5 stycznia 2016

Sucrette & Kastiel part XI

PERSPEKTYWA KASTIELA

Mina Sucrette bezcenna, najchętniej zrobiłbym jej teraz zdjęcie do kolekcji. Nie pozwolę na zdrady… Pff. Ale ze mnie naiwniak. Nie jesteśmy razem, więc nie robi nic złego. Mimo to nie będę stał jak ciołek i patrzył jak jej osoba ucieka mi przez palce, jak piasek.
- Nie przedstawisz nas? – Przerwałem tą niezręczną ciszę. Wstała i wielce niezadowolona wykonała czynność.
- Usiądziecie? – Zaproponował ten ulizany przez mamusie podmiot wojskowego. Ciekawe czy w piciu jest taki wo ho, jakiego z siebie robi. Zignoruję morderczy wzrok Su i Lysa stojącego za mną i skorzystam. W końcu nie wypada odmawiać jego uprzejmości.
- Jasne. – Posłałem mu fałszywy uśmieszek. Zerknąłem jeszcze na przyjaciela, którego trochę oszukałem. Był zły, nawet bardzo. Ale myślę, że zrozumie i wybaczy. Sucrette przesunęła krzesło obok tego lizusa, a my zajęliśmy udostępnione miejsca. Aha! To dlatego mnie zaprosił. Chciał mieć ją bliżej. Szlak. Niezła strategia.
- Zamówić ci coś? – Zapytał spoglądając jej prosto w oczy. Grr.
- Gorącą czekoladę. – Odparła uciekając wzrokiem z niewyraźnymi wypiekami na policzkach. No nie. Co ona się tak rumieni jak jakaś pierwszy raz zakochana dziewica?
- Hej kurduplu. – Zawołałem przyciągając jej uwagę. Wyciągnąłem dłonie, aby złapać jej gorące policzki i ochłodzić.
- Co ty wyprawiasz? – Zmarszczyła brwi złowrogo.
- Dobrze wiesz, że tylko twoje ciało potrafi mnie stosunkowo ogrzać. – Uśmiechnąłem się usatysfakcjonowany zazdrosną miną lizusa. Tu mam nad nim przewagę, mogę wywlekać ten długi czas spędzony z tą dziewczyną, którego on nigdy nie przebije. Zabrałem ręce i posłałem mu wyzywające spojrzenie. On tylko chrząknął dwukrotnie, po czym poszedł po zamówienie. Wymięknął? W sumie to było do przewidzenia, nie wygląda na wojownika.
- Co wy tu robicie? – Wykorzystała chwilę wolności od gościa, by nas opieprzyć.
-No właśnie Kastiel? Może mi też to wyjaśnisz? Nie wygląda to jak twój dom. – Zaśmiałem się trochę nerwowo.
- Lysiu ale jest po drodze. – Oznajmiłem niewinnie. Suśka westchnęła ciężko i pokiwała zrezygnowanie głową.
- Nie chcę być chamska, ale idźcie sobie. – Rozkazała smętnie. Wygania nas? To mnie zaskoczyła. Zawsze jest tak super szczęśliwa, gdy spędzam z nią czas. A teraz każe mi spadać, żeby zostać sam na sam z jakimś szmaciarzem.
- Proszę. – Oznajmił pojawiając się znikąd i delikatnie kładąc filiżankę przed zezłoszczoną Sucrette. Usiadł najspokojniej jak mógł na swoim miejscu.
- Dziękuję. – Uśmiechnęła się do niego, po czym wzięła łyk. Co za świntuch, musiała się ubrudzić. Ale zaraz! Co to za posłane mi spojrzenie ze strony tego szczyla.
- Poczekaj. – Złapał brodę dziewczyny i starł z nad ust czekoladowego wąsa. Odsunął się, aby zlizać ciecz z swojego kciuka… Mogę go zabić? A ta kurde zamiast go jakoś owalić za molestowanie oraz zboczenie to tylko się rumieni. Specjalnie to zrobił! Jednak przyjął wyzwanie? To oznacza tylko jedno! Wojnę!

Wyszliśmy z kawiarni, ten jełop cały czas mnie wkurwia. Lysander dźgał mnie łokciem, dając znak, żebyśmy się ulotnili, ale ja nie mam zamiaru tego zrobić. Nie zostawię ich samych, bo odnoszę wrażenie, że oni tylko na to czekają.
- To gdzie teraz? – Zapytałem rezolutnie, choć w środku aż się gotowałem. Sucrette popatrzyła na mnie jak na idiotę.
- Z tobą nigdzie. – Dodała tym swoim chamskim tonem, którego wręcz nienawidziłem. Co ona taka wredna dziś? Może ma okres.
- My z Lysem też chcemy się zabawić. – Objąłem kumpla ramieniem, lecz on wyrwał się szybko.
- Mnie w to nie mieszaj. Dzięki Su, miło było cię poznać Kentin, ale ja uciekam. – Uścisnęli sobie ręce na pożegnanie, po czym bez żadnego słowa do mnie udał się w kierunku swojego wyrwanego z przestarzałej epoki domu. No trudno, zostałem sam.
- Idziemy do kina? – Zapytał lizus z perwersyjnym uśmiechem skierowanym do Su. Jak mnie świerzbi, żeby mu tak walnąć. Tak prosto w tą jego głupią banię. Nie ogarniam tej dziewczyny, co ona w nim widzi? Ehh… Może to, iż jest całkowitym przeciwieństwem mnie. Ogarnęła mnie fala smutku. Co ja wyprawiam? Wędrowali przede mną, nie widząc świata poza sobą. Gawędzili w najlepsze, podczas gdy mi z nią rozmowa wcale się nie kleiła. Wyciągnąłem papierosa, który miał być moim pocieszeniem.

