PERSPEKTYWA
KASTIELA
Wyszedłem
z klasy po pierwszej lekcji. Siedziałem jak na igłach, nie mogąc doczekać się
przerwy, aby złapać Su. Muszę z nią porozmawiać, bo jej „nie mogę ci tego
wybaczyć” nie dawało mi spokoju. Więc od razu, gdy tylko ją przyuważyłem
ruszyłem dzielnie w jej stronę. Aż się dziwiłem skąd u mnie taka odwaga. Może
mój organizm ma już dość tej niewiedzy. Zgrabnie mijałem tłum rozgadanych
ludzi, przesuwających się przed moją bojową posturą. Sucrette spostrzegając
mnie zrobiła przestraszone oczy, lecz więcej nie było mi dane ujrzeć, gdyż Iris
zasłoniła ją swoim ciałem. Stała cała napięta z morderczym spojrzeniem, które
mimowolnie mnie zatrzymało.
-
Kastiel co byś chciał? – Niby normalne pytanie, ale i tak wyczułem w jej tonie
niewyjaśnioną wrogość. Od kiedy ona taka się stała? Nie poznaję jej. Zwykle
roześmiana, miła i przyjacielsko nastawiona, teraz emanowała dystansem. Była
najeżona jak kocia matka, broniąca swoje młode, a w tym przypadku skuloną
Sucrette przytuloną do jej pleców.
-
Pogadać z Sucrette. – Chciałem zerknąć na nią przez ramię Iris, ale rudowłosy
obrońca zasłonił ją jeszcze bardziej. No co jest?
-
Niby o czym chcesz gadać? – Zapytała przenikliwie.
-
Iris nie baw się w adwokata. To dotyczy tylko Sucrette i mnie. – Traciłem
powoli cierpliwość do tego rudzielca. Nie miałem pojęcia, że potrafi być taka
upierdliwa. Cóż, dzisiaj każdy nie jest sobą. Na przykład taka Su, zachowująca
się jak przestraszony dzieciak. I jak ją traktować poważnie?
-
Nie ustąpię. – Tupnęła nogą, krzyżując ręce i pogłębiając zmarszczki między
brwiami. Denerwowało mnie to, ale nie miałem chyba innego wyjścia.
-
Kurde. Chodzi o to, czego Sucrette nie może mi wybaczyć.
-
Może przespania się z Debrą? - Ożywiona Su uszczypnęła boczek kumpeli, która aż
odskoczyła na bok. Czy ja się przesłyszałem?
-
Co? – Dopytałem zszokowany, czując jak rozszerzają mi się powieki. Złapałem się
za czoło, zupełnie tracąc poczucie stabilności. Wkurzony rozejrzałem się
dookoła w poszukiwaniu obiektu plotek. Mignęły mi jej włosy, więc zerwałem się
za nią. Jak prześladowca podążyłem za celem do szatni, gdzie złapałem ją obok
szafek. Chwyciłem ją za nadgarstek, aby mi przypadkiem nie uciekła i przycisnąłem
jej łopatki do drzwiczek schowków. Popatrzyła zaskoczona, lecz szybko odegnała
od siebie wszelakie zdziwienie. Uśmiechnęła się zalotnie, co tylko spotęgowało
moje zdenerwowanie.
-
Debra wyjaśnijmy sobie coś. Jak ostatnio byłaś u mnie, czy przypadkiem nie
otwierałaś komuś drzwi? – Zacząłem starając się zachować w sobie gniew.
-
Niee, skąd to przypuszczenie? – Przeciągnęła niewinnie pierwszą sylabę.
-
Nie kłam.
-
Dobra, dobra. Może tak, ale co z tego? – Westchnęła pozbawiona ochoty na dalszą
gierkę. Znudziło jej się to, tak samo jak mi. Wszystko się poplątało, czas
przyszedł, aby to rozplątać.
-
Da się ciebie zabić, czy jesteś jak karaluch? – Puściłem ją, lekko skołowany. -
Masz wyjaśnić wszystko Sucrette.
-
Po co? To i tak niczego między wami nie zmieni. Nie pamiętasz co ci mówiłam?
Dla tej małej zdziry jesteś śmieciem, zabawką! – Wykrzyczała zezłoszczona.
-
Stul pysk i jej tak nie nazywaj! – Warknąłem ostrzegawczo. Jednak ona
zmarszczyła tylko brwi.
