12 grudnia 2015

Sucrette & Lysander rozdział 5

Odprowadzana w blasku księżyca

Delikatnie skierował moją twarz w swoją stronę.
- Przepraszam panienko. – Szepnął cichutko, nim nachylił się, by złożyć krótki, niezdarny pocałunek na moich ustach. Okazało się, że były bardzo podatne na taki rodzaj dotyku, bo mimowolnie poczułam się zawstydzona. Widownia zaczęła swoje podekscytowane wiwaty, kiedy Lysander szybko się wyprostował i pociągnął mnie za sobą. Pędził jakby w transie, prowadząc mnie w niewiadomym kierunku. Ruinę mieliśmy daleko za sobą, gdy w końcu odnalazłam w sobie głos.
- Lysander czekaj chwilę! – Zawołałam głośno. Zatrzymał się jak za sprawą zaklęcia. Stanęłam przed nim, spoglądając na jego przystojną twarz. Zaśmiałam się zauroczona.
- Czemu panience tak wesoło? – Zapytał lekko obrażonym tonem, zakrywając dłońmi swoją czerwoną buźkę. Jaki on był słodki, nie mieściło mi się to w głowie.
- Rumienisz się, jakbyś faktycznie nie miał żadnej styczności z dziewczyną. – Dokuczyłam, a on odsunął palce, aby obdarzyć mnie zawstydzonym wzrokiem. – Czy to możliwe, że to był twój pierwszy pocałunek? – Zaciekawiłam się. Jeśli to prawda, to spotkał mnie prawdziwy zaszczyt.
- Skądże. – Odparł z dumą, odsuwając ręce.
- Twoje rumieńce zdradzają, co innego. – Zaśmiałam się ruszając w kierunku mojego domu. Czułam niewielką ekscytację poznanym faktem.
- Jest mi wstyd z powodu zadziałania wbrew woli panienki. Czuję się jak jeden z tamtego grona. – Westchnął, dołączając do mnie. To było naprawdę miłe, widocznie spotkałam kogoś wyjątkowego. Zawsze to wiedziałam, ale dziś się w tym upewniłam.
- Nie przejmuj się. Wiem, że była to konieczność. Jesteś w porządku i nie odebrałam tego czynu negatywnie. W sekrecie powiem ci, iż nawet miło mi z powodu bycia tą pierwszą.  – Oznajmiłam, próbując załagodzić jego poczucie winy. Niech się nie porównuje do tamtych zbirów, oni nawet nie wiedzieli do końca, co chcieli mi zrobić. Wyrzutki bez sumienia.
- Panienka mówi jakby to było nic. Kwestia doświadczenia? – Uniósł jedną brew do góry, niezwykle podejrzliwie.
- Ależ nie. Dla mnie to też był pierwszy raz. – Splotłam dłonie z tyłu, wyszczerzając się niewinnie.
- Przepraszam najmocniej. – Ukłonił się głową, widocznie przybity. Aż takie to było dla niego straszne przeżycie? Ja czułam wypełniającą mnie radość.
- Nie ma za co. Jak wspominałam, cieszy mnie, że to byłeś ty. Właściwie to zastanawia mnie, jak taki cudowny chłopak nigdy wcześniej nie miał styczności z kobietą.
- To samo pytanie mógłbym zadać panience. – Jego usta łagodnie uniosły się w kącikach do góry. Nie spuszczał ze mnie wzroku, kulturalnie patrzał mi w oczy podczas tej spokojnej wymiany zdań. Mi odwzajemnienie gestu przychodziło trochę trudniej, ponieważ magiczność jego tęczówek mimowolnie ocieplała moje policzki. Nie miałam styczności z chłopakami, przyznaję. Nigdy mnie to nie interesowało, dopóki pewnego wrześniowego dnia nie ujrzałam białej czuprynki siedzącej na ławce dziedzińca pochłoniętej swoim wyimaginowanym światem. Odniosłam wrażenie, iż odpłynął daleko w marzenia, co trochę mnie urzekło. A tak w ogóle, ani nie byłam atrakcyjna, żeby przyciągnąć do siebie adoratora, a po drugie:
- Jestem tym naiwnym typem dziewczyny czekającym na tego jedynego. Żyję z przekonaniem, że kiedyś ktoś wkradnie się do mojego serca i pozostanie tam już na zawsze.
- Tak jak muzyka? – Słuszne porównanie.
- Dokładnie. Tak jak… - Ucichłam na smutne wspomnienie krążące w odmętach mojego umysłu.
- Twój zaginiony muzyk? – Powiedział pytająco. Spojrzałam na niego zaskoczona, a on posłał mi tylko ten swój piękny uśmiech. Czyżby potrafił czytać w moim sercu? Co za magię posiadał?
- Czy ty też podzielasz zdanie Kastiela? – Dopytałam, chcąc poznać jego opinię. Była dla mnie zadziwiająco ważna.
- Absolutnie nie. Każdy ma po prostu inny gust, w końcu to nas wyodrębnia. Kastiel jest bardzo cyniczny, więc nie sugeruj się jego krytyką. Zresztą komu ja to mówię. Osóbce, która cała drżąc zaciekle broniła swojej wartości. Było to… - Uciął, odwracając wzrok. Po chwili jednak zawrócił.
- Proszę dokończyć. – Poprosiłam, jednak on tylko uśmiechnął się lekko zawstydzony, po czym zmienił temat. Rozmawiając o wszelakich rzeczach nie zauważyliśmy, gdy stanęliśmy pod moim domem. Ciężko było nam się rozstać, bo okazało się, że łączyło nas wiele aspektów. Chłopak przyznał się do małomówności, lecz przy mnie gadał jak katarynka. Niestety przyszedł moment, gdy musieliśmy się pożegnać. Pozdrowił mnie uprzejmie, a następnie odszedł w swoją stronę. W głębi duszy liczyłam, że był to początek pięknej przyjaźni.

