Wystawiona na próbę wierności
Kochałam moją mamę i jej uległą stronę.
Ubłagałam ją, by zdjęła mi szlaban. Cieszyłam się, że nie musiałam odmawiać
Alexy’emu naszej weekendowej nocki. Lubiłam go odwiedzać i nawet te jego ciągłe
opowieści o modzie, którymi zamęczał moje uszy podczas pobytu w jego domostwie,
nie przeszkadzały mi, a nawet były częścią naszej znajomości i bez nich nie
byłoby tak samo. Starałam się dopingować przyjaciela w pasji, więc fakt nie
interesowania się jakimś działem, nie stawał mi na drodze w byciu słuchaczem,
któremu można się wygadać. Jeśli pragniesz być słuchanym, to sam także musisz
potrafić to robić. To powinno oddziaływać w dwie strony. Zawiał silny wiatr
strącając mi z włosów kaptur. Robiło się coraz zimniej, och jak ja nie
przepadałam za późną jesienią.
- Hej maleńka, uważaj żeby głowy ci nie
zwiało. – Usłyszałam znajomy głos, więc odwróciłam się, spoglądając na czerwone
kudły pewnego denerwującego osobnika. Ten uśmiechnął się do mnie, ale nie tak jak
miał w zwyczaju. Biło od niego aurą chęci zaprzyjaźnienia się. Co jest? To do
niego niepodobne. – Dzięki, że zaczekałaś. – Zaczepnie nałożył mi z powrotem
kaptur. Przyjrzałam mu się przez chwilę w poszukiwaniu jego dawnego złowrogiego
nastawienia. Moją uwagę przyciągnął czarny kabelek, ciągnący się z kieszeni aż
do uszów.
- Czego słuchasz? – Zapytałam
zainteresowana. Wiedziałam, że nie powinnam być taka ciekawska, ale odkąd
obraził mojego ukochanego muzyka ciągle zastanawiam się w czym, oprócz Winged
Skull, gustował.
- Chcesz zobaczyć? – Podniósł jedną brew
do góry, a ja kiwnęłam potwierdzająco. Objął mnie ramieniem i przysunął bliżej.
Zabrał rękę, po czym wyciągnął jedną słuchawkę i mi ją wręczył. Zaintrygowana
włożyłam ją do ucha. Pff. Mogłam się tego spodziewać. W sumie pasował do niego
ten gatunek. Rock był esencją jego osobowości. – I jak? – Mimo że to nie było tym,
co trafiało w moje serce, to było dobre. Pokazałam mu uniesiony kciuk,
sprawiając, iż zaśmiał się pod nosem. – Wiem co ci się spodoba. – Jakiś zadowolony
wyjął na chwilę odtwarzacz, by w nim pogrzebać. Włączył coś, następnie wbił we
mnie zainteresowane spojrzenie. Otworzyłam szerzej oczy oraz usta na dźwięki
wkradające się przez mój narząd słuchowy. Nuty wędrowały układem nerwowym
paraliżując moje zmysły. Zatrzymałam się jak wryta, nie poczułam nawet kiedy
wiatr ponownie rozwiał moje kosmyki. W klatce serce oszalało, a każdy zakątek
mojego drobnego ciała pokryła gęsia skórka. To straszne jaki wpływ miał na mnie
ten głos. Och, to było… Było… Takie wspaniałe, magiczne, fantazyjne,
uzależniające. Chłopak nachylił się, złapał moje policzki i przejechał po nich
kciukami, zostawiając po sobie wilgotny ślad. – Ej, tylko nie becz. –
Uśmiechnął się pokrzepiająco, próbując zaczarować mnie szarością swoich
tęczówek. Dlaczego stał się zupełnie inny? Milszy? Co się za tym kryło, bo
nawet chcąc, nie potrafiłam mu zaufać.
