Pochłonięta urodzinowym, szalonym
czasem.
Niepewnie zerknęłam na twarz męczyciela,
który z lekkimi rumieńcami od ciepła wpatrywał się we mnie jak w najcenniejszy
obrazek. Nie spodziewałam się, że ma dla mnie przeznaczony taki rodzaj
spojrzenia.
- Jak wy zaczęliście ze sobą być? –
Zapytał zdruzgotanym głosem, odchylając się ode mnie kawałek. – To znaczy, na
co on cię poderwał? – Co? Czy mnie uszy zwodzą? Poważny wyraz twarzy Billy’ego
jednak odegnał ode mnie podejrzenie o przesłyszenie się lub głupi żart z jego
podłej strony. – Mała wiem, że nasz początek nie był najlepszy... Wpadłaś przez
tamto okienko jak zesłaniec z nieba, wtedy kiedy najbardziej potrzebowałem
kobiecego ciepła. Gdybyśmy zaczęli na nowo, dałabyś mi szansę? – Wyznał swoim
ochrypłym od nadużywania alkoholu i papierosów głosem. Raczej były to jego szczere
myśli. Cóż, powinno się docenić takie otworzenie się przed kimś, ale mnie
napełniło to tylko odrazą. Jak może opowiadać takie rzeczy dziewczynie swojego
kumpla? Tak się nie robi, to świństwo.
- Wybacz, ale raczej nie sądzę. –
Odpowiedziałam bojaźliwie, opuszczając wzrok na swoje przybrudzone od leśnej
ścieżki buty. Postaliśmy tak parę sekund, po czym chciałam odejść, lecz on
chwycił mnie za ramię. Och, znowu wychodzi na jaw jego agresja… Boję się…
- Nie skończyliśmy jeszcze. – Warknął tym
swoim nieprzyjemnym tonem, którego wcześniej doskonale się wyzbył. Zacisnęłam
powieki, nie chcąc nawet podnosić głowy. Czułam tylko bolesny ucisk, nie
pozwalający przepłynąć mojej krwi do palców.
- Przepraszam Billy, ale ja dla mnie to właśnie
skończyliście. – Usłyszałam słodkie brzmienie mojego wybawienia w postaci
Lysandra. Mięśniak od razu mnie puścił, jakby nagle dowiedział się o mojej
zarazie. Jakie szczęście, znów zostałam uratowana przez te kojące ramiona, które
teraz mocno mnie przytulały. Schowałam twarz w jedwabnej koszuli,
przesiąkniętej jego zapachem.
- Lysander…
- Jeśli dalej chcesz być mile widziany w
moim towarzystwie, to powinieneś udać się w tej chwili do domu. – Billy skomentował
to tylko prychnięciem i bez większych problemów zebrał się do wyjścia. Nie
chciałam, żeby to tak się potoczyło…
- Przepraszam. – Powiedziałam cicho, a
chłopak odsunął mnie od siebie delikatnie z troskliwym uśmiechem.
- To ja przepraszam. Miałem cię nie
zostawiać samej, zawiodłem. – Wyraził skruchę, właściwie to niepotrzebnie. Nie
mam mu nic za złe, tym bardziej, iż w ostateczności okazał mi dowód
bezpieczeństwa przy jego boku. Zareagował i nawet na przekór swojemu
kulturalnemu, super przemiłemu charakterowi, wyprosił kolegę. I zrobił to dla
mnie. Ach właśnie. Przypomniałam sobie o czymś.
- Przy okazji, jak jesteśmy sami… –
Zaczęłam niezrozumiale, podchodząc do wieszaków i wyciągając z kryjówki
prezent. To może być jedyna okazja tego wieczoru, kiedy jesteśmy sam na sam,
więc trzeba ją wykorzystać. Schowałam opakowanie za plecami i stanęłam przed
Lysandrem z tajemniczym uśmieszkiem. – Kochany długo myślałam nad odpowiednim
podarunkiem dla ciebie. Nie chciałam, żeby było to coś zwykłego, co można kupić
praktycznie wszędzie. Daję ci coś unikatowego wypełnionego myślami o tobie.
