30 listopada 2015

Sucrette & Kastiel part V

PERSPEKTYWA KASTIELA

Ze sennych marzeń o Sucrette wyciągnęły mnie upierdliwe wibracje telefonicznego budzika. Nienawidzę pobudek, najgorsza czynność w całym dniu. Wziąłem komórkę do ręki i wcisnąłem 10 minutową drzemkę. Zamknąłem ponownie oczy, wtulając się w ciepłość kołdry jakby to była moja ukochana. Tak bym chciał, żeby to była ona. Choć wtedy nie wiadomo, czy wypuściłbym ją z łóżka. Nie zdążyłem zapaść w twardszy sen, gdy znowu zadrżał pieprzony wynalazek. Dałem kolejne minuty na wewnętrzną walkę z samym sobą, czy wstać, czy nie. Przycisnąłem łeb do poduszki. Rozluźniałem się, sen przejmował moje myśli czyszcząc umysł. Powoli traciłem świadomość, gdy znów mi przeszkodzono. Spojrzałem na godzinę. Spóźnię się. Dupa. Nie opłaca się już. Pójdę na drugą lekcję. Przestawiłem godzinę pobudki. Lecz nawet później nie zmogłem się, by wyjść. Zrobię sobie dziś wolne. Postanowiłem, wkładając telefon pod poduchę. Obróciłem się na drugi bok. Znów coś zaburczało. Ja pierdziele! Dajcie mi spać. Wyciągnąłem szatańskie urządzenie. SMS. Nadawcą okazała być się Sucrette. Zalało mnie ciepło. Zapomniałem o złości, którą czułem przed chwilą. Otworzyłem ikonkę, aby zapoznać się z zawartością. „Hej leniu. Będziesz dziś?”. Oj. Musi być jej smutno beze mnie. No dobra. Muszę zwalczyć jej poczucie samotności. Wstałem od razu, wypełniony energią. Takie powinny być pobudki. Słodkie wiadomości od ukochanych osób, a nie jakieś ryki, kwiki. Wypuściłem Demona na podwórko, żeby załatwił swoje potrzeby. Na szczęście przyzwyczaił się już do spędzania kilku godzin samotnie. Wierny, cierpliwie czeka. Wody i chrupek powinno mu starczyć do mojego powrotu. Zebrałem się do łazienki.

Zamknąłem psa w domu i ruszyłem do budy. Co za durne miejsce. Gdyby nie świadomość spotkania Sucrette to bym ją dawno olał. Zabiera nam tylko młodość, więzienie dla naszych najlepszych lat. Z pogniecionej paczki fajek wyjąłem papierosa i zapalniczkę. Odpaliłem. Zaciągnąłem się gorzkim dymem. Naprawdę gorzkim od wspomnienia wczorajszej jakby kłótni. Laska nie jest raczej zła, bo nie pisałaby do mnie. Widać dobrze mnie zna skoro nie trzyma urazy. Często mówię coś nim pomyślę. Cisnę jej, chociaż w sumie nie mam czego się przyczepiać. Myślę, że jeśli jakimś cudem awansowałaby na moją dziewczynę to zmieniłbym traktowanie. Lecz co ja mogę gdybać, nigdy nie wiadomo jak się będę zachowywać. Ta przyjaźń mnie wyprała. Ech nawet nie dążę tam wyobraźnią, bo za bardzo się napalam. A zawód jest dla mnie trochę bolesny.