- Kas… - Oderwaliśmy się od siebie,
zerkając na źródło miłego tonu. - … I Sucrette? – Na twarzy Lysandra namalowało
się zaskoczenie połączone z czymś na kształt zazdrości, żalu? Kastiel odsunął
się, wyrywając mi słuchawkę. – Co wy robiliście? Płakałaś? – Podszedł do mnie,
obdarzając swoją bezinteresowną troską. Przetarłam oczy, piekły mnie od łapania
drzazg chłodu na mokrość po łzach.
- Trochę. Kastiel prześlij mi to
nagranie. – Zwróciłam się do towarzysza, który podniósł jeden kącik ust do
góry.
- Jeśli sobie tego życzysz. – Podałam mu
mój telefon, aby mógł się tym zająć. Spojrzałam na Lysandra, który wydawał się,
jakby coś go gryzło. Chyba sytuacja w jakiej nas przyłapał trochę go martwiła, wszak
nie wyglądał na przejmującego się takimi sprawami. Tym bardziej, że nawet nie
miał o co. Uśmiechnęłam się do niego ciepło.
- Witaj mój ukochany. – Odparłam, no w
końcu widzieliśmy się po raz pierwszy tego dnia. Bez namysłu przytuliłam go, bo
oprócz głosu muzyka, to tylko jego osoba potrafiła przyprawić mnie o złudnie
podobne uczucia. Wiedziałam, że to na razie nie było głębokie, no i nie miałam
pewności, co do niego, ale odkąd zdałam sobie sprawę o moim zakochaniu to
jestem świadoma postępu i zaangażowania się w to jeszcze bardziej. Ile to
potrwa? Nie wiedziałam. Czy dałabym radę bez niego funkcjonować? Też nie wiedziałam.
Miłość to indywidualny aspekt, nie można nią nikogo obarczać. Chciałam dla
niego jak najlepiej, nawet jeśli będę przez to gorzko płakać. Chłopak objął
mnie, jakbyśmy byli prawdziwymi kochankami. Wtulił mnie mocno, szepcząc ciche:
- Witaj moja droga. – Zapiekły mnie policzki,
i tym razem nie z zimna.
- Nie ogarniam was. – Burknął Kastiel pozbawiony
swojego uśmieszku. Zerknęłam na niego przez ciepłe ramię, a on pomachał mi moim
telefonem. – Gotowe. – Mrugnął okiem.
Siedziałam na lekcji, próbując udawać
pilną uczennicę, tymczasem myślami błądziłam po wspomnieniach przed sztucznym
związaniem się z Lysandrem. Poczułam wibracje w kieszeni spodni, więc
pozwalając wygrać mojej ciekawości skrycie zerknęłam pod blat. Nowa wiadomość?
Otworzyłam, aby zapoznać się z jej treścią. Och? Podniosłam wzrok na nadawcę,
który odwrócony uśmiechał się zadziornie. Co on się tak przymilał? Niepokojące.
Zeszłam do szatni, bo tam nakazał mi
przyjść właściciel sms’a. O tej porze dnia było tam pusto. Podziemia naszej
szkoły nie należały do najmilszych miejsc i raczej po zostawieniu kurtek każdy
jak najszybciej stamtąd uciekał. W oczekiwaniu usiadłam na ławce przy szafkach.
Usłyszałam kroki, które przyciągnęły moją uwagę.
- To mów, co niby wiesz o muzyku? –
Odparłam, spoglądając na Kastiela, zbliżającego się w moim kierunku.
- Aleś ty rzeczowa. – Prychnął zajmując
miejsce obok. – Od kiedy spotykasz się z Lysandrem?
- Od niedawna. – Opuściłam wzrok, czując
się jak na przesłuchiwaniu. Zadał tamto pytanie takim tonem, jakbym zrobiła coś
naprawdę złego.
- Dziwne to. Lys nic mi nie wspominał,
żeby mu się jakaś laska podobała. A tu taka niespodzianka. Jeszcze ty. Klasowa
milczka. – Dziwił się, sprawiając mi przykrość. Wiem, że nie byłam zbyt
gadatliwym czy popularnym osobnikiem, ale także miałam prawo do miłości. Pff.
