9 stycznia 2016

Sucrette & Lysander rozdział 9

Wystawiona na próbę wierności

Kochałam moją mamę i jej uległą stronę. Ubłagałam ją, by zdjęła mi szlaban. Cieszyłam się, że nie musiałam odmawiać Alexy’emu naszej weekendowej nocki. Lubiłam go odwiedzać i nawet te jego ciągłe opowieści o modzie, którymi zamęczał moje uszy podczas pobytu w jego domostwie, nie przeszkadzały mi, a nawet były częścią naszej znajomości i bez nich nie byłoby tak samo. Starałam się dopingować przyjaciela w pasji, więc fakt nie interesowania się jakimś działem, nie stawał mi na drodze w byciu słuchaczem, któremu można się wygadać. Jeśli pragniesz być słuchanym, to sam także musisz potrafić to robić. To powinno oddziaływać w dwie strony. Zawiał silny wiatr strącając mi z włosów kaptur. Robiło się coraz zimniej, och jak ja nie przepadałam za późną jesienią.
- Hej maleńka, uważaj żeby głowy ci nie zwiało. – Usłyszałam znajomy głos, więc odwróciłam się, spoglądając na czerwone kudły pewnego denerwującego osobnika. Ten uśmiechnął się do mnie, ale nie tak jak miał w zwyczaju. Biło od niego aurą chęci zaprzyjaźnienia się. Co jest? To do niego niepodobne. – Dzięki, że zaczekałaś. – Zaczepnie nałożył mi z powrotem kaptur. Przyjrzałam mu się przez chwilę w poszukiwaniu jego dawnego złowrogiego nastawienia. Moją uwagę przyciągnął czarny kabelek, ciągnący się z kieszeni aż do uszów.
- Czego słuchasz? – Zapytałam zainteresowana. Wiedziałam, że nie powinnam być taka ciekawska, ale odkąd obraził mojego ukochanego muzyka ciągle zastanawiam się w czym, oprócz Winged Skull, gustował.
- Chcesz zobaczyć? – Podniósł jedną brew do góry, a ja kiwnęłam potwierdzająco. Objął mnie ramieniem i przysunął bliżej. Zabrał rękę, po czym wyciągnął jedną słuchawkę i mi ją wręczył. Zaintrygowana włożyłam ją do ucha. Pff. Mogłam się tego spodziewać. W sumie pasował do niego ten gatunek. Rock był esencją jego osobowości. – I jak? – Mimo że to nie było tym, co trafiało w moje serce, to było dobre. Pokazałam mu uniesiony kciuk, sprawiając, iż zaśmiał się pod nosem. – Wiem co ci się spodoba. – Jakiś zadowolony wyjął na chwilę odtwarzacz, by w nim pogrzebać. Włączył coś, następnie wbił we mnie zainteresowane spojrzenie. Otworzyłam szerzej oczy oraz usta na dźwięki wkradające się przez mój narząd słuchowy. Nuty wędrowały układem nerwowym paraliżując moje zmysły. Zatrzymałam się jak wryta, nie poczułam nawet kiedy wiatr ponownie rozwiał moje kosmyki. W klatce serce oszalało, a każdy zakątek mojego drobnego ciała pokryła gęsia skórka. To straszne jaki wpływ miał na mnie ten głos. Och, to było… Było… Takie wspaniałe, magiczne, fantazyjne, uzależniające. Chłopak nachylił się, złapał moje policzki i przejechał po nich kciukami, zostawiając po sobie wilgotny ślad. – Ej, tylko nie becz. – Uśmiechnął się pokrzepiająco, próbując zaczarować mnie szarością swoich tęczówek. Dlaczego stał się zupełnie inny? Milszy? Co się za tym kryło, bo nawet chcąc, nie potrafiłam mu zaufać.
- Kas… - Oderwaliśmy się od siebie, zerkając na źródło miłego tonu. - … I Sucrette? – Na twarzy Lysandra namalowało się zaskoczenie połączone z czymś na kształt zazdrości, żalu? Kastiel odsunął się, wyrywając mi słuchawkę. – Co wy robiliście? Płakałaś? – Podszedł do mnie, obdarzając swoją bezinteresowną troską. Przetarłam oczy, piekły mnie od łapania drzazg chłodu na mokrość po łzach.
- Trochę. Kastiel prześlij mi to nagranie. – Zwróciłam się do towarzysza, który podniósł jeden kącik ust do góry.
- Jeśli sobie tego życzysz. – Podałam mu mój telefon, aby mógł się tym zająć. Spojrzałam na Lysandra, który wydawał się, jakby coś go gryzło. Chyba sytuacja w jakiej nas przyłapał trochę go martwiła, wszak nie wyglądał na przejmującego się takimi sprawami. Tym bardziej, że nawet nie miał o co. Uśmiechnęłam się do niego ciepło.
- Witaj mój ukochany. – Odparłam, no w końcu widzieliśmy się po raz pierwszy tego dnia. Bez namysłu przytuliłam go, bo oprócz głosu muzyka, to tylko jego osoba potrafiła przyprawić mnie o złudnie podobne uczucia. Wiedziałam, że to na razie nie było głębokie, no i nie miałam pewności, co do niego, ale odkąd zdałam sobie sprawę o moim zakochaniu to jestem świadoma postępu i zaangażowania się w to jeszcze bardziej. Ile to potrwa? Nie wiedziałam. Czy dałabym radę bez niego funkcjonować? Też nie wiedziałam. Miłość to indywidualny aspekt, nie można nią nikogo obarczać. Chciałam dla niego jak najlepiej, nawet jeśli będę przez to gorzko płakać. Chłopak objął mnie, jakbyśmy byli prawdziwymi kochankami. Wtulił mnie mocno, szepcząc ciche:
- Witaj moja droga. – Zapiekły mnie policzki, i tym razem nie z zimna.
- Nie ogarniam was. – Burknął Kastiel pozbawiony swojego uśmieszku. Zerknęłam na niego przez ciepłe ramię, a on pomachał mi moim telefonem. – Gotowe. – Mrugnął okiem.