Szkoła mdląco różowa. Bez zmian. Przeszedłem przez drzwi, wchodząc na zaludniony korytarz. Uch musi być przerwa. Ruszyłem w stronę sali, w której prawdopodobnie znajdę Su. Dobrze trafiłem. Siedziała piękna jak zawsze, wesoło rozmawiając z Lysem i Iris. No. Dobra dziewczynka. Trzymaj się tylko ich, żadnych pogawędek z innymi kolesiami. Im mniej ich wokół ciebie tym lepiej. Taka radosna od samego rana, cała ona. Na maksa pozytywna. Urocza. Zakradłem się do niej od tyłu. Zakryłem jej usta i oczy. Nachyliłem się do ucha.
- Nie szczekaj tyle. – Szepnąłem. Zadrgała, a ja odsunąłem się zadowolony z żartu.
- Kastiel! – Ryknęła wstając i odwracając się do mnie. Podniosła piąstkę, cała czerwona. Chwyciłem jej rękę, chcącą mnie uderzyć, po czym pociągnąłem ją ku sobie. Wziąłem w powitalne objęcia. Przytuliłem się mocno w celu upewnienia, że nie jest to tylko część snu. – Kas ty głupku.
- Też się cieszę, że cię widzę. – Niechętnie musiałem ją wypuścić. Poczułem chłód w miejscu, gdzie przed chwilą dzieliła się ze mną swym ciepłem.
- Cześć Kastiel. Dobrze, że jesteś. – Rzekł Lysander marszcząc brwi. Co to za nieszczerość? Stąd mogę wyłapać ten sarkazm. Iris podejrzanie zaczęła chichotać. Wyciągnęła otwarte dłonie w stronę Su i Lysa.
- No dawać po piątaku. Wygrałam. – Rozkazała triumfalnie.
- To tylko dla tego, iż posłużyłaś się tanim chwytem. – Burknął Lysander wydobywając drobniaki z odmętów kieszeni swojego płaszcza. Z bólem dupy wręczył je rudej.
- Zaraz! Co tu jest grane? – Zapytałam nie ogarniając sytuacji.
- Założyliśmy się, na którą lekcję przyjdziesz. – Wyjaśniła Sucrette, pokazując mi zadziornie język.
- No Su dawaj kasę. – Machnęła palcami.
- Kastiel pożyczysz mi? – Uśmiechnęła się szeroko. No wiesz ty co? Bezczelna. Ścisnąłem jej policzki i przysunąłem się bliżej. Spojrzałem głęboko w jej miedziane oczy.
- Nigdy. – Wyprostowałem się. – W ogóle co to mają być za zakłady? Jakbym wiedział to bym nie przychodził. – Iris zaczęła się śmiać, a Lysander skrzypnął zębami.
- Dzięki Kas. – Dodał, jakoś obrażony. Roześmiana Su wyrwała się z uścisku.
- Jakbyś nie przylazł to wygrałby Lysio. – Podleciała do chłopaka, pewnie żeby nie stać obok mnie. Poklepała go przyjacielsko po głowie.
- Co za! Jakbym umarł to coś czuję, żebyście posprzedawali części mojego ciała.
- Kto by cię kupił. – Wybuchła śmiechem, a zaraz za nią Iris. Ale sobie grabisz!
- Pewnie znalazłaby się taka jedna. – Puściłem jej oczko. – Kto wysłał do mnie SMS?
- Iris. – Oznajmiła krótko Sucrette.
- Stwierdziła, że cię to zwabi. – Dokończył Lysander.
- Pff. – Parsknąłem. – Myślałem, że Su gdzieś płacze po kątach w tęsknocie.
- Sucrette? – Dopytała zdziwiona Iris. Popatrzyła na mnie, następnie na Su i skomentowała to cichym chichotem. No ej! Dziewczyna oparła się o ramię Lysa i uśmiechnęła kpiąco.
- Tak kochany, rozpaczałam. – Co za dziewczę, denerwuje mnie jak nic.
- Ja wiem. Zresztą przyznaj się, o której myślałaś, że przyjdę?
- Ona już dawno przegrała. Obstawiała, że się spóźnisz tylko na pierwszą lekcję. – Łoo, aż tyle masz we mnie wiary?
- Taa, głupio zrobiłam. – Odparła wracając na miejsce, bo do klasy równo z dzwonkiem weszła nauczycielka. Strzeliłem jej jeszcze w czoło, nim usiadłem obok Lysandra.


__________________

Hej, witajcie. Ten rozdział wyszedł mi jakoś kiepsko :C Jakiś ten dzień taki dołujący. Dobrze, że listopad się już kończy, bo jakoś nie przepadam za tym miesiącem. Zimę lubię, szczególnie białą, więc nie mogę się doczekać. Jaka jest Wasza ulubiona pora roku? :)
Pozdrawiam serdecznie, nie bijcie za jakość tego fragmentu. (Wyłapcie mi błędy, abym mogła je poprawić)

5 komentarzy:

  1. Rozdział wyszedł ci super, nie gadaj, że ci coś nie wyszło skoro jest cudny! Uwielbiam perspektywę Kasa, ciekawe co będzie jak się dowie o randce Suśki :) Już nie mogę się doczekać.
    Kocham te jego przemyślenia, a z tej akcji z budzikiem to śmiałam się pod nosem. Jakbym widziała siebie rano. Też mi alarm kilka razy do ucha wyje.
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością, pozdrawiam i życzę weny!
    Ps. Ja tam najbardziej lubię zimę (ferie i święta :) ) oraz lato (wakacje!!!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojj dzięki, ale serio się z nim mordowałam. :D
      Właśnie tą akcję z budzikiem ukradłam z mojego własnego doświadczenia :P
      Też pozdrawiam :) (a co do pór roku to mamy podobny gust)

      Usuń
  2. Przez komentarze Luny mam wrażenie, jakbm coś ominęła, mimo że czytam każdy rozdział ._. Ale to pewnie tylko moja pamięć, no cóż. Co do rozdziału, to mam "ból dupy", że taki krótki xD
    Nie żeby coś, ale... Uwielbiam Twoje opowiadania >.< Życzę DUUUUŻO weny (i częstszego dodawania rozdziałów, hohoho).
    Co do pór roku, mam podobny gust do Waszych xD Jednak u mnie rzadko kiedy zawita śnieg .
    Czekam również z niecierpliwością, pozdrawiam~!^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem tak nam się wydaje, ale jak jesteś na bieżąco to na pewno niczego nie pominęłaś. :) A nawet jeśli to mam to do siebie, że często powracam do wcześniejszych wątków (przynajmniej jako jakieś wspomnienie) żeby ogólna treść była spójna :P
      Dziękuję, bardzo miło mi się czyta tak pozytywny komentarz :D
      Ostatnio to i tak z tym śniegiem to problem. :< A szkoda... :/
      Pozdrawiam Cię i trzymaj się tam cieplutko ♥ ^^

      Usuń
  3. Nie no rozdział ok ale wyłapałam błąd z patrzała na mnie nie wiem czemu ale jakoś mam obsesję na punkcie tu pisze, idź do bibloteli xd serio masakra no nic pozpozdrawiam i życzę Duuuuuzo weny uradowana rozdziałem Haruka ❤ Ps TEAM LYSANDER NA FOREVER XD

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do pozostawienia swojej opinii!
Z góry dziękuję!