„Miłości”. O ile można tak nazywać wykorzystywanie dobroci Lysandra.
- No widzisz jakie to wszystko
nieprzewidywalne. – Odparłam przygnębiona. – Powiesz mi „to”, dla którego mnie
tu ściągnąłeś? – Zmieniłam temat, nie chcąc dłużej się dołować. Im o czymś
więcej myślisz oraz rozmawiasz, tym bardziej cię to męczyło. Dlatego odpuściłam
już sobie rozmowę o moim lichym związku.
- Okej, jeśli ty najpierw odpowiesz na
moje pytanie. – Łapiąc moją brodę delikatnie przekierował ją, bym spojrzała w
jego szare tęczówki. Ich błysk stał się inny, taki uwodzicielski. Chłopak
przysunął się do mnie bliżej, czułam jego łaskoczący oddech na policzkach. –
Kochasz go? – Zapytał powoli skracając odległość od naszych ust. Opuszkami
palców sunął linią podbródka pod włosy, zostawiając po sobie przyjemny ślad,
który wprawił mnie w dziwny stan. O nie, nie! Przebudź się, ten drań chciał
dokończyć to, co zaczęli jego kumple w tamtą pamiętną noc. Zakryłam wargi
dłonią, nie zezwalając na skażenie ich jego bytem. Tylko Lysandrowi
przysługiwało do nich prawo, tak jak do każdej części mojego ciała. Drugą ręką
odepchnęłam Kastiela, szybko wstając i odchodząc parę kroków, robiąc między
nami bezpieczny dystans.
- Ale z ciebie… Grr. Przystawiać się do
dziewczyny przyjaciela, okropny! Kocham go! Jestem w nim zakochana po uszy!
Słyszysz łachudro? Kocham Lysandra najbardziej na świecie! – Wykrzyknęłam na
całe gardło, zaciskając pięści. Adrenalina ogarnęła moje ciało, jak wtedy gdy
stawałam w obronie muzyka. Kastiel zaczął się śmiać, tym samym zadziwiając mnie
w zupełności. Podszedł do mnie, a ja przygotowana na najgorsze najeżyłam się
jak kotka, broniąca swe młode.
- Spoko mała, zdałaś. Tylko cię
testowałem. – Złapał mnie za ramiona i obrócił jak manekina na kółkach. Szok!
Jasna cholera! Ukartował to? Klepnęłam się w policzki, widząc na ostatnim
schodku czerwonego jak maki Lysandra. – Słyszałeś? – Skierował do niego pytanie,
a on tylko przytaknął, odwracając wzrok. O nie! On już wiedział! Prawie umarłam
ze wstydu. Musiałam się stamtąd ulotnić! Jak najszybciej! Bo czułam jak podłoże
wciągało mnie pod siebie. Zrobiłam krok do przodu, a chwilę później mijałam
szkolną bramę w pośpiechu biegnąc do domu. Torba, książki, płaszcz mogły zaczekać
do poniedziałku. Dajcie mi pelerynę niewidkę!