Proszę. – Podałam mu tytkę, a on popatrzył wielkimi oczami to na mnie, to na
opakowanie z namalowanymi balonikami.
- Cóż to? Wiesz, że nie musiałaś. – Jąkał
się zawstydzony i zarazem ucieszony. Te jego słodkie zachowanie, doprowadziło
mnie to cichego chichotu.
- Wiem, wiem. Zajrzyj do środka. –
Powiedziałam podekscytowana, może nawet zestresowana. Złączyłam moje dłonie, mając
głęboką nadzieję, że mój skromny podarek przypadnie chłopakowi do gustu. I
widząc jego zadowolony uśmiech oraz iskierki w oczach na widok grubego notesu, już
wiedziałam, iż dokonałam dobrego wyboru związanego z tym prezentem. – Zbliża się
nowy rok, a twój notesik jest kompletną ruiną, wiec pomyślałam o nowym.
Jednakże to nie jest zwykły kalendarzyk. Odnajdziesz tam cytaty, rozważania,
myśli o tobie i gdzie nie gdzie małą kopertę z listem. To wszystko jest ogromie
ważne dla mnie, bo podzieliłam się z tobą moim skrytym wnętrzem. W tych
treściach jestem zamknięta cała ja, bezgranicznie cię kochająca. – Wyjaśniłam czując
jak moja skóra zaczyna mnie piec. Otworzyłam się przed nim, gdyż miałam
pewność, co do docenienia tego gestu. Dzięki tym odręcznie wypisanym linijką
tekstu pozna mnie i moje uczucia na wylot. Stanę się z nim jednością, poprzez
ukazanie mu mojej duszy. Poruszony Lys od razu wciągnął mnie w swoje objęcia.
Trząsł się, jakby miał się zaraz rozsypać. Czyżby emocje próbowały go zburzyć?
- To jest naprawdę piękny prezent.
Wyjątkowy. Jest przesycony tobą, aż mam ochotę teraz zamknąć się w komnacie i nic,
tylko wpajać naukę o tobie. – Szeptał drżącym szczęściem głosem. Odwzajemniłam
jego uścisk, zaciskając dłonie na jego plecach. Wtuliłam w jego ramię moją
głowę, jakbyśmy mieli się zaraz razem stopić w jeden posąg.
- Nie możesz się zamknąć, bo co ja bez
ciebie zrobię? – Zapytałam retorycznie. – Tylko go nie zgub, tak jak to było z
tym wcześniejszym. Dobrze? – Niechętnie, ale musiałam się od niego oddalić,
gdyż zorientowaliśmy się, że dalej tkwiliśmy w miejscu publicznym. Nie wypadało
się tak mizdrzyć przy innych i dzielić się naszą prywatnością. Czułości powinny
być zarezerwowane tylko dla tej drugiej połówki, nie dla ciekawskich gapiów.
- Postaram się. – Uśmiechnął się,
jednakże wciąć lekko drżał. A przez duszność w tym pomieszczeniu oraz nasze
podzielenie się ciepłem, Lyś był cały czerwony, tak sama jak pewnie ja. –
Idziemy się przejść? – Zaproponował, na co kiwnęłam potwierdzająco głową.
Dżentelmeńsko podał mi płaszcz i ostrożnie pomógł mi go założyć, tak jak
przystało na prawdziwego mężczyznę. Naprawdę spotkało mnie nieopisywalne
szczęście, trafienia na takiego partnera.
- Czemu właściwie wychodzimy? –
Zainteresowałam się, gdy otworzył mi drzwi, chcąc przepuścić mnie przodem.