Siedziałam na lekcji, próbując udawać pilną uczennicę, tymczasem myślami błądziłam po wspomnieniach przed sztucznym związaniem się z Lysandrem. Poczułam wibracje w kieszeni spodni, więc pozwalając wygrać mojej ciekawości skrycie zerknęłam pod blat. Nowa wiadomość? Otworzyłam, aby zapoznać się z jej treścią. Och? Podniosłam wzrok na nadawcę, który odwrócony uśmiechał się zadziornie. Co on się tak przymilał? Niepokojące.

Zeszłam do szatni, bo tam nakazał mi przyjść właściciel sms’a. O tej porze dnia było tam pusto. Podziemia naszej szkoły nie należały do najmilszych miejsc i raczej po zostawieniu kurtek każdy jak najszybciej stamtąd uciekał. W oczekiwaniu usiadłam na ławce przy szafkach. Usłyszałam kroki, które przyciągnęły moją uwagę.
- To mów, co niby wiesz o muzyku? – Odparłam, spoglądając na Kastiela, zbliżającego się w moim kierunku.
- Aleś ty rzeczowa. – Prychnął zajmując miejsce obok. – Od kiedy spotykasz się z Lysandrem?
- Od niedawna. – Opuściłam wzrok, czując się jak na przesłuchiwaniu. Zadał tamto pytanie takim tonem, jakbym zrobiła coś naprawdę złego.
- Dziwne to. Lys nic mi nie wspominał, żeby mu się jakaś laska podobała. A tu taka niespodzianka. Jeszcze ty. Klasowa milczka. – Dziwił się, sprawiając mi przykrość. Wiem, że nie byłam zbyt gadatliwym czy popularnym osobnikiem, ale także miałam prawo do miłości. Pff. „Miłości”. O ile można tak nazywać wykorzystywanie dobroci Lysandra.
- No widzisz jakie to wszystko nieprzewidywalne. – Odparłam przygnębiona. – Powiesz mi „to”, dla którego mnie tu ściągnąłeś? – Zmieniłam temat, nie chcąc dłużej się dołować. Im o czymś więcej myślisz oraz rozmawiasz, tym bardziej cię to męczyło. Dlatego odpuściłam już sobie rozmowę o moim lichym związku.
- Okej, jeśli ty najpierw odpowiesz na moje pytanie. – Łapiąc moją brodę delikatnie przekierował ją, bym spojrzała w jego szare tęczówki. Ich błysk stał się inny, taki uwodzicielski. Chłopak przysunął się do mnie bliżej, czułam jego łaskoczący oddech na policzkach. – Kochasz go? – Zapytał powoli skracając odległość od naszych ust. Opuszkami palców sunął linią podbródka pod włosy, zostawiając po sobie przyjemny ślad, który wprawił mnie w dziwny stan. O nie, nie! Przebudź się, ten drań chciał dokończyć to, co zaczęli jego kumple w tamtą pamiętną noc. Zakryłam wargi dłonią, nie zezwalając na skażenie ich jego bytem. Tylko Lysandrowi przysługiwało do nich prawo, tak jak do każdej części mojego ciała. Drugą ręką odepchnęłam Kastiela, szybko wstając i odchodząc parę kroków, robiąc między nami bezpieczny dystans.
- Ale z ciebie… Grr. Przystawiać się do dziewczyny przyjaciela, okropny! Kocham go! Jestem w nim zakochana po uszy! Słyszysz łachudro? Kocham Lysandra najbardziej na świecie! – Wykrzyknęłam na całe gardło, zaciskając pięści. Adrenalina ogarnęła moje ciało, jak wtedy gdy stawałam w obronie muzyka. Kastiel zaczął się śmiać, tym samym zadziwiając mnie w zupełności. Podszedł do mnie, a ja przygotowana na najgorsze najeżyłam się jak kotka, broniąca swe młode.
- Spoko mała, zdałaś. Tylko cię testowałem. – Złapał mnie za ramiona i obrócił jak manekina na kółkach. Szok! Jasna cholera! Ukartował to? Klepnęłam się w policzki, widząc na ostatnim schodku czerwonego jak maki Lysandra. – Słyszałeś? – Skierował do niego pytanie, a on tylko przytaknął, odwracając wzrok. O nie! On już wiedział! Prawie umarłam ze wstydu. Musiałam się stamtąd ulotnić! Jak najszybciej! Bo czułam jak podłoże wciągało mnie pod siebie. Zrobiłam krok do przodu, a chwilę później mijałam szkolną bramę w pośpiechu biegnąc do domu. Torba, książki, płaszcz mogły zaczekać do poniedziałku. Dajcie mi pelerynę niewidkę!