OJEEEJ ♥♥♥ Słodki rozdział ♥
OdpowiedzUsuńNo nareszcie! Czekałam 2h na rozdział! Wyobrażasz sobie jak to jest odświeżać stronę co 5 min. a rozdziału ni ma!? XD A tak zmieniając temat... Ale Kas ją wkręcił :D Gdybym ja miała taką sytuację, to chyba zrobiłabym krzywdę czerwonowłosemu i Lysio, tak uroczo, że aż czuje jak mi się żołądek tęczą zapycha <3 BOSKO :*
OdpowiedzUsuńa tak poza tym, ja też coś smaruję XD http://amoursusan.blogspot.com
Hahaha wyobrażam sobie to mordowanie, wybacz :) Ale lepiej później niż wcale :*
UsuńJak pisałam te scenę i potem ją czytałam na głos mojej siostrze, to aż mrowiło mnie w podbrzuszu. Pierwszy raz piszę opowiadanie tak przesiąknięte cukrem XD :)
Jak znajdę chwilę czasu to z pewnością zajrzę ^^ Pozdrawiam i dzięki za komentarz ♥
Przyznaję, było warto! Masz talent :D nie to co ja - takie amatorskie wypociny XD
UsuńDopiero dziś zaczęłam czytać Twojego bloga i powiem, że opowiadanie jest jednym z moich ulubionych ❤
OdpowiedzUsuńNa początku naprawdę myślałam, że Kastiel próbował się przystawić do Su, a tu że on ją testował ;D Czekam na następny rozdział, nie mogę się doczekać jaka będzie reakcja Lysia ❤
Pozdrawiam i życzę weny :)
W takim razie witaj w moich skromnych progach ~ :) Bardzo mnie cieszy, że trafił na Twoją listę ulubionych ^^ To prawdziwy zaszczyt i duży sukces autorki :D
UsuńRównież pozdrawiam i dziękuję serdecznie ♥
No już myślałam że Kastiel przeszedł z opowiadania obok xd co ja bym zrobiła Kastielowi... Dałabym mu w pięknego ryjca... No nic Lyyyysiusiu jest taki suodki i czy ten muzyk to jest Lysssiuniu? Wgl gdybym ja Powiedziała coś takiego to chyba bym zamieniła się w proszek do pieczenia w krematorium xd.... Pozdrawiam i życzę Duuuuuzo weny Harusia ❤
OdpowiedzUsuńHaruka obrończyni miłości Lysa i Su przed rudością Kastiela - oficjalne mianowanie ^^ XD
UsuńNic nie zdradzę, nic nie zdradzę... :P
Także pozdrawiam i dziękuję pięknie kochana! ♥ :*
Rozbawiła mnie końcówka rozdziału xD
OdpowiedzUsuńSzczególnie ta ostatnia scena. Brawa dla Kastiela, który swoim zachowaniem zmusił Su, żeby przyznała głośno, co czuje do Lysandra... Tylko co on zrobi z tą wiedzą?
Muszę Ci pogratulować, bo rozdział bardzo dobry. Taki trzymający w napięciu. Do końca nie można było przewidzieć zamiarów Kasa. Na początku trochę się bałam, że będzie bruździł w związku L. i S., a on chciał ją tylko sprawdzić. No, no, no...
Wyobrażam sobie, że teraz Lysander biegnie za nią, a wiatr rozwiewa mu włosy i ubranie, i w końcu ją dogania, odwraca do siebie i mówi, że on również odwzajemnia jej uczucia, i całują się, i żyją długo i szczęśliwie. Amen.
Ale może być też tak, że mówi mu, że powiedziała tak tylko, żeby nie spalić ich fikcyjnego związku (proszę, nie!).
Na tym zakończę te moje domysły... Poczekam cierpliwie do kolejnej soboty, żeby się przekonać, co dla nich wymyśliłaś:)
O boziu :_: Jaram się niczym pochodnia. Wybacz, że dopiero teraz komentuję >.< Ja, mimo że jestem ''fanką'' Kastiela, na miejscu Su zarypałabym Kasiowi w tę jego piękną twarz :') W każdym razie, ubolewam nad tym, iż muszę czekać (zresztą nie tylko ja) aż do soboty na kolejny rozdział ;_;
OdpowiedzUsuńZlituj się nad nami chociaż raz xD Życzę duuuuużo weny i pozdrawiam serdecznie, czekając na kolejny rozdział ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Hm... Ciekawe co na to Lysander. Mam nadzieje że powie jej to samo, albo chociaż że ją lubi. Tylko niech tego nie kończą. Kochany Lyś <3
OdpowiedzUsuń