-
Jaki ty jesteś zaślepiony. A może przygłupi? Sucrette jest zdzirą! – Wrzasnęła,
a mi puściły nerwy. Zacisnąłem pięść i walnąłem w drzwiczki szafki tuż przy jej
pyskatej mordzie. Ona wyprostowała się, jakby nie przejęta faktem, iż mógłbym
zrobić jej krzywdę. - To wszystko jej wina. Doprowadziła się do stanu żałosnego
szczeniaka. Kastiel oprzytomnij, wróć na ziemię. Su wkopała cię w przyjaźń,
nigdy nie chciała od ciebie niczego więcej. Do Lysandra nie przyszła z kumplem
z dzieciństwa, tylko ze swoim chłopakiem. Był on w jednym domu, a co zrobiła z
tobą za jego plecami? No nie mów, że tak zachowują się porządne dziewczyny…
Chcesz dalej? Okej. Bóg wie, do czego między wami zaszło, ale coś się stało.
Miałeś nadzieje na to, iż jednak odwzajemnia twoje uczucia? Gówno prawda, bo z
kim opuściła dom Lysa? Ze swoim chłopakiem. Pożegnała się z tobą? Nie, bo po
co?! Wyjaśniła sobie coś z tobą? Nie, bo po co?! Przecież jesteś tylko kumplem,
którym można sobie pomiatać. Jestem pewna, że nawet nie raczyła odebrać, gdy do
niej dzwoniłeś! Chciałam ją sprawdzić, dałam jej szansę. Specjalnie
powiedziałam Rozalii o moim planie uwiedzenia cię. Tak jak się spodziewałam,
przybiegła. Cała zdyszana i wkurwiona na ciebie. Otworzyłam jej drzwi i od razu
zaczęła swój wywiad. Oczywiście założyła, że mi uległeś, a ja co będę ją
zwodzić z tropu? Potwierdziłam. I wiesz co? Uwierzyła mi, chociaż dobrze wie,
jaką mam etykietkę. Miała w dupie powierzone ci zaufanie. Tss przecież jesteś
prostakiem, który sugeruje się tylko dolną partią ciała. Wrobienie ją było
dziecinnie proste, aż się zdziwiłam. I w ogóle ciąg dalszy to już mnie zupełnie
zaskoczył. O nic cię nie zapytała, tylko żyła sobie szczęśliwie ze swoim
chłopakiem. No bo przecież on przez ten cały czas jej towarzyszył. Mogła
bajerować ciebie bez konsekwencji, ponieważ jakby coś jej nie poszło to ma już
ramiona, które ją ukochają. O! Właśnie! Ostatnio widziałam was idących do
kafejki? I jak randka poszła? – Jej ostre słowa dziurawiły moje poranione
wnętrze. Chciałem coś jej odpyskować, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Nie
miałem też żadnych argumentów, by obronić honor Sucrette. Nie chcę tego,
wolałem nie przyswajać tej okrutnej prawdy. Udawałem ślepca…
-
Zamknij się już. – Burknąłem, opuszczając głowę. Czułem się upokorzony.
-
Pomyśl czy warto kochać taką dziewczynę? Ona jest jak ja. No, tylko ja się z
tym nie kryję i nie udaję świętoszki. Na razie Kas, obyś w końcu odnalazł
rozum. – Poklepała mnie po ramieniu, następnie odeszła. Po chwili stania w
rozsypującym się otoczeniu, ociężałym krokiem ruszyłem w stronę wyjścia z
szatni. Dzień się dopiero rozpoczął, a dla mnie był już zakończony. Idę do domu.
Nie dam rady usiedzieć w szkole. Wszedłem na pierwszy stopień, gdy usłyszałem
za sobą pociągnięcie nosem. Mimowolnie odwróciłem się w jego stronę… Super! Zdruzgotany
skrzyżowałem spojrzenie z Sucrette. Cała roztrzęsiona tkwiła w objęciach Iris.
Czyli słyszała? Ach nieważne. Przecież ma już pocieszyciela. Kładąc zapadające
się w podłoże kroki, ewakuowałem się z piwnicy, z szkolnego korytarza, z
dziedzińca… Kołyszącym chodem udałem się prosto do łóżka.
