Obdarzona siłą do poszukiwań
Śladem za mną podążali ci, od których, z
rozkazu Alexyego, miałam trzymać się z daleka. Patrzyli w telefon, przytrzymywany
przez Kastiela. To z niego wypływał dźwięk. Nie zauważyli mnie, byli zupełnie
pochłonięci oglądaniem nagranego fragmentu. Minęli mnie. Wybacz Alexy, nie
mogłam cię posłuchać. Bezmyślnie pobiegłam za nimi. Obiegłam ich, żeby zagrodzić
im dalszą drogę. Zainteresowani podnieśli wzrok.
- Co to za piosenka? – Przeszłam do
rzeczy.
- Ta? – Zapytał, wyciągając do mnie rękę
z urządzeniem. Pokazał mi nagranie, lecz nie było na nim wokalisty, tylko jacyś
idioci, w tym Kastiel, papugujący na widowni śpiewaka. Perfidnie krzywili
mordy, udając brzdękanie na wymyślonych gitarach…
- Kpisz sobie? – Zdenerwowałam się.
Zezłościł mnie brak poszanowania do twórczości innych.
- No nie. Ten koleś wył, jakby mu się coś
wżynało w dupę. – Wyłączył odtwarzanie i schował komórkę do tylnej kieszeni
czarnych dżinsów. Zacisnęłam dłonie w pięści. Opuściłam głowę w pożałowaniu dla
tej okropnej opinii. Przydługie włosy opadły mi na twarz, zakrywając oczy.
Przygryzłam dolną wargę, próbując uspokoić zszargane nerwy. – A co podobała ci
się jego nutka? Fance Winged Skull? Nie gadaj bzdur.
- Właśnie, że mi się spodobał. –
Oznajmiłam dumnie, prostując się. Dotknęłam się w okolice serca. – Jego głos
trafił tu. – Klepnęłam się dwukrotnie. – Nie żadne Winged Skull, tylko on, „wyjec”!
Nigdy więcej nie obrażaj go w mojej obecności! – Dodałam zaparcie. Lysander
popatrzał zaskoczony, zresztą tak samo jak czerwono-włosy buntownik. – Nie
czekając na kolejną dawkę durnych słów z jego strony, odwróciłam się na pięcie.
Szybkim tempem ruszyłam przed siebie, zadowolona ze stanięcia w obronie swej
miłości. Postanowiłam! Może pod wpływem adrenaliny, może, by zrobić na złość
tamtej małpie, ale odnajdę wokalistę. – Słyszysz? Odnajdę cię! – Wypowiedziałam
myśl na głