Zmieniająca kłamstwo w prawdę.
Na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy,
gdy moja kochana mama podrzuciła mnie pod dom przyjaciela. Stwierdziła, że woli
mnie zawieść i mieć pewność bezpiecznego dotarcia, a nie szwendania się po
zakamarkach miasta. Zadzwoniłam do drzwi, nie mogąc doczekać się spotkania.
Potrzebuję komuś się wygadać o tym całym zamieszaniu związanym z Lysandrem.
Dalej próbuję wmówić sobie, iż to był tylko sen. On nie mógł tego słyszeć. No,
gdybym nie darła się jak głupia to by nie usłyszał. Po raz kolejny udowadniam
mój poziom idiotyzmu. Nie chcę iść w poniedziałek do szkoły, może się
rozchoruję? Przecież desperacko biegłam ze szkoły do łóżka bez kurtki. Już
czuję, jak powoli ogarnia mnie wymyślone przeziębienie.
- Cześć Suśka. – Zawołał radośnie Alexy
rzucając mi się na szyję przez otwarte wejście. Poklepałam go po plecach, dając
znak duszenia się przez jego bolesny uścisk.
- Cześć. – Wydukałam wypuszczona z
śmiercionośnych ramion. Nabrałam powietrza w płuca, którego przez chwilę nie
potrafiłam dostarczyć. Weszliśmy do środka przedpokoju. Przywitało mnie
przyjemne ciepło, ogrzewające moje zmarznięte policzki.
- Sucrette może teraz mi wyjaśnisz twoje
piątkowe zniknięcie? – Zapytał stojąc z założonymi rękoma jak ojciec,
przyłapujący swą córkę na późnym powrocie. Zdjęłam buty i odwiesiłam kurkę
pożyczoną od siostry. Smutne, że nosimy ten sam rozmiar, przy czym ona chodzi
do gimnazjum, a ja już do drugiej klasy liceum.
- Właśnie chciałam z tobą o tym
porozmawiać. Ale garderoba to nie miejsce na to. – Na dźwięk moich słów
skrzywił się, po czym podrapał nerwowo po potylicy. Zmarszczyłam brwi,
zaniepokojona. Znałam go na tyle dobrze, żeby rozszyfrować to zachowanie.
- Wiesz, jeśli chcesz mi coś powiedzieć
prywatnego to tylko tu jest na to miejsce.
- Dlaczego? – Zapytałam, choć w duszy
wiedziałam jaki jest tego powód.
- Mam gościa. Chciałem ci go oficjalnie
przedstawić. – Czy mi się wydaje, czy pokrył się lekkim rumieńcem?
Interesujące, nie widziałam u niego jeszcze takiej miny. Zazwyczaj nic go nie
krępowało, nawet wręcz przeciwnie. Jak prawdziwa kumpela nie raz zaciągał mnie
do sklepu z bielizną, by mi coś dobrać. Ach, te jego wybryki. Weszliśmy razem
po schodach na drugie piętro. Było dość ciemno, muszą oszczędzać na rachunkach.
Tak sobie żartuję tylko. Otworzył mi wrota do jego pastelowego pokoiku, a na
puchatym dywanie, który przez otwartą paszczę misia polarnego lekko przerażał,
siedział po turecku chudy brunet z wielkim, przyjaznym uśmiechem. Wstał prędko,
aby wyciągnąć do mnie dłoń w akcie powitalnym.
- Hej, to ty jesteś ta sławna Sucrette, o
której tyle słyszę? – Podskoczyły do góry jego idealnie wyprofilowane brwi z
czarnym kolczykiem w jednym łuku.
- Tak, to chyba ja. A ty jesteś…
- To jest Alan, mój chłopak. – Spojrzałam
na Alexy’ego patrzącego w zawstydzeniu na swoje zderzające się palce
wskazujące. Wróciłam wzrokiem na trzymającego moją rękę chłopaka, po czym
posłałam mu przyjacielski uśmiech.
- Miło mi cię poznać. – Oznajmiłam.
Puściliśmy się, żebym mogła usiąść grzecznie na podgrzewanej podłodze w
oczekiwaniu na chłopców, którzy skoczyli do kuchni po przekąski. Rozejrzałam
się po niewielkim pomieszczeniu z fiołkowymi ścianami i poprzyklejanymi
zdjęciami. Dobrze znam te fotografie, bo sama pomagałam mu je wybrać.
Zainteresowana podeszłam bliżej, bo pojawiły się jakieś nowe. Oprócz naszych
wspólnych zapisanych jako obraz wspomnieniach ukazały się też z Arminem oraz
najnowsze z Alanem. Zawsze lubił takie rzeczy, więc wcale mnie nie dziwi, że
już uwiecznił ich razem na wytynkowanych pustakach. Zmarszczyłam brwi słysząc
dzwonek do drzwi, jednak szybko go zignorowałam myśląc, iż to Armin. Tylko
zaraz, tak późna godzina i ten gracz spędzał by czas na zewnątrz? Do pokoju
wszedł Alan, więc zapytałam o gościa.