- Kastiel dzwonił i poprosił, abyśmy po
niego wyszli, bo nie chce się zgubić. – Hmm jakieś to podejrzane, ale cóż. Może
biedny Kastielek faktycznie boi się lasku i o swoją orientację w terenie.
Rozkojarzona przeszłam przez próg i z chwilą, kiedy drzwi zamknęły się z hukiem,
zostałam przyciśnięta do zimnych pustaków zewnętrznej ściany restauracyjnego
dworca. Oczy diametralnie rozszerzyły mi się do granic możliwości, gdy moje
usta zostały zaatakowane przez Lysandra. Nim w ogóle pojęłam co się właśnie
stało, chłopak prostując się na baczność, odsunął się. – Przepraszam, ale nie
mogłem się powstrzymać. W środku mi nie wypadało, choć bardzo tego zapragnąłem.
Przepraszam za ten haniebny czyn, sprowadzający mnie w odmęty perwersji… Może
mi panienka dać liścia… To dla tego, że ja byłem taki szczęśliwy za ten prezent…
No i tak bardzo cię kocham… - Tłumaczył się nerwowo za ten skradziony całus,
jakby popełnił niewybaczalną zbrodnię. Jednakże ja nie byłam zła, wręcz
przeciwnie. Byłam pozytywnie zaskoczona, jego spontanicznym zachowaniem.
Zupełnie się po nim nie spodziewałam takich rzeczy, cieszy mnie, iż jednak
poskromił swoją przewidywalność. Stał się dla mnie ciekawszy. Ostrożnie
dotknęłam jego zziębniętego policzka, starając się odpędzić jego wyrzuty
sumienia. Delikatnie pogłaskałam go kciukiem, patrząc głęboko w jego
dwukolorowe tęczówki. Były tak blisko, że mimo ciemności, potrafiłam dostrzec
ich blask.
- Nie przepraszaj. To było bardzo miłe.
Nie obraziłabym się, gdybyś tak właśnie od czasu do czasu mnie zaskakiwał. –
Oznajmiłam spokojnym tonem, który brzmiał wyjątkowo głęboko.
- W takim razie, czy mógłbym cię
zaskoczyć jeszcze jeden raz? – Dopytał powoli skracając dystans między naszymi pożądającymi
się wzajemnie wargami. Mimowolnie zamknęłam oczy, zaślepiona postacią mojej
miłości. W brzuchu wszystko zaczęło mi się mieszać w rytm wirujących motyli. Czułam
jak bezwładne stają się moje nogi, a ręce same owijają się na jego karku. Dziwne
uczucie, najprawdopodobniej zwane podnieceniem, przejmowało całe moje pokryte
gęsią skórką ciało. Od zetknięcia naszych ust po całej linii kręgosłupa
przeszedł mi dreszcz. Nie chcę, by ten moment się kończył, na szczęście nie
byłam w tym sama. Nasz pocałunek był inny, niż do tej pory. Nie był tylko dotknięciem
się warg, a stał się ich zabawą. Muskał mnie czule, przyciskając do siebie jak
najcenniejszy skarb. Jego dłoń na mojej talii wypalała mi gorący ślad nawet
przez ubranie. Palce wplotłam w jego przydługie włosy, pogłębiając się tym
rozkosznym akcie. Rozpływałam się, powoli osuwając. Już nie mogłam, to było za
wiele. Oderwaliśmy się od siebie, aby odetchnąć. Byłam roztrzęsiona od nadmiaru
emocji. Nigdy się tak jeszcze nie czułam, nie wiedziałam, że kiedykolwiek ktoś
doprowadzi mnie do stanu nieważkości. Chciałam się odsunąć w nabraniu dystansu,
lecz on uchwycił mnie, nie chcąc mnie puszczać. Przytulił mnie do swojej
łomoczącej klatki piersiowej, teraz zorientowałam się, iż nasze serca biją tym
samym tempem. Jedną, trzęsącą się dłonią gładził moje włosy, drugą zaś trzymał
mnie, jakby bał się o moją ucieczkę lub omdlenie. Istotnie miał powód do tego,
bo czułam się niesamowicie osłabiona…
- Sucrette wszystko dobrze. Ponownie cię…
- Uniosłam ociężałą rękę, by zatkać mu usta, które przed chwilą doprowadzały
mnie do miłosnego obłędu. Jego skóra, aż piekła. Widocznie dla niego też to nie
było byle co.