Wow... Ten rozdział jest świetny!❤ Mam już z ciebie nową inspiracje do moich rozdziałów! Jesteś świetna! Pozdro i weny życzę ❤
OdpowiedzUsuńOoo to cieszę się, że mogłam być Twoją inspiracją :) Taki zaszczycik ^^
UsuńDziękuję ślicznie i pozdrawiam ♥ :*
Wow... No plis!? Nie mogą ze sobą NORMALNIE pogadać?! Su, nie umiesz go wysłuchać?! Jeny...
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, oczywiście jak zwykle, ale Su mnie wkurza...
Aaa... Jeszcze jedno: czemu nie było rozdziału 5 dni temu ;c ?
Mam nadzieję, że rozdział z Lyśkiem się dzisiaj pojawi :)
Pozdrawiam i życzę duzzzzzio weny ;*
Ps Świetna szata graficzna! Mój ulubiony kolor *-*
Spoko, spoko. Te wydarzenie z dzisiejszego fragmentu będzie miało wielki wpływ na następny rozdział i na relację Kasa z Su - ZAJECHAŁO SPOJLEREM :)
UsuńNo bo nie było 30 lutego xD A byłam chora i nie miałam sił do siedzenia przed lapkiem :<
Tak, z Lysiem będzie jakoś wieczorkiem. Akurat jestem w trakcie pisania :D
Dziękuję ^^ Stwierdziłam, że skoro przyszedł marzec i powoli zbliża się wiosna to zrobię sobie szablon w kolorze, który kojarzy mi się z tą porą roku XD Będę sobie tak zmieniać motywy, co kolejna pora roku >hehe<
Pozdrawiam i dziękuję :* ♥
A kiedy będzie rozdział "Otulonej Uczuciem"?
UsuńO kurczę XD Z Alice mam ten problem: są chęci i na tym się kończy :D
UsuńW sumie fajnie, że się zapytałaś, bo mam teraz motywację do spięcia czterech liter i napisania czegoś. Więc powiedzmy, iż jutro z lekkim poślizgiem na poniedziałek XD ^^
Pozdrawiam ♥
To świetnie, Dziękuję!
UsuńBardzo mnie wkręciło to opowiadanie i nie mogę się doczekać co będzie dalej. Nie przemęczaj się z tymi rozdziałami.
Pozdrawiam i życzę weny :3
Właśnie ostatnio to się nie przemęczam i to źle bardzo XD
UsuńDzięki ♥
Przepraszam, ale rozdział z Alice pojawi się jakoś w przeciągu tego tygodnia.
UsuńCudowny rozdział, ale czemu taki krótki :( To opowiadanie wciąga mnie coraz bardziej. Ciekawe co się teraz wydarzy... Życzę Ci dużo weny i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń~KASSINIELLA~
Oj! Dużo xD Chyba XD
UsuńDziękuję i pozdrawiam Cię kochana ♥ :*
Krótko ale bardzo fajnie. Rozdział jak zawsze cudny. Zawsze z wielką przyjemnością wchodzę na Twojego bloga i czytam opowiadania. Aż czasami nie można się oderwać. Już nie mogę się doczekać kontynuacji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny :D
Sorki za tą długość, ale nie mogłam tam niczego więcej dopisywać, bo zburzyłoby mi to plan na to opowiadanie XD
UsuńTo naprawdę miłe :) Nie wiem jak mam wyrazić swoją uciechę :D
Również pozdrawiam i dziękuję serdecznie ^^ :*
Ocjihihihiuhahu Dzisiaj śmieje się jak hiena *z zawzięciem wypisuje komentarz* po przeczytaniu nie mogę uwierzyć że to już koniec rozdziału i tylko tydzień do następnego... Ale tydzień to wieczność jak nie więcej a propos fragmentu powyżej zamieszczonego to jestem za dalszym rozwinięciem tego wątku z Debrą bo jest ona ciekawa..... A wgl to co to zoo super skórka na blogu?! Super mi się podoba *^* pozdrawiam i życzę duzzzzzio weny
OdpowiedzUsuńNie tydzień :) Następny z Kastielem będzie w czwartek :D
UsuńTak sobie zmieniłam na wiosenny motyw zieleni i kwiatków ^^ Plan taki, że co porę roku będę zmieniać szablon. Zobaczymy, czy wyjdzie mi to założenie ♥ Fajnie, że nowy wystrój został dobrze odebrany ^^
Dziękuję kochana! Również pozdrawiam ♥ :*
Rozdział jak zawsze cudowny :*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Su i Kas wyjaśnią sobie wszystko :)
