłam oczy, zaślepiona postacią mojej miłości. W brzuchu wszystko zaczęło mi się mieszać w rytm wirujących motyli. Czułam jak bezwładne stają się moje nogi, a ręce same owijają się na jego karku. Dziwne uczucie, najprawdopodobniej zwane podnieceniem, przejmowało całe moje pokryte gęsią skórką ciało. Od zetknięcia naszych ust po całej linii kręgosłupa przeszedł mi dreszcz. Nie chcę, by ten moment się kończył, na szczęście nie byłam w tym sama. Nasz pocałunek był inny, niż do tej pory. Nie był tylko dotknięciem się warg, a stał się ich zabawą. Muskał mnie czule, przyciskając do siebie jak najcenniejszy skarb. Jego dłoń na mojej talii wypalała mi gorący ślad nawet przez ubranie. Palce wplotłam w jego przydługie włosy, pogłębiając się tym rozkosznym akcie. Rozpływałam się, powoli osuwając. Już nie mogłam, to było za wiele. Oderwaliśmy się od siebie, aby odetchnąć. Byłam roztrzęsiona od nadmiaru emocji. Nigdy się tak jeszcze nie czułam, nie wiedziałam, że kiedykolwiek ktoś doprowadzi mnie do stanu nieważkości. Chciałam się odsunąć w nabraniu dystansu, lecz on uchwycił mnie, nie chcąc mnie puszczać. Przytulił mnie do swojej łomoczącej klatki piersiowej, teraz zorientowałam się, iż nasze serca biją tym samym tempem. Jedną, trzęsącą się dłonią gładził moje włosy, drugą zaś trzymał mnie, jakby bał się o moją ucieczkę lub omdlenie. Istotnie miał powód do tego, bo czułam się niesamowicie osłabiona…
- Sucrette wszystko dobrze. Ponownie cię… - Uniosłam ociężałą rękę, by zatkać mu usta, które przed chwilą doprowadzały mnie do miłosnego obłędu. Jego skóra, aż piekła. Widocznie dla niego też to nie było byle co.
- Lys nie przepraszaj, jakbyś tego żałował. Nie rób tego, nie smuć mnie. – Przytaknął jednoznacznie swoją główką.
- No ładnie to tak? – Usłyszeliśmy, więc oderwaliśmy od siebie wzrok, by spostrzec znajomą posturę i wciągnąć w płuca zapach papierosów reprezentujący czerwonowłosego buntownika. Upss chyba zapomnieliśmy o celu naszego wyjścia. Jak oparzeni odsunęliśmy się od siebie. Siły witalne na nowo powróciły. – Nie ma to jak mnie olać, dla pomiziania się. – Rzekł żartobliwie, wypluwając resztki fajki i miażdżąc je swym ciężkim butem.
- Wybacz. – Odparł skruszony Lysander. Kastiel podszedł do niego. W połowie go objął, aby poklepać go po plecach.
- Jakby to nie była twoja pierwsza miłostka, to bym się obraził na amen. Wszystkiego najlepszego stary. – Zaśmiał się, następnie odsunął się kawałek i zaczął grzebać w swojej eleganckiej torbie w postaci zwykłej jednorazówki z supermarketu. Cóż, Kastiel w przypadku Lysandra okazuje się naprawdę w porządku osobą i dobrym kumplem. Dostrzegałam ich męską przyjaźń, która jakoś podświadomie mnie cieszyła. – Łap. To prezent urodzinowy. – Rzucił mu jakieś pudełeczko, po czym popatrzył na mnie z dziwnym uśmieszkiem. – Może ci się przydać. – Dodał kierując się do wejścia i przy okazji puszczając mi oczko.
- Co to jest? – Zainteresowałam się, bo Lysander szybko schował podarunek do kieszeni, nie pozwalając mi nawet rzucić okiem.
- Prezerwatywy. – Zagwizdał wesoło, nim zatrzasnął za sobą drzwi. Nawet nie musiałam spoglądać na Lysandra, żeby wiedzieć, jak głęboko zapadł się pod ziemię. Zresztą tak samo jak ja. Kastiel chyba jest niepoważny... Nic, nie ma co się tym przejmować. To tylko jego głupi żart, z którego powinno się śmiać.
- Och ten Kas. – Westchnęłam. – Wracamy do środka? – Zapytałam, chcąc rozluźnić atmosferę między nami. Niezaprzeczalnie stała się dość wstydliwa i napięta przez bezczelność Kastiela, w końcu ten temat dla nas obu jest dopiero odległą przyszłością. Oczywiście liczę na to, iż to akurat z Lysandrem będzie mi dane spędzanie tych wszystkich lat przede mną.
- Tak. – Wyłapałam zawahanie w jego głosie, pewnie spowodowane utrzymującym się wstydem. Weszliśmy do środka, odwiesiliśmy płaszcze i unikając spojrzenia na siebie jak ognia, udaliśmy się do naszej klitki.
- Wszystkiego najlepszego!! – Przywitał nas wielki wrzask, następnie głośny, pełen fałszu urodzinowy śpiew. Spojrzałam na tort przyozdobiony świeczkami, po czym przyłączyłam się do tego jazgotu.
- No Lysiu! Pomyśl życzenie! – Zawołała podekscytowana Rozalia, podnosząc tort za jego okrągły talerz i podkładając Lysandrowi pod nos. On spojrzał na mnie, uśmiechnął się lekko i jednym chuchem zgasił wszystkie płomyki.