- Lys nie przepraszaj, jakbyś tego
żałował. Nie rób tego, nie smuć mnie. – Przytaknął jednoznacznie swoją główką.
- No ładnie to tak? – Usłyszeliśmy, więc
oderwaliśmy od siebie wzrok, by spostrzec znajomą posturę i wciągnąć w płuca
zapach papierosów reprezentujący czerwonowłosego buntownika. Upss chyba zapomnieliśmy
o celu naszego wyjścia. Jak oparzeni odsunęliśmy się od siebie. Siły witalne na
nowo powróciły. – Nie ma to jak mnie olać, dla pomiziania się. – Rzekł
żartobliwie, wypluwając resztki fajki i miażdżąc je swym ciężkim butem.
- Wybacz. – Odparł skruszony Lysander. Kastiel
podszedł do niego. W połowie go objął, aby poklepać go po plecach.
- Jakby to nie była twoja pierwsza
miłostka, to bym się obraził na amen. Wszystkiego najlepszego stary. – Zaśmiał się,
następnie odsunął się kawałek i zaczął grzebać w swojej eleganckiej torbie w
postaci zwykłej jednorazówki z supermarketu. Cóż, Kastiel w przypadku Lysandra
okazuje się naprawdę w porządku osobą i dobrym kumplem. Dostrzegałam ich męską
przyjaźń, która jakoś podświadomie mnie cieszyła. – Łap. To prezent urodzinowy.
– Rzucił mu jakieś pudełeczko, po czym popatrzył na mnie z dziwnym uśmieszkiem.
– Może ci się przydać. – Dodał kierując się do wejścia i przy okazji puszczając
mi oczko.
- Co to jest? – Zainteresowałam się, bo
Lysander szybko schował podarunek do kieszeni, nie pozwalając mi nawet rzucić
okiem.
- Prezerwatywy. – Zagwizdał wesoło, nim zatrzasnął
za sobą drzwi. Nawet nie musiałam spoglądać na Lysandra, żeby wiedzieć, jak
głęboko zapadł się pod ziemię. Zresztą tak samo jak ja. Kastiel chyba jest
niepoważny... Nic, nie ma co się tym przejmować. To tylko jego głupi żart, z
którego powinno się śmiać.
- Och ten Kas. – Westchnęłam. – Wracamy
do środka? – Zapytałam, chcąc rozluźnić atmosferę między nami. Niezaprzeczalnie stała się dość wstydliwa i napięta przez bezczelność Kastiela, w
końcu ten temat dla nas obu jest dopiero odległą przyszłością. Oczywiście liczę
na to, iż to akurat z Lysandrem będzie mi dane spędzanie tych wszystkich lat
przede mną.
- Tak. – Wyłapałam zawahanie w jego
głosie, pewnie spowodowane utrzymującym się wstydem. Weszliśmy do środka,
odwiesiliśmy płaszcze i unikając spojrzenia na siebie jak ognia, udaliśmy się
do naszej klitki.
- Wszystkiego najlepszego!! – Przywitał
nas wielki wrzask, następnie głośny, pełen fałszu urodzinowy śpiew. Spojrzałam
na tort przyozdobiony świeczkami, po czym przyłączyłam się do tego jazgotu.
- No Lysiu! Pomyśl życzenie! – Zawołała podekscytowana
Rozalia, podnosząc tort za jego okrągły talerz i podkładając Lysandrowi pod
nos. On spojrzał na mnie, uśmiechnął się lekko i jednym chuchem zgasił
wszystkie płomyki.