Wysyłam ci bardzo dużo weny kochana i czekam na next :*
Pozdrawiam <3
Tak! Póki ze sobą nie pogadają, to nic pozytywnego się nie stanie :<
UsuńDziękuję ślicznie i przesyłam pozdrowienia! :* ♥
Ależ mnie ta nasza Suśka wkurzyła! Nosz myślałam że mnie szlag jasny trafi! Nie powiem, niby to nie jej wina ale zaufać Debrze? Boże proszę! Nawet z kijem bym do niej nie podeszła, a ta jeszcze jej uwierzyła...Ohhh...Biedny Kazik, biedny ^^ Czekam na Lyśka <3
OdpowiedzUsuń~Martyśka
Co nie? Jak wcześniej pisałam to wszystko z jej perspektywy to wydawało mi się to normalne, ale potem jak podsumowałam jej zachowanie to z boku tak właśnie to wyglądało. I tak jest z każdym z nas! My przechodzimy swoje historie po swojemu, robimy to, co uważamy za słuszne, ale w efekcie osoby trzecie i tak mają na to swoją teorię, bo często nic nie wiedzą :( To jest przykre, konstrukcja dzisiejszego świata :< Taka trochę refleksja... Jest ze mną źle :D
UsuńLysiek już jest dostępny ^^ (jak to brzmi) XDDD :P
Pozdrawiam ♥ :)
Genialny rozdział :o Szczerze mówiąc to co powiedziała Debra trochę zmieniło moje spostrzeganie Su, ale jestem ciekawa co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Myślę, że rzuciłam nowy spostrzeżenie, na tą dziewczynę :) Takie z boku :P
UsuńRównież pozdrawiam ♥
Debra jest niesamowitą manipulatorką. Potrafi podkopać pewność siebie każdego. Jednak trochę prawdy w tych gorzkich słowach jest. Su nie zaufała Kastielowi. Tylko, wydaje mi się, że związane to jest z tym, że do tej pory ich relacja była oparta na długoletniej przyjaźni. Oboje byli skupieni na niej, chociaż marzyło im się dużo głębsze uczucie. Nie było ono jednak tak bardzo "namacalne", że tak to ujmę... Było tam gdzieś w głowach pochowane. A teraz kiedy wszystko wyszło na wierzch, kiedy oboje mogli tego dotknąć, posmakować, pogubili się w tym masakrycznie. I nie potrafią ze sobą porozmawiać. Mało tego, podejmują złe decyzje (Suśka wiedzie w tym prym), które zamiast ich zbliżyć do siebie, oddalają. Smutne to jest.
OdpowiedzUsuńCo do naszej bohaterki... Suśka źle się zachowała. Źle oceniła całą sytuację, ale pod wpływem emocji robi się różne głupie rzeczy. Poza tym bardziej zna Kastiela od tej "przyjacielskiej strony", więc wydaje mi się, że nie do końca wiedziała na ile może mu zaufać jako ukochanemu. Też mnie trochę wkurzyła, ale trzeba ją zrozumieć. W końcu po całej "akcji w łazience", Kastiel zostawił ją bez słowa, przez co była skołowana. Potem dowiedziała się, że Debra zamierza go uwieść...
Okropnie się stało, że nie dała mu szansy, żeby się wytłumaczył, że nie została, nie dociekała, co się tam wydarzyło, ale będąc na jej miejscu, widząc Debrę, otuloną w prześcieradło, wniosek nasuwa się sam... Także osobiście wstrzymałabym się od wieszania psów na biednej Suśce...
Oboje nie są bez winy. Oboje muszą wiele rzeczy przełknąć, wiele rzeczy zrozumieć. Mają sobie mnóstwo spraw do wyjaśnienia. Pozostaje tylko kwestia tego, czy będą w stanie znowu wyciągnąć do siebie rękę.
Czekam na ich dalsze losy.
Na koniec napiszę Ci, że uroczy ten nowy szablon bloga, bardzo mi się podoba ;)
Życzę dużo weny;)
Lepszej refleksji nie czytałam :D Wszystko to co napisałaś, to prawda :)
UsuńDziękuję serdecznie. Uwielbiam Twoje komentarze. Zawsze je czytam z takim wielkim bananem na ryjcu :3
Pozdrawiam i ściskam ♥ :*
zraniłaś moje malutkie serduszko tym rozdziałem. jak się z tym czujesz?
OdpowiedzUsuń