Stałem z milczącą Sucrette przed wejściem do sali kinowej. Była na mnie nieźle wkurwiona, więc nawet nie wiedziałem jak zagadać, by przepadkiem nie wydrapała mi oczu. Zresztą nie może, bo za dużo tu dziś ludzi. Skąd oni wyleźli?
- Hej sorki, że tak długo, ale kolejka była jak stąd do wieczności. – Odparł podchodząc do nas.
- Nic się nie stało. – Uśmiechnęła się miło, od razu weselsza. No ej! Nie rób tak, bo to jest dołujące. Mi też okaż odrobinę ciepła.
- Ach i właśnie. Mam trzy bilety, ale tylko dwa są obok siebie. Nie było w ogóle miejsc. – Ta, jasne! Specjalnie to zrobił, co za gnój. Wyrwałem mu karteczki i zabrałem te dwa obok siebie. Złapałem Sucrette za nadgarstek i pociągnąłem za sobą.
- To widzimy się po filmie. Narka. – Rzuciłem mu pozostały bilet, po czym weszliśmy do środka. O dziwo dziewczyna się nie wyrywała, poddała mi się. Chyba już nie ma sił, by protestować. Usiedliśmy w tej drętwej, duszącej ciszy.
- Jesteś chujem, wiesz? – Rozszerzyłem w zdziwieniu oczy. Ona? Przeklęła? No nieźle. Nagrabiłem sobie, mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczy. Tak, kiedyś będzie mi wdzięczna za uratowanie przed tym gnojkiem.
- Wiem. – Przyznałem się cicho, nawet na nią nie patrząc. Nie chcę widzieć jej miny.
- To dlaczego tak robisz? – Drążyła spokojnym, przyciszonym tonem. Opuściłem głowę.
- Bo nie chcę cię stracić. – Wydukałem, przygnębiony.
- Stracić? Przecież wiesz, że kiedyś nadejdzie ten czas, w którym zacznę się z kimś spotkać. Tak jak ty. – Dobrze o tym wiem. I to właśnie jest najboleśniejsze. Chciałbym, żeby los tak nas pokierował, aby to ze mną zaczęła się umawiać. Ale jak to mówią, przy spełnianiu marzeń trzeba im trochę pomóc, a ja jak na razie to tylko sobie szkodzę. - Kastiel… - Spojrzałem w jej duże oczy, które coraz bardziej ukrywało ściemnianie się pomieszczenia. – Czy ty coś do mnie czujesz? – To mnie zaskoczyła, czyżby się domyśliła? Kurde, kurde, kurwa. Mogę jej to powiedzieć? Przeniosłem wzrok na ekran. Nie, jeszcze nie czas na to. Jak mnie odrzuci, to nie zdzierżę wzroku Kentina jak wyjdziemy z kina.
- Cii. Film się zaczyna. – Stchórzyłem.
- Nie udawaj zainteresowania nim. Odpowiesz mi? – Uparcie ciągnęła dalej.
- Może kiedyś. – Odparłem na odczepne
- Jesteś gorszy niż baba. – Westchnęła opadając mi na ramię.

14 komentarzy:

  1. Fajne, ale czemu jej tego nie powiedział :( Szkoda. Już nie mogę doczekać się ich pocałunku, pierwszego razu, który mam nadzieje napiszesz ze szczegółami xd życzę weny i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Kas w moim fanficku to trochę ciota (dobra, uratuję jego honor zdradzając, że mam niecny plan, który już po woli wdrażam ho ho ho) ^^ Pozdrawiam i dzięki za komentarz :)

      Usuń
  2. Twoje opowiadanie, jak zwykle wkręca mnie do reszty, hah uwielbiam twój styl pisania. Gdyby, to nie była historia o Kastielu, to szczerze mówiąc myślę, że wolałabym Kentina od naszego buntownika (za którym nigdy zbytnio nie przepadałam), na szczęście w twoim opowiadaniu i najprawdopodobniej tylko w twoim, jestem w stanie go jakoś znieść :D to ogromny plus, uwierz mi. Cierpliwie czekam na nowy rozdział. Pozdrawiam cię serdecznie oraz życzę, jak najwięcej weny. Buziaki ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej to czuję się wyróżniona, naprawdę mnie to cieszy ;) Polaskotalas mi ego, więc czym prędzej biorę się za sklecenie kolejnej części ^^ dziękuję i pozdrawiam, buziaczki :* ~

      Usuń
  3. Kas we wszystkim widzi podstęp :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha a czy nie powinno był wymiękł? Czy wymięknął? Nie wiem w każdym razie to KASSS JAK JA CIĘ DORWĘ TO CO NOGI Z DUPY PO ODGRYZAM no i stchórzył :( ogółem to bardzo fajny rozdział a ta akcja z biletami Mega ..... Pozdrawiam i życzę Duuuuuzo weny Haruka ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczę w słowniku i poprawie w ostateczności :) bardzo mnie cieszy, że Ci się podobał :* pozderki i dzięki ^^

      Usuń
  5. Cześć!