11 komentarzy:

  1. Suuuuuuper *O* Szkoda, że nie piszesz częściej ;( <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) dałam taki odstęp dodawania, bo chciałam pogodzić czas na trzy opowiadania, które tworzę. A przy okazji niechcialam zameczac ciągłą dawką materiału do czytania ode mnie :) pozdrawiam serdecznie :* ^^

      Usuń
  2. A ja liczę, że to początek pięknej miłości <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomyślałam dokładnie o tym samym Magdaa.
    Rozdział jest boski. Wielki banan mi się pojawił na twarzy, gdy czytałam.
    Takie słodkie <3
    Czekam na next.
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej cieszę się :) pozdrawiam cieplusio :*
      ~ oboje powoli wchodzą na piękną ścieżkę miłości ~

      Usuń
  4. Maru Mi! Kurde żesz no mogłabyś dłużej pisać nie no bo kurde Polsat się włącza xd nie no wszystko w dobrej wierze ;)rozdział super a Lysiu to xd prawniczek xd we wszystkim uwielbiam twój styl pisania wszystko jest takie Takie przejrzyste. No nic kończę i pozdrawiam serdecznie Haruka ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D akurat zdradzę, że miałam ciąg dalszy ich przygodny napisany, ale w ostateczności zdecydowałam poparta przez przyjaciółkę, żeby przesunąć je do następnego rozdziału, bo psulo te słodkie zakończenie :))
      Pozdrawiam gorąco i dziękuję :* ^^

      Usuń
  5. Cześć!

    Ależ się opuściłam z komentowaniem...;/ Musisz mi wybaczyć! Na swoje usprawiedliwienie mam to, że ostatnio ciężko jest mi znaleźć czas, żeby się wysikać, dlatego nie pisałam, ale zapewniam Cię, że wszystko przeczytałam!

    Co do rozdziału to oczywiście jest fajny:)Wątpię, żeby kiedykolwiek mogło byś inaczej:)

    Początkowo myślałam, że z Lysandra zrobisz takiego bad boya xD Wyobrażałam go sobie jakiego wyrachowanego podrywacza, ale widzę, że jednak nie zabrałaś mu tego jego dżentelmeństwa :)
    To urocze, że Su jest pierwszą dziewczyną, którą pocałował. Widać, że spodobała mu się. Jest taki opiekuńczy w stosunku do niej. Nie dałby jej skrzywdzić nikomu.
    Ciekawe czy teraz sytuacja między nimi będzie się jeszcze bardziej zacieśniać, czy może Lysander uda, że wydarzenia tego wieczoru nie miały miejsca?

    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:)
    Ściskam Cię mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczam, wybaczam :) sama cierpię na podobną przypadłość, a mianowicie: brak czasu :(
      Zdradzę w sekrecie, że Lysandrowi będzie ciężko udawać, że nic się nie stało, ale z jakiego powodu to trzeba poczekać do soboty :* pozdrawiam i ściskam ^^

      Usuń
  6. To było piękne z tym ich pierwszym pocałunkiem Nie wiem co napisać
    Kocham to jak romantycznie to jest napisane <3

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do pozostawienia swojej opinii!
Z góry dziękuję!