- Przyszedł Lysander. – Co? Rozszerzyłam
oczy. Nie, to niemożliwe.
- Suśka pomyślałem o tobie i żebyś nie
czuła się samotna to zaprosiłem twojego chłopaka. Cieszysz się?! – Wrzasnął
Alexy pojawiając się za Alanem z talerzami kanapek. Pierwszy raz pragnę go
zamordować. Mogę? Czuję jak z mojej twarzy uleciało całe życie, sprawiając, że
utożsamiłam się z kamieniem. Chciałam zamknąć oczy, żeby nie ujrzeć
wychodzącego za progu Lysandra, ale nie mogłam nawet mrugnąć. Zdrętwiałam,
przerażona.
- Witaj Sucrette. – Posłał mi niezręczny
uśmiech. Ogarnij się, udaj, iż tamta sytuacja nie miała miejsca. Tak, udawaj
głupią, dobrze ci to idzie.
- Cz-cześć. – Odparłam drętwo, licząc z
ilu desek składa się panelowa podłoga. – Pomóc wam chłopcy? – Zapytałam
próbując jakoś rozluźnić te napięcie unoszące się w powietrzu. Alexy dał mi do
potrzymania nakrycie z jedzeniem, następnie wyszedł z pokoju, by wrócić z
małym, niskim okrągłym stoliczkiem. Odsunął sobie nogą rozłożonego misia i
położył na środek. Na nim odstawiliśmy naczynia.
- Ach nie ma szklanek. To ja przyniosę. –
Zaproponowałam chcąc wydostać się z tego pokoju, ponieważ dość mam świdrującego
mnie wzroku Lysandra.
- Dzięki Su. – Odparł Alexy siadając na podkulonych
łydkach obok swojego chłopaka.
- Pomogę ci. – Rzekł Lysander, gdy
mijałam go patrząc na swoje skarpetki w serduszka.
- Nie trzeba. – Odburknęłam schodząc na
dół. Spłoszyłam go, bo nie słyszałam śledzących mnie kroków.
Przez całe posiedzenie rzadko kiedy się
odezwałam, a moimi stałymi punktami wzrokowej uwagi był Alexy, stół i moje
nogi. Nawet nie śmiałam skierować spojrzenia w stronę Lysandra. Matko, sądząc
po ich dyskusji to ta trójca już nie raz spędzała ze sobą czas. Tyle rzeczy
działo się za moimi plecami, żałuję braku udziału w nich. Kurczę, nie ma co się
dołować. Teraz powoli staję się częścią tych wydarzeń i nie mogę patrzeć w
przeszłość, robiąc krok ku przyszłości. Co do Alana, okazał być się tak samo
rozgadany, co jego niebiesko włosy kompan. Wsłuchując się w barwę jego głosu,
cały czas miałam wrażenie, jakbym już gdzieś wcześniej go słyszała.
Zastanowiłabym się nad tym głębiej, gdyby nie rozpraszający byt pewnego pana.
No nie wysiedzę tak dłużej.
- Alexy czy ja już bym mogła iść spać? –
Zapytałam szukając jakiegoś wyjścia z sytuacji. Chłopak popatrzył na mnie lekko
zdziwiony, po czym zajrzał na wyświetlacz telefonu.
- W sumie to trochę późno. No dobra. –
Westchnął łapiąc stolik za blat i przesuwając w kąt, tworząc miejsce na środku.
Ciekawy sposób na zrobienie porządku.
- Idę się przebrać. – Oznajmiłam
zabierając swój plecaczek z piżamą w środku. Unikając wzroku Lysandra,
pośpiesznie powędrowałam w stronę wyjścia.
- A ty Lys masz coś luźniejszego? –
Wyłapałam jeszcze, gdy zeszłam na dół.
Gdy wróciłam ujrzałam na podłodze
rozłożony materac i półnagiego Lysandra siedzącego na łóżku. Szybko odwróciłam
spojrzenie, nie chcąc przyglądać się jego wyrysowanym mięśniom, które kusiły,
by dotknąć. Odłożyłam, gdzieś na bok plecak i opadłam na materac.