Ja już wiem czego to sobie Lysio zażyczył :D
OdpowiedzUsuńAby mu te gumki szybko się skończyły :)
Rozdział Zajebisty :3
Nie mogę się doczekać następnego, przesyłam ci mnóstwo weny XD
Pozdrawiam cię gorąco kochana :*
Haha zboczuszku :D
UsuńWłaśnie zastanawiałam się, czy nie dopisać tam fragmentu, kiedy Lysio szepcze do Su, że jego życzenie już się spełniło, ale uznałam, iż za dużo tego cukru w tym rozdziale. :D
Wesołych świąt moja droga :*
XDD JUEZUIU MARU MI! Rozwaliłaś system po prostu nie mogę Lys jest jak książę nie uważasz? Tylko jestem ciekawa jaką wadę posiada bo nikt nie jest idealny zapominalstwo to mała wada. .. A Maru ostatnio zaczęłam kojarzyć sobie Kamijo z Versailles (koniecznie posłuchaj ich szczególnie Masquerade!) i że głos Kamijo to głos Lysa bo oni mają ten styl!! Rozdział był dopracowany w każdym calu czytałam go z zapartym tchem i wgl jestem strasznie podekscytowana! Twoje rozdziały są takie cudowne i jeszcze ta grubsza akcja z Lysem uuuu ja nie mogę! A tak swoją drogą to Wesołego Alleluja XDDDD Pozdrawiam i życzę duzzzzzio weny Harusia ❤
OdpowiedzUsuńTak, dla mnie Lysio to taki książę :) i w przypadku mojego opowiadania, myślę, że jego wadą jest zazdrość i zaborczość, która jeszcze nie raz wyjdzie na światło dzienne. :)
UsuńKiedyś ich słuchałam, ale skoro polecasz to muszę obczaić tą nutkę ^^
Dzięki i również życzę wesołych świąt, no i mokrego dyngusa ~
Pozdrawiam <3
– Nie ma to jak mnie olać, dla pomiziania się - Ach ten Kasiel on to umie powalić dowcipem - hehehe- czytam te słowa śmiejac się szalenćzo. Nagle wpada moj brat i pyta troskliwie czy wszystko ze mna ok, bo śmieję się tak głosno że aż slychać mnie na parterze, podczas gdy mam pokój na 1 pietrze, a ja nie jestem raczej osoba lubiaca czesto się śmiać.
UsuńJa Cię nie mogę *-*. Przez to opowiadanie wciągasz mnie jakby w całkiem inny świat. Lys w twoim przedstawieniu to taki książę i to jego zmartwienie o to że nawet pocałunkiem mógłby urazić jest takie urocze *-* i kochane <3 Pozatym cudownie opisujesz emocje jak np przy pocałunku, niesamowite serio, podziwiam Cię za to :) Ciekawi mnie jakby wyglądał rozdział z perspektywy Lyśka ;) Pozdrawiam no i wesołych świat, smacznego jajka i wg. :*
OdpowiedzUsuńWłaśnie jaki takiego księcia go zawsze sobie wyobrażałam :) dzięki, powiem Ci, że akurat miałam problem z tymi emocjami :3
UsuńRównież życzę wesołych, smacznych i czekoladowych świąt :*
Troszku się opuściłam w komentowaniu, bo nauka mnie goni ;(
OdpowiedzUsuńNie martw się, wszystkie rozdziały przeczytane :)
Łohohohoho! Lysiu, jakiś ty odważny!
Jak koleżanka powyżej, perspektywa Lyśka byłaby ciekawa :)
Akcja z Kasem rozwala system XDDD Skąd ty bierzesz takie pomysły?
Poza tym, Wesołych Świąt Wielkanocnych, mokrego Dyngusa i w ogóle :)
Pozdrawiam i przesyłam wenę ;3
Aj spoczko, rozumiem. Napisanie komentarza to nie jest obowiązek, a Twoja miła inicjatywa :) ważne, że przeczytane ^^ Pomysły biorę z głowy i życia :D
UsuńDziękuję za życzenia i choć spóźnienia, to życzę Ci mokrego dzisiejszego dnia.