27 komentarzy:

  1. Ja już wiem czego to sobie Lysio zażyczył :D
    Aby mu te gumki szybko się skończyły :)
    Rozdział Zajebisty :3
    Nie mogę się doczekać następnego, przesyłam ci mnóstwo weny XD
    Pozdrawiam cię gorąco kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha zboczuszku :D
      Właśnie zastanawiałam się, czy nie dopisać tam fragmentu, kiedy Lysio szepcze do Su, że jego życzenie już się spełniło, ale uznałam, iż za dużo tego cukru w tym rozdziale. :D
      Wesołych świąt moja droga :*

      Usuń
  2. XDD JUEZUIU MARU MI! Rozwaliłaś system po prostu nie mogę Lys jest jak książę nie uważasz? Tylko jestem ciekawa jaką wadę posiada bo nikt nie jest idealny zapominalstwo to mała wada. .. A Maru ostatnio zaczęłam kojarzyć sobie Kamijo z Versailles (koniecznie posłuchaj ich szczególnie Masquerade!) i że głos Kamijo to głos Lysa bo oni mają ten styl!! Rozdział był dopracowany w każdym calu czytałam go z zapartym tchem i wgl jestem strasznie podekscytowana! Twoje rozdziały są takie cudowne i jeszcze ta grubsza akcja z Lysem uuuu ja nie mogę! A tak swoją drogą to Wesołego Alleluja XDDDD Pozdrawiam i życzę duzzzzzio weny Harusia ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dla mnie Lysio to taki książę :) i w przypadku mojego opowiadania, myślę, że jego wadą jest zazdrość i zaborczość, która jeszcze nie raz wyjdzie na światło dzienne. :)
      Kiedyś ich słuchałam, ale skoro polecasz to muszę obczaić tą nutkę ^^
      Dzięki i również życzę wesołych świąt, no i mokrego dyngusa ~
      Pozdrawiam <3

      Usuń
    2. – Nie ma to jak mnie olać, dla pomiziania się - Ach ten Kasiel on to umie powalić dowcipem - hehehe- czytam te słowa śmiejac się szalenćzo. Nagle wpada moj brat i pyta troskliwie czy wszystko ze mna ok, bo śmieję się tak głosno że aż slychać mnie na parterze, podczas gdy mam pokój na 1 pietrze, a ja nie jestem raczej osoba lubiaca czesto się śmiać.

      Usuń
  3. Ja Cię nie mogę *-*. Przez to opowiadanie wciągasz mnie jakby w całkiem inny świat. Lys w twoim przedstawieniu to taki książę i to jego zmartwienie o to że nawet pocałunkiem mógłby urazić jest takie urocze *-* i kochane <3 Pozatym cudownie opisujesz emocje jak np przy pocałunku, niesamowite serio, podziwiam Cię za to :) Ciekawi mnie jakby wyglądał rozdział z perspektywy Lyśka ;) Pozdrawiam no i wesołych świat, smacznego jajka i wg. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie jaki takiego księcia go zawsze sobie wyobrażałam :) dzięki, powiem Ci, że akurat miałam problem z tymi emocjami :3
      Również życzę wesołych, smacznych i czekoladowych świąt :*

      Usuń
  4. Troszku się opuściłam w komentowaniu, bo nauka mnie goni ;(
    Nie martw się, wszystkie rozdziały przeczytane :)
    Łohohohoho! Lysiu, jakiś ty odważny!
    Jak koleżanka powyżej, perspektywa Lyśka byłaby ciekawa :)
    Akcja z Kasem rozwala system XDDD Skąd ty bierzesz takie pomysły?
    Poza tym, Wesołych Świąt Wielkanocnych, mokrego Dyngusa i w ogóle :)
    Pozdrawiam i przesyłam wenę ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj spoczko, rozumiem. Napisanie komentarza to nie jest obowiązek, a Twoja miła inicjatywa :) ważne, że przeczytane ^^ Pomysły biorę z głowy i życia :D
      Dziękuję za życzenia i choć spóźnienia, to życzę Ci mokrego dzisiejszego dnia.
      Również pozdrawiam i dziękuję :*

      Usuń
  5. #Ta_co_daje_emoji_na_koniec_wszystkiech_wersów

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezusmaryjachrystepaniejapierdolejakietojestzajebistepomocyratunkuzarazsieporyczebotojesttakie...nieopiszetwgosłowamiżeażmispacjizaprakłoiloveyou ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie no, meega XD Kazik, jak to Kazik haniebnie rozspuł chwilę!, ale Lysiek taki dzicz XD
    *szczerzę się do ekranu jak jakiś pedofil XD*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czym byłby Kastiel, jak nie rozpruwaczem romantycznych chwil? :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. To nie byłaby Kasia! To coś byłoby chore na malarię XD
      Marskość :3
      ah, ta Epoka Lodowcowa XD

      Usuń
  8. Mam pytanie...
    Czy będzie taki rozdział w którym Lysander zabawi się z Su?
    Bo przecież po co te prezerwatywy!? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha serio chcecie taki rozdział? XD wyobrażacie sobie Lysia w czymś erotyczniejszym? Bo ja nie potrafię :D Ale pomyślę nad tym ^^

      Usuń
    2. Zgubił by gumkę w Su XDDD

      Usuń
    3. Haha Nie mogę sobie tego wyobrazić i szczere to nie chce xD

      Usuń
    4. I taka scenka:
      Lysander nagle przerwał
      - Lysio czy coś się stało.?
      - Su ja chyba zgubiłem gumkę w tobie.
      - Że co kurwa.!

      Usuń
    5. Rozbrajacie mnie! Normalnie leżę i kwiczę z śmiechu :D najgorsze, że ja tą scenkę widzę moją wyobraźnią... /reset_mózgu/

      Usuń
    6. Nie tylko ty ją sobie wyobraziłaś XD
      A w głowie miałam zarys Lysia jako grzecznego i cudownego chłopaka :D
      A tu takie rzeczy potrafią zniszczyć obraz człowieka XD

      Usuń
  9. ,,Palce wplotłam w jego przydługie włosy" W pierwszym momencie przeczytałam przedłużane włosy i to wszystko zniszczyło xD Ta akcja na samym początku po prostu niespodziewana. Zresztą cały rozdział taki, a już w ogóle Kastiel to wykończył i ten Uśmiech Lysia na koniec Haha umieram. Co prawda ze on jest takim księciem i jak dla mnie czasami, aż nad to idealnym. Kurde jak to musi się czytać xD Kojarzy mi się o z księciem Zenem z Akagami no Shirayukihimen pozdro dla tego kto oglądał to anime <3 Zresztą on te ma białe lekko przydługie włosy Haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to oglądałam! :D i w sumie faktycznie, jakieś podobieństwo jest. Zwalmy na kolor włosów, on jest taki szlachetny ^^
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  10. CUDO *-* Mam wrażenie, że przeczytałam i czytam wszystkie blogi o słodkim flircie jakie istnieją i z przyjemnością mogę stwierdzić, że twój jest jednym z najlepszych <3 Pisz więcej, bo nie mogę się doczekać. Życzę weny i do następnego :*
    PS: Ten pomysł na erotyczną scenę z Lysem i Su mógłby być ciekawy ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) miło mi to czytać, jest to bardzo motywujące ^^ dziękuję serdecznie i również pozdrawiam :*
      Myślę, iż taka scenka pojawi się jako dodatek ~

      //Przepraszam,że dopiero teraz odpisuje na komentarz.//

      Usuń

Zapraszam do pozostawienia swojej opinii!
Z góry dziękuję!