- Tam śpią Alexy i Alan, dla nas jest
łóżko. – To chyba jakieś jaja. Mam dzielić z nim łoże? Nie chcę, nie chcę, nie
chcę. Nie w tym stanie. Nie, gdy wie o moich uczuciach. Nie, gdy ma nade mną
przewagę. Czemu nie mogę cofnąć czasu? – Sucrette czy ty… mnie nienawidzisz? –
Rozszerzyłam oczy na dźwięk nietypowego pytania. Zaskoczona odwróciłam się, by
po raz pierwszy tego wieczoru spojrzeć na jego twarz. Ech? Ten wyraz… Wyglądał
jak zbity pies. Ale jestem głupia, sprawić, żeby chłopak, którego kocham był
tak przygnębiony. Jestem dziecinna. Zamiast zmierzyć się z nim i tym, co
powiedziałam, to bezczelnie go ignoruję, tym samym go raniąc. Co z tego, że
wykrzyczałam mu miłość, skoro moimi czynami pokazuję coś zupełnie sprzecznego.
Podeszłam do niego na kolanach i spojrzałam w górę, aby skrzyżować nasze oczy.
- Przepraszam cię za moje zachowanie. Nie
nienawidzę cię, tylko wstyd mi za… - Zniżyłam wzrok, lecz po chwili znów
wróciłam - … Moje wyznanie. Czy mógłbyś o tym zapomnieć?
- Puk, puk! – Usłyszałam odgłos
dźwiękonaśladowczy padający z ust Alexy’ego. – Sorki, że wam przeszkadzam
słodziaki, ale won do wyra, bo chcemy iść już spać. – Rozkazał wchodząc w
towarzystwie ukochanego. Mimowolnie wniosłam swoje ciałko na łóżko, siadając
obok Lysandra. Alexy zgasił światło, po czym opadł razem z Alanem na materac.
Popatrzyliśmy z Lysandrem po sobie, a następnie powtórzyliśmy zachowanie
kolegów. Tylko u nas było w tym mniej uczucia, bo i ja, i Lysio odwróciliśmy
się do siebie tyłem. Wiem, że nie powinnam tak się czuć, ale wypełnia mnie
dziwna ekscytacja objawiająca się podwyższeniem temperatury ciała oraz motylami
fruwającymi w podbrzuszu. Kurczę. To może być jedyna taka sytuacja w moim
życiu, więc czy mogę ją wykorzystać? Kogo ja się będę pytać, najwyżej każe mi
się od siebie odsunąć. Odwróciłam się, by przytulić się do pleców ukochanego.
Były takie ciepłe i duże. Przysunęłam nos, aby wciągać jego przyjemny zapach
jak narkotyk. Był odurzający. Rozmarzona, powędrowałam dłonią na jego brzuch,
przyciskając się najmocniej jak tylko mogłam. Palcami lekko miziałam jego
delikatnie wyrysowane mięśnie. Nagle chłopak także się do mnie odwrócił.
- Sucrette, bo wiesz... – Zawahał się,
delikatnie łapiąc moje ręce. Odsunęłam się od jego klatki piersiowej, aby
spojrzeć na jego twarz. Mimo że było ciemno potrafiłam dostrzec jego migoczące
oczy niewinne się we mnie wpatrujące. – …Nie
mogę zapomnieć o twoich słowach. To jest dla mnie niemożliwe, bo sam zmierzam
się z tymi samymi uczuciami. Jesteś tą, którą śmiem nazywać mianem mojej „pierwszej
miłości”. – Zabiło mi szybciej serce, a motyle zaczęły szaleć w dzikich tańcach
radości. Nie mogę w to uwierzyć, czy to sen na jawie? Nie, to nie sen! To
dzieje się naprawdę. Moje uczucia są odwzajemnione? Niech mnie ktoś uszczypnie.
Pokierowana napływającym szczęściem wyrwałam ręce i przysunęłam się, aby mocno
go przytulić. On także mnie objął, pozwalając usłyszeć jak tępo jego serca
zgrywa się z moim.
- Jak? – Wydukałam w kompletnym szoku.
- Nie mogę tego racjonalnie określić.
Stało się, nawet nie wiem kiedy. Po prostu pewnego dnia obudziłem się
wypełniony uczuciem do ciebie. – Wyjaśnił, lekko drżącym głosem. Szkoda, że nie
widzę jego twarzy, bo pewnie czerwień wypala mu policzki. Widać, jego także ugodziła
strzała. Zaczął delikatnie odgarniać włosy z mojego czoła, by chwilę później
musnąć je wargami. Ach. Przeleciał mi po ciele dreszcz. Spojrzałam mu w oczy,
które błyszczały teraz tysiącem gwiazd. Patrzyły tylko na mnie, obdarzając ciepłym
uczuciem. Jak zahipnotyzowana podciągnęłam się w górę, ażeby pocałować moją
prawdziwą, unikatową miłość.