Również pozdrawiam i dziękuję :*
#Ta_co_daje_emoji_na_koniec_wszystkiech_wersów
OdpowiedzUsuńJezusmaryjachrystepaniejapierdolejakietojestzajebistepomocyratunkuzarazsieporyczebotojesttakie...nieopiszetwgosłowamiżeażmispacjizaprakłoiloveyou ❤
OdpowiedzUsuńIloveyoutoo <3
UsuńNie no, meega XD Kazik, jak to Kazik haniebnie rozspuł chwilę!, ale Lysiek taki dzicz XD
OdpowiedzUsuń*szczerzę się do ekranu jak jakiś pedofil XD*
Czym byłby Kastiel, jak nie rozpruwaczem romantycznych chwil? :D
UsuńPozdrawiam :*
To nie byłaby Kasia! To coś byłoby chore na malarię XD
UsuńMarskość :3
ah, ta Epoka Lodowcowa XD
Mam pytanie...
OdpowiedzUsuńCzy będzie taki rozdział w którym Lysander zabawi się z Su?
Bo przecież po co te prezerwatywy!? XD
Haha serio chcecie taki rozdział? XD wyobrażacie sobie Lysia w czymś erotyczniejszym? Bo ja nie potrafię :D Ale pomyślę nad tym ^^
UsuńZgubił by gumkę w Su XDDD
UsuńHaha Nie mogę sobie tego wyobrazić i szczere to nie chce xD
UsuńI taka scenka:
UsuńLysander nagle przerwał
- Lysio czy coś się stało.?
- Su ja chyba zgubiłem gumkę w tobie.
- Że co kurwa.!
Rozbrajacie mnie! Normalnie leżę i kwiczę z śmiechu :D najgorsze, że ja tą scenkę widzę moją wyobraźnią... /reset_mózgu/
UsuńNie tylko ty ją sobie wyobraziłaś XD
UsuńA w głowie miałam zarys Lysia jako grzecznego i cudownego chłopaka :D
A tu takie rzeczy potrafią zniszczyć obraz człowieka XD
Haha, serio? XD
Usuń,,Palce wplotłam w jego przydługie włosy" W pierwszym momencie przeczytałam przedłużane włosy i to wszystko zniszczyło xD Ta akcja na samym początku po prostu niespodziewana. Zresztą cały rozdział taki, a już w ogóle Kastiel to wykończył i ten Uśmiech Lysia na koniec Haha umieram. Co prawda ze on jest takim księciem i jak dla mnie czasami, aż nad to idealnym. Kurde jak to musi się czytać xD Kojarzy mi się o z księciem Zenem z Akagami no Shirayukihimen pozdro dla tego kto oglądał to anime <3 Zresztą on te ma białe lekko przydługie włosy Haha
OdpowiedzUsuńJa to oglądałam! :D i w sumie faktycznie, jakieś podobieństwo jest. Zwalmy na kolor włosów, on jest taki szlachetny ^^
UsuńPozdrawiam :*
CUDO *-* Mam wrażenie, że przeczytałam i czytam wszystkie blogi o słodkim flircie jakie istnieją i z przyjemnością mogę stwierdzić, że twój jest jednym z najlepszych <3 Pisz więcej, bo nie mogę się doczekać. Życzę weny i do następnego :*
OdpowiedzUsuńPS: Ten pomysł na erotyczną scenę z Lysem i Su mógłby być ciekawy ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Hej :) miło mi to czytać, jest to bardzo motywujące ^^ dziękuję serdecznie i również pozdrawiam :*
UsuńMyślę, iż taka scenka pojawi się jako dodatek ~
//Przepraszam,że dopiero teraz odpisuje na komentarz.//