Porwana
przez skryte spojrzenie.
Okazał być się nim buntowniczy chłopak
chodzący ze mną do klasy. Z Kastielem lepiej nie mieć na pieńku, gdyż jego
reputacja nie była zbyt dobra. Nie raz słyszałam o jego zdemoralizowanych
wyczynach. Poczułam lęk. Czy on zamierzał coś mi zrobić za to, że
uczestniczyłam w widowisku rockowego zespołu? Takie dresy to raczej słuchają
rapów i tym podobne. A z reguły nie bywali zbytnio tolerancyjni. – Głucha jesteś?
– Warknął. O matko. Jak miałam odpowiedzieć, żeby nie dołączyć do jego czarnej listy?
- Tak? – Zawahałam się. Moja odpowiedź
przypominała bardziej niepewne pytanie, niż twierdzenie, aczkolwiek taka musiała
mu wystarczyć. Na inną w tamtej chwili nie było mnie stać.
- O! To jednak się nie przesłyszałem. I
jak mała, podobało się Ci się? Odjazdowo grali. – Nie ma określenia na szok, w
którym tkwiłam. Zamrugałam kilka razy rzęsami. Powoli dochodziła do mnie
świadomość uniknięcia jakiejkolwiek wulgarnego zachowania, on uśmiechał się do
mnie. Nie kpiąco, nie wrednie, lecz normalnie. Miło i szczerze. Dopiero wtedy
baczniej mu się przyjrzałam. Nie wyglądał jak przedstawiciel marginesów
społecznych. Na czerwonej bluzce wyłaniającej się spod skórzanej kurtki widniał
symbol. Motyw, który widziałam wcześniej na plakacie reklamującym wczorajszych
muzyków i na bluzce mojej siostry.
- Kas ty też tam byłeś? – Wtrącił się
Alexy. On miał dobre kontakty z wszystkimi, więc nawet z nim był w luźnej relacji.
Trochę mu tego zazdrościłam.
- Ta. Z Lysem. – Odpowiedział, wskazując
kciukiem na swojego przyjaciela, który spokojnie zmierzał w naszym kierunku.
Poczułam jak moja twarz się rumieni, bowiem od dawna śledziłam rozmarzonym
wzrokiem tego przystojnego młodzieńca. Był wyjątkowy. Wyróżniał się wśród
szarych członków mojej klasy. Nie chodziło nawet o jego styl ubierania, który z
tego co opowiadał mi Alexy sięgał ram epoki wiktoriańskiej, czy nawet o jego zjawiskową
heterochromię. Było to coś innego. Coś, co skrywał głęboko w swym wnętrzu.
Szczypta tajemniczości, wrażliwości. Dusza romantyka, tak bardzo przyciągająca.
- Kastiel co robisz? – Rzekł, patrząc
tylko na odbiorcę pytania. Jakby nic poza nim nie miało dla niego znaczenia,
było niewidzialne.
- Stary czaisz, że ta niewyrośnięta,
cicha myszka słucha Winged Skull? – Wyjaśnił, jakby odkrył coś wielkiego. Lysander
zerknął na mnie nie znacznie. Rodzaj jego wzroku mnie przytłoczył. Wiedział o
swojej wyższości, ponieważ zimnym, ignoranckim spojrzeniem sprawił, że lekko
się przygarbiłam. Jakbym była na innym szczeblu. Nic nieznacząca, niemająca
żadnych przywilejów. Widać, iż mentalnie
sięgał jeszcze XIX wieku, kiedy to
kobiety były czymś gorszym. Rolą żony było miłowanie, szanowanie i słuchanie
swojego męża, nic więcej. To dla nich żyłyśmy. Straszne.
- Idziemy? – Zostawił mnie bez
komentarza.
- Ta. Mała jeszcze cię kiedyś zagadam. –
Mrugnął mi oczkiem na odchodne. Oboje odeszli w stronę swojej ławki. Kastiel wydawał
się w porządku w przeciwieństwie do swojego zdystansowanego przyjaciela. Raczej
nie łatwo musiało się z nim zaznajomić, a szkoda, gdyż naprawdę wydawał się
przecudowną perełką, jak książę ze snów. Moich snów. Alexy przysunął się do
mnie bliżej.
- Su niech cię nie zwiodą pozory. –
Szepnął mi do ucha, zasłaniając dłonią przestrzeń, między moim narządem słuchu a
jego ustami.
- Co masz na myśli? – Przemówiłam tym
samym tonem, kopiując zachowanie. Odsunął się, by wtopić poważny wzrok w moje srebrne
tęczówki.
- Ci dwaj. Szczególnie Kastiel, mogą
wydawać się sympatyczni, ale lepiej trzymaj się od nich z daleka. Nie mają zbyt
dobrego towarzystwa, no i Kas uwielbia bawić się naiwnymi sercami dziewczyn. Nie
chcę się o ciebie martwić, więc proszę nie nawiązuj z nimi jakiejkolwiek
znajomości. – Jeśli przedstawia to w taki sposób to postaram się być ostrożną.
Postaram, bo miałam to do siebie, że często przyciągam kłopoty.
- Okej. – Przytaknęłam, choć bardzo
kusiło mnie, aby wybadać, co kryło się za jego słowami. „Ciekawość to pierwszy
stopień do piekła” przytoczyłam dobrze znane mi przysłowie, jako ogarnięcie
mojego zainteresowania. Alexy nagle dźgnął mnie w ramię, bym się rozchmurzyła.
- No, a teraz opowiedz mi w końcu jak
było wczoraj. – Uśmiechnął się przyjacielsko. W trakcie opowiadania
przypomniałam sobie piękny głos nieznanego wokalisty. Umilkłam przybita. Ach.