11 komentarzy:

  1. OJEEEJ ♥♥♥ Słodki rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie! Czekałam 2h na rozdział! Wyobrażasz sobie jak to jest odświeżać stronę co 5 min. a rozdziału ni ma!? XD A tak zmieniając temat... Ale Kas ją wkręcił :D Gdybym ja miała taką sytuację, to chyba zrobiłabym krzywdę czerwonowłosemu i Lysio, tak uroczo, że aż czuje jak mi się żołądek tęczą zapycha <3 BOSKO :*
    a tak poza tym, ja też coś smaruję XD http://amoursusan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha wyobrażam sobie to mordowanie, wybacz :) Ale lepiej później niż wcale :*
      Jak pisałam te scenę i potem ją czytałam na głos mojej siostrze, to aż mrowiło mnie w podbrzuszu. Pierwszy raz piszę opowiadanie tak przesiąknięte cukrem XD :)
      Jak znajdę chwilę czasu to z pewnością zajrzę ^^ Pozdrawiam i dzięki za komentarz ♥

      Usuń
    2. Przyznaję, było warto! Masz talent :D nie to co ja - takie amatorskie wypociny XD

      Usuń
  3. Dopiero dziś zaczęłam czytać Twojego bloga i powiem, że opowiadanie jest jednym z moich ulubionych ❤
    Na początku naprawdę myślałam, że Kastiel próbował się przystawić do Su, a tu że on ją testował ;D Czekam na następny rozdział, nie mogę się doczekać jaka będzie reakcja Lysia ❤
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie witaj w moich skromnych progach ~ :) Bardzo mnie cieszy, że trafił na Twoją listę ulubionych ^^ To prawdziwy zaszczyt i duży sukces autorki :D
      Również pozdrawiam i dziękuję serdecznie ♥

      Usuń
  4. No już myślałam że Kastiel przeszedł z opowiadania obok xd co ja bym zrobiła Kastielowi... Dałabym mu w pięknego ryjca... No nic Lyyyysiusiu jest taki suodki i czy ten muzyk to jest Lysssiuniu? Wgl gdybym ja Powiedziała coś takiego to chyba bym zamieniła się w proszek do pieczenia w krematorium xd.... Pozdrawiam i życzę Duuuuuzo weny Harusia ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haruka obrończyni miłości Lysa i Su przed rudością Kastiela - oficjalne mianowanie ^^ XD
      Nic nie zdradzę, nic nie zdradzę... :P
      Także pozdrawiam i dziękuję pięknie kochana! ♥ :*

      Usuń
  5. Rozbawiła mnie końcówka rozdziału xD

    Szczególnie ta ostatnia scena. Brawa dla Kastiela, który swoim zachowaniem zmusił Su, żeby przyznała głośno, co czuje do Lysandra... Tylko co on zrobi z tą wiedzą?

    Muszę Ci pogratulować, bo rozdział bardzo dobry. Taki trzymający w napięciu. Do końca nie można było przewidzieć zamiarów Kasa. Na początku trochę się bałam, że będzie bruździł w związku L. i S., a on chciał ją tylko sprawdzić. No, no, no...

    Wyobrażam sobie, że teraz Lysander biegnie za nią, a wiatr rozwiewa mu włosy i ubranie, i w końcu ją dogania, odwraca do siebie i mówi, że on również odwzajemnia jej uczucia, i całują się, i żyją długo i szczęśliwie. Amen.

    Ale może być też tak, że mówi mu, że powiedziała tak tylko, żeby nie spalić ich fikcyjnego związku (proszę, nie!).

    Na tym zakończę te moje domysły... Poczekam cierpliwie do kolejnej soboty, żeby się przekonać, co dla nich wymyśliłaś:)

    OdpowiedzUsuń
  6. O boziu :_: Jaram się niczym pochodnia. Wybacz, że dopiero teraz komentuję >.< Ja, mimo że jestem ''fanką'' Kastiela, na miejscu Su zarypałabym Kasiowi w tę jego piękną twarz :') W każdym razie, ubolewam nad tym, iż muszę czekać (zresztą nie tylko ja) aż do soboty na kolejny rozdział ;_;
    Zlituj się nad nami chociaż raz xD Życzę duuuuużo weny i pozdrawiam serdecznie, czekając na kolejny rozdział ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm... Ciekawe co na to Lysander. Mam nadzieje że powie jej to samo, albo chociaż że ją lubi. Tylko niech tego nie kończą. Kochany Lyś <3

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do pozostawienia swojej opinii!
Z góry dziękuję!