    Czy ten Kastiel nie mógłby się w końcu wziąć w garść i powiedzieć jej co czuje? Miał bardzo dobrą okazję i tak jej nie wykorzystał... Aż grzech! Powinien się określić, bo w końcu na serio ją straci na rzecz Kentina... Bo przecież Su nie pozostaje obojętna na jego urok osobisty.
    Jeżeli Kastiel ją naprawdę kocha, to powinien albo ją uszczęśliwić sam, albo pozwolić na to komuś innemu. Takie jest moje zdanie.
    Oczywiście rzadko w życiu wszystko jest czarne, albo białe, ale ile można się tak bawić?

    Ciekawa jestem, co wymyślisz dla nich dalej:)

    Co do Twojego pytania o Lysandra, pod moim komentarzem, to nie jestem zawiedziona tym, jak go wykreowałaś:) Po prostu myślałam, że pójdziesz w inną stronę, ale to nie oznacza, że mi się to w jakiś sposób nie podoba. Osobiście uważam, że to bardzo dobrze, że potrafisz stworzyć różnych bohaterów i nie powielasz jednego schematu. To dużo trudniejsze i wymaga wprawy, wyobraźni i pewnego przemyślenia całej historii, a nie napisania jej tak hop-siup. Na całe szczęście spełniasz te wymagania, dlatego tak przyjemnie czyta się to, co piszesz:)

    Na koniec chciałam Ci jeszcze napisać, że bardzo podoba mi się nowa szata graficzna:) Ładniejsza niż poprzednia, ale to oczywiście nie oznacza, że tamta mi nie pasowała. Z resztą, mniejsza o to, bo najważniejsza jest treść;)

    Ściskam Cię mocno i życzę dużo weny.
    Nie chciało mi się logować, więc piszę z anonimka... #leń ;)

    tinkerbell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni się jeszcze pobawią ^^ Lubię komplikować życie moim bohaterom, więc nim dojedziemy wyczekiwanego końca (wyznania) coś musi się podziać hihi :D
      To dobrze, bo trochę się martwiłam :)
      Dzięki, właśnie z tą trochę dłużej posiedziałam, więc cieszy mnie, że Ci się podoba ♥
      Ściskam również i jeszcze raz dziękuję ślicznie :*

      Usuń
  6. Witaj milordzie!
    Zaiste opowiadanie, naprawdę zaiste....
    Kastielu! Ty... Niemądra i nierozumiejąca istoto ludzka -.-
    Pfff... Wykańczasz mnie! Jak śmiesz trzymać Su w niepewności! Jesteś okrutnie okrutny! Nawet mój zaiście intrygujący zwierz ( zwany kotem ) położył się na klawiaturze i ziewnął z przerażenia! Jest zszokowany Twym zachowaniem! Zdaje się krzyczeć : ,, NIE! '', tu się z nim zgodzę -,-
    Trzymam kciuki za Ciebie, ty niepojęty, rudy łbie, który wszystko zawsze schrzani -.-


    Pozdrawiam szerdecznie ;3
    #Śpiący_milord:3
    PS Bardzo zaiście zaista szata graficzna! Milord jest zachwycony!
    PSS JA CHCĘ KOLEJNY!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No witaj!
      Cieszę się, że jest dla Ciebie zaiste :) ojeejku pozdrów kotka od tej złej autorki nie pozwalającej Kasowi wyrazić uczuć ~ ^^

      Równiez pozdrawiam i dziękuję :) jestem uszczesliwiona przyjęciem się nowego szablonu @-}--
      Kolejny rozdział już w niedzielę, tymczasem dzisiaj jakoś po południu pojawi się Lysio ;] //taka zapowiedź//

      Usuń
  7. Rozdział jak zwykle fantastyczny! Z niecierpliwością czekam na następny. W sumie nie dziwię się Kassowi, istnieją bardziej romantyczne miejsca, niż zaciemniona sala kinowa XD Czekam na coś z przytupem, co sprawi, że albo się rozpłaczę, albo dostanę załamania nerwowego :D ~takie tam wywody samotnej nastolatki~ :P Rozpisałam się troszku mało, nie mam weny na bardziej twórczy komentarz XD Pozdrawiam "deska Kastiela" XD
    Tony weny ^^
    Ni ma ładu, ni składu w tym moim komentarzu XD

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do pozostawienia swojej opinii!
Z góry dziękuję!