21 listopada 2015

Sucrette & Lysander rozdział 2

Porwana przez skryte spojrzenie.

Okazał być się nim buntowniczy chłopak chodzący ze mną do klasy. Z Kastielem lepiej nie mieć na pieńku, gdyż jego reputacja nie była zbyt dobra. Nie raz słyszałam o jego zdemoralizowanych wyczynach. Poczułam lęk. Czy on zamierzał coś mi zrobić za to, że uczestniczyłam w widowisku rockowego zespołu? Takie dresy to raczej słuchają rapów i tym podobne. A z reguły nie bywali zbytnio tolerancyjni. – Głucha jesteś? – Warknął. O matko. Jak miałam odpowiedzieć, żeby nie dołączyć do jego czarnej listy?
- Tak? – Zawahałam się. Moja odpowiedź przypominała bardziej niepewne pytanie, niż twierdzenie, aczkolwiek taka musiała mu wystarczyć. Na inną w tamtej chwili nie było mnie stać.
- O! To jednak się nie przesłyszałem. I jak mała, podobało się Ci się? Odjazdowo grali. – Nie ma określenia na szok, w którym tkwiłam. Zamrugałam kilka razy rzęsami. Powoli dochodziła do mnie świadomość uniknięcia jakiejkolwiek wulgarnego zachowania, on uśmiechał się do mnie. Nie kpiąco, nie wrednie, lecz normalnie. Miło i szczerze. Dopiero wtedy baczniej mu się przyjrzałam. Nie wyglądał jak przedstawiciel marginesów społecznych. Na czerwonej bluzce wyłaniającej się spod skórzanej kurtki widniał symbol. Motyw, który widziałam wcześniej na plakacie reklamującym wczorajszych muzyków i na bluzce mojej siostry.
- Kas ty też tam byłeś? – Wtrącił się Alexy. On miał dobre kontakty z wszystkimi, więc nawet z nim był w luźnej relacji. Trochę mu tego zazdrościłam.
- Ta. Z Lysem. – Odpowiedział, wskazując kciukiem na swojego przyjaciela, który spokojnie zmierzał w naszym kierunku. Poczułam jak moja twarz się rumieni, bowiem od dawna śledziłam rozmarzonym wzrokiem tego przystojnego młodzieńca. Był wyjątkowy. Wyróżniał się wśród szarych członków mojej klasy. Nie chodziło nawet o jego styl ubierania, który z tego co opowiadał mi Alexy sięgał ram epoki wiktoriańskiej, czy nawet o jego zjawiskową heterochromię. Było to coś innego. Coś, co skrywał głęboko w swym wnętrzu. Szczypta tajemniczości, wrażliwości. Dusza romantyka, tak bardzo przyciągająca.
- Kastiel co robisz? – Rzekł, patrząc tylko na odbiorcę pytania. Jakby nic poza nim nie miało dla niego znaczenia, było niewidzialne.
- Stary czaisz, że ta niewyrośnięta, cicha myszka słucha Winged Skull? – Wyjaśnił, jakby odkrył coś wielkiego. Lysander zerknął na mnie nie znacznie. Rodzaj jego wzroku mnie przytłoczył. Wiedział o swojej wyższości, ponieważ zimnym, ignoranckim spojrzeniem sprawił, że lekko się przygarbiłam. Jakbym była na innym szczeblu. Nic nieznacząca, niemająca żadnych przywilejów. Widać, iż mentalnie
sięgał jeszcze XIX wieku, kiedy to kobiety były czymś gorszym. Rolą żony było miłowanie, szanowanie i słuchanie swojego męża, nic więcej. To dla nich żyłyśmy. Straszne.
- Idziemy? – Zostawił mnie bez komentarza.
- Ta. Mała jeszcze cię kiedyś zagadam. – Mrugnął mi oczkiem na odchodne. Oboje odeszli w stronę swojej ławki. Kastiel wydawał się w porządku w przeciwieństwie do swojego zdystansowanego przyjaciela. Raczej nie łatwo musiało się z nim zaznajomić, a szkoda, gdyż naprawdę wydawał się przecudowną perełką, jak książę ze snów. Moich snów. Alexy przysunął się do mnie bliżej.
- Su niech cię nie zwiodą pozory. – Szepnął mi do ucha, zasłaniając dłonią przestrzeń, między moim narządem słuchu a jego ustami.
- Co masz na myśli? – Przemówiłam tym samym tonem, kopiując zachowanie. Odsunął się, by wtopić poważny wzrok w moje srebrne tęczówki.
- Ci dwaj. Szczególnie Kastiel, mogą wydawać się sympatyczni, ale lepiej trzymaj się od nich z daleka. Nie mają zbyt dobrego towarzystwa, no i Kas uwielbia bawić się naiwnymi sercami dziewczyn. Nie chcę się o ciebie martwić, więc proszę nie nawiązuj z nimi jakiejkolwiek znajomości. – Jeśli przedstawia to w taki sposób to postaram się być ostrożną. Postaram, bo miałam to do siebie, że często przyciągam kłopoty.
- Okej. – Przytaknęłam, choć bardzo kusiło mnie, aby wybadać, co kryło się za jego słowami. „Ciekawość to pierwszy stopień do piekła” przytoczyłam dobrze znane mi przysłowie, jako ogarnięcie mojego zainteresowania. Alexy nagle dźgnął mnie w ramię, bym się rozchmurzyła.
- No, a teraz opowiedz mi w końcu jak było wczoraj. – Uśmiechnął się przyjacielsko. W trakcie opowiadania przypomniałam sobie piękny głos nieznanego wokalisty. Umilkłam przybita. Ach. Czułam się jak zakochana panienka, opuszczona przez swą nieodwzajemnioną miłość. Tak głęboko utkwiła ta melodia. Czy miałam w sobie na tyle dużo sił, żeby zacząć desperackie poszukiwania? Czy było warto? Zadrgałam, pełna wątpliwości. Był ktoś, kto jeszcze był na tamtym koncercie. Ktoś, kto mógłby mi udzielić paru informacji. Niepewnie sięgnęłam spojrzeniem pleców Kastiela. Och… Zamiast buntownika, mój wzrok napotkał się z chłodem wpatrzonych we mnie oczu Lysandra. Szybko mignął nimi gdzieś w przód, po chwili jednak zawrócił. Wpatrywał się, jakby chciał odkryć moje całe skryte wnętrze. Nie mogłam się ocknąć, zresztą tak samo, jak on. Zahipnotyzował mnie kolorami swoich tęczówek. Biegałam skojarzeniami między złocistym zbożem, by następnie rozłożyć się na zielonkawej trawie. Straciłam rachubę czasu, mijały minuty, a my przesyłaliśmy sobie telepatycznie magiczne wibracje, odbierające nam mowę, słuch i wszelkie inne zmysły. Nawet obraz przed nami stał się jakby pusty, wyróżniając tylko nas. W końcu niewidzialną nić przerwał Kastiel, szturchając go. Chłopak odwrócił się, poświęcając całą uwagę ławkowemu koledze.
- Su? Halo?! – Doszło do mnie ciche zagadywanie przez przyjaciela. Pomachał mi przed twarzą, więc siłą rzeczy musiałam zareagować.
- No co?
- Odpłynęłaś. Nie dokończyłaś mówić. – Przypomniałam sobie, na czym skończyłam opowieść.
- To było wszystko. – Uśmiechnęłam się, a chłopak zrobił zawiedzioną minę. Nie bądź smutny, na pewno kiedyś podzielę się z tobą ciągiem dalszym o muzyku. Na razie musiałam to przemyśleć  i podjąć jakąś racjonalną decyzję.