______________________________________________________________________________________
Hej! Rozdział naprawdę długi, zastanawiałam się, czy nie podzielić go na pół, ale potem uznałam, że potraktuję go trochę jako rekompensatę mojej wczorajszej nieterminowości :C Co myślicie o takim obiegu wydarzeń? Sucrette i Lysander już nie udają ^^ Proszę, podzielcie się Swoją opinią :) Pozdrawiam Was serdecznie, moi kochani ♥
Rozdział naprawdę świetny.... jak zawsze zresztą. Z niecierpliwością czekam na nexta /// Twoja wierna czytelniczka
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję serdecznie :) Łap pozdrowienia ♥
UsuńSuper rozdział :-) Lysio w tak romantyczny sposób wyznał swoje uczucia... :-) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki ^^ Również pozdrawiam :) ♥
UsuńTak, rozdział jest naprawdę ekscytujący ^^ Tylko muszę zauważyć jeden, niewybaczalny błąd -> rozdział z Kasem & Suśką miał być wczoraj! ;)
OdpowiedzUsuńChciałam dokładnie to samo napisać, droga Susan! Ja tu do 23 w nocy jak głupia patrzę na ekran, kiedy mi rozdział wyskoczy! A tu nic! Jestem bardzo szczęśliwa wyznaniem Lysia <3
OdpowiedzUsuńHa, pjona! Nie byłam sama :P
UsuńDziewczyny przepraszam,ale nie byłam w stanie niczego napisać :< Napisałam uprzedzającą notkę :(
UsuńPozdrawiam Was kochane i wybaczcie brak rozdziału o Kasu (będzie to nadrobione, obiecuję) :* ♥
W takim razie jestem w stanie Ci to wybaczyć ;) liczymy na szybkie wynagrodzenie Naszych cierpień XD
UsuńJa również ;p
UsuńO matko XD Czyżby w dalekiej przyszłości scena +18 z Lysiem w roli głównej?! (zboczuszek ze mnie, oj :P )
UsuńHaha z Lysiem nie planuję takich scen pisać, ale jeśli czekasz na coś takiego erotycznego, to wkrótce pojawi się coś z Kasem i Suśką :)^^
UsuńCo? Ale ja chcem scene z lysiem O^O plosssse +.+ jak nie to umrę..... Ale tak w dalekiej... Albo chociaż jakiś próby.... Ja wiem że Lysiu jest taki no wstydliwy nie wiem czy to dobre określenie... Plllosssimy Werciu (głosik małej dziewczynki)
UsuńDobrze Kochane, w końcu pisze dla Was, więc spełnię Wasze oczekiwania. Postaram wpleść gdzieś coś imtymniejszego z tą parka :*
UsuńAaaaaaa :D kocham Cię :*
UsuńXD
To było bośkie
OdpowiedzUsuńKocham poprostu 😍😍😍😍
♥♥♥♥♥♥♥♥♥
UsuńDziękuję serdecznie ^^
Pozderki :*
... Wooooooo jak te nagłe rozwinięcie akcji *o* ja też chcę takiego Lysa... A tu u mnie w klasie to same łamagi i okropniaki przypominające wyglądem ogra a zachowaniem wygłodniałego wieśniaka ...czy ja dobrze przeczytałam że ona go kocha ale teraz tak na serio. Pozdrawiam i życzę Duuuuuzo weny obrończyni miłości su i lysa przed ruda małpą - Harusia ❤
OdpowiedzUsuńA co z tatuażem Lysa? Nie wiem czy wiesz ale Lys ma taki mały...... Mały... Nie mały prawie na pół pleców.....
UsuńEee... Kurczę, zapomniałam o tym. Za bardzo skupiłam się na poprowadzeniu tego jakoś sensownie. Ale jeszcze da się to naprawić ^^ (zwalmy na to, że było ciemno, a jak się do niego przytuliła to nie była w stanie zauważyć)
UsuńPozdrawiam serdecznie :) ♥
Jeej, cieszę się z takiego obrotu spraw <3 Takie słodkie ^_^ Czekam na kolejny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńCieszę się ^^ Dziękuję, następny z Lysem w sobotę, a z Kasem w środę :) Pozdrawiam :* ♥
UsuńOHOHOHOHOHOHOHOHOHOHOOHOHOHOHOHOOHOHHOHOHOHOOHOHOHOHOHOOHOHOOHOHOHOHOHOHOHOHOHOOHOHOHOHOOHOHOHOOHOHOOHOHOHOOHOOHOHOHOOHOHOHOO LYSIEŁ <3 ♥_♥ (。・ω・)ノ゙
OdpowiedzUsuńWszystko zostało już powiedziane, więc nie będę powtarzać. Rozdział był C-u-d-o-w-n-y! Aż zazdroszczę Ci talentu ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czasu! Do następnego!
A tam talentu, ale dziękuję :) ♥
UsuńPozdrawiam serdecznie i do następnego ~ ^^
Zazdroszczę Su :D Lysnader <3 :D
OdpowiedzUsuńCo do mojej opinii. Dobrze że nie dzieliłas na dwa tego rozdziału bo to byłaby męka, aby czekać na dalszy ciąg ;)