Czułam się jak zakochana panienka, opuszczona przez swą nieodwzajemnioną
miłość. Tak głęboko utkwiła ta melodia. Czy miałam w sobie na tyle dużo sił,
żeby zacząć desperackie poszukiwania? Czy było warto? Zadrgałam, pełna
wątpliwości. Był ktoś, kto jeszcze był na tamtym koncercie. Ktoś, kto mógłby mi
udzielić paru informacji. Niepewnie sięgnęłam spojrzeniem pleców Kastiela. Och…
Zamiast buntownika, mój wzrok napotkał się z chłodem wpatrzonych we mnie oczu
Lysandra. Szybko mignął nimi gdzieś w przód, po chwili jednak zawrócił.
Wpatrywał się, jakby chciał odkryć moje całe skryte wnętrze. Nie mogłam się
ocknąć, zresztą tak samo, jak on. Zahipnotyzował mnie kolorami swoich tęczówek.
Biegałam skojarzeniami między złocistym zbożem, by następnie rozłożyć się na
zielonkawej trawie. Straciłam rachubę czasu, mijały minuty, a my przesyłaliśmy
sobie telepatycznie magiczne wibracje, odbierające nam mowę, słuch i wszelkie
inne zmysły. Nawet obraz przed nami stał się jakby pusty, wyróżniając tylko
nas. W końcu niewidzialną nić przerwał Kastiel, szturchając go. Chłopak
odwrócił się, poświęcając całą uwagę ławkowemu koledze.
- Su? Halo?! – Doszło do mnie ciche
zagadywanie przez przyjaciela. Pomachał mi przed twarzą, więc siłą rzeczy
musiałam zareagować.
- No co?
- Odpłynęłaś. Nie dokończyłaś mówić. –
Przypomniałam sobie, na czym skończyłam opowieść.
- To było wszystko. – Uśmiechnęłam się, a
chłopak zrobił zawiedzioną minę. Nie bądź smutny, na pewno kiedyś podzielę się
z tobą ciągiem dalszym o muzyku. Na razie musiałam to przemyśleć i podjąć jakąś racjonalną decyzję.
Lekcje dobiegły końca, więc wreszcie
mogłam udać się do domowego ogniska. Męczący dzień powoli kończył się wraz z
zachodzącym słońcem. To już ta pora roku, kiedy swą dominację powoli
rozpoczynała noc. Drzewa płakały ostatkami liściowych łez, a wiatr tańczył z nimi
lekko je unosząc. Alexy mieszkał w odwrotnym kierunku, więc wspólny powrót nie był
nam dany. Zresztą, towarzystwa dotrzymywał mu brat bliźniak. Choć podobni z
wyglądu, to w środku byli swym przeciwieństwem. Alexy żywiołowy, przyjacielski
i towarzyski, a Armin był bardziej zamkniętym w sobie graczem. Oboje byli na
swój sposób uroczy, jednakże nie utrzymywałam znajomości z Arminem. Nie miałam
nawet pojęcia o czym z nim rozmawiać.
Znając
na pamięć drogę powrotną oraz ponurą scenerię ulicy miasta, obserwowałam moje
zabrudzone botki. Trzeba byłoby doprowadzić je do czystości, lecz nigdy jakoś
nie mogłam znaleźć na to czasu. Znudzona przystanęłam na moment, by w
czeluściach torby poszukać słuchawek. Zajęta grzebaniem, nagle usłyszałam „to”,
co znów poruszyło moje serce. Zagrało mi w uszach. Zamarłam, w następstwie
dreszczu. Skąd? Podniosłam głowę w poszukiwaniu „tego”, w czym od wczoraj byłam
zakochana. Szok okrył moją bladą twarz, rozszerzając źrenice oraz usta. Nie
wierzyłam!
Nie mogę doczekać się next'a ;3
OdpowiedzUsuńTo się bardzo cieszę :) Następny z Lysiem za tydzień :P
UsuńSkoro zaspamowałam kilka chwil temu pod poprzednim postem, to pod tym też to zrobię xD
OdpowiedzUsuńLys, jako tajemniczy, małomówny, niegrzeczny chłopiec? Coś czuję, że powywraca życie Su do góry nogami. I to on jest posiadaczem tego słodkiego głosu, tak? ;)
Jedyne do czego się doczepię to ta "heterochronia". Różnobarwność tęczówek to heterochromia. Heterochronia ma troszkę inne znaczenie;) Ot, taka literóweczka;)
No i powiem Ci na koniec, że żałuję, że trzeba trochę poczekać na kolejne części... Wolałabym, żebyś dodawała je częściej, ale niestety nie można mieć wszystkiego... No szkoda... ale co zrobić?;)
Ojjj przepraszam za błąd. Już poprawiłam :D Ale wstyyd :<
UsuńHmmm zobaczymy, zobaczymy. ^^
Jeśli to Cię pocieszy to w między czasie będą ukazywać się fragmenty o Alice. Specjalnie ustawiłam taki czas dodawania, abym mogła podzielić go na te trzy opowiadania i żeby nie męczyć ciągle nowymi postami z mojej strony :)
Moim zdaniem Lysa trochę przerysowałaś na takiego mało gentelmena. Pozdrawiam i życzę Duuuuuzo weny Haruka ❤
OdpowiedzUsuńMoże, ale na swoją obronę przytoczę argument, że to tak jakby ich pierwsze wrażenie. Lys jest małomówny, dlatego nie chciałam, aby zagadał do niej z wielką przyjaźnią, gdy praktycznie się nie znają. :D
UsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie ♥
Ouuu widzę że tu się szykuje coś więcej niż zwykle fan fiction ale w dobrej wierze bo to był komplement a nie krytyka ;) ogółem to czekam na nexts ^^
Usuń