Lekcje dobiegły końca, więc wreszcie mogłam udać się do domowego ogniska. Męczący dzień powoli kończył się wraz z zachodzącym słońcem. To już ta pora roku, kiedy swą dominację powoli rozpoczynała noc. Drzewa płakały ostatkami liściowych łez, a wiatr tańczył z nimi lekko je unosząc. Alexy mieszkał w odwrotnym kierunku, więc wspólny powrót nie był nam dany. Zresztą, towarzystwa dotrzymywał mu brat bliźniak. Choć podobni z wyglądu, to w środku byli swym przeciwieństwem. Alexy żywiołowy, przyjacielski i towarzyski, a Armin był bardziej zamkniętym w sobie graczem. Oboje byli na swój sposób uroczy, jednakże nie utrzymywałam znajomości z Arminem. Nie miałam nawet pojęcia o czym z nim rozmawiać.

Znając na pamięć drogę powrotną oraz ponurą scenerię ulicy miasta, obserwowałam moje zabrudzone botki. Trzeba byłoby doprowadzić je do czystości, lecz nigdy jakoś nie mogłam znaleźć na to czasu. Znudzona przystanęłam na moment, by w czeluściach torby poszukać słuchawek. Zajęta grzebaniem, nagle usłyszałam „to”, co znów poruszyło moje serce. Zagrało mi w uszach. Zamarłam, w następstwie dreszczu. Skąd? Podniosłam głowę w poszukiwaniu „tego”, w czym od wczoraj byłam zakochana. Szok okrył moją bladą twarz, rozszerzając źrenice oraz usta. Nie wierzyłam!

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. To się bardzo cieszę :) Następny z Lysiem za tydzień :P

      Usuń
  2. Skoro zaspamowałam kilka chwil temu pod poprzednim postem, to pod tym też to zrobię xD
    Lys, jako tajemniczy, małomówny, niegrzeczny chłopiec? Coś czuję, że powywraca życie Su do góry nogami. I to on jest posiadaczem tego słodkiego głosu, tak? ;)

    Jedyne do czego się doczepię to ta "heterochronia". Różnobarwność tęczówek to heterochromia. Heterochronia ma troszkę inne znaczenie;) Ot, taka literóweczka;)

    No i powiem Ci na koniec, że żałuję, że trzeba trochę poczekać na kolejne części... Wolałabym, żebyś dodawała je częściej, ale niestety nie można mieć wszystkiego... No szkoda... ale co zrobić?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojjj przepraszam za błąd. Już poprawiłam :D Ale wstyyd :<
      Hmmm zobaczymy, zobaczymy. ^^
      Jeśli to Cię pocieszy to w między czasie będą ukazywać się fragmenty o Alice. Specjalnie ustawiłam taki czas dodawania, abym mogła podzielić go na te trzy opowiadania i żeby nie męczyć ciągle nowymi postami z mojej strony :)

      Usuń
  3. Moim zdaniem Lysa trochę przerysowałaś na takiego mało gentelmena. Pozdrawiam i życzę Duuuuuzo weny Haruka ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może, ale na swoją obronę przytoczę argument, że to tak jakby ich pierwsze wrażenie. Lys jest małomówny, dlatego nie chciałam, aby zagadał do niej z wielką przyjaźnią, gdy praktycznie się nie znają. :D
      Dziękuję i pozdrawiam serdecznie ♥

      Usuń
    2. Ouuu widzę że tu się szykuje coś więcej niż zwykle fan fiction ale w dobrej wierze bo to był komplement a nie krytyka ;) ogółem to czekam na nexts ^^

      Usuń

Zapraszam do pozostawienia swojej opinii!
Z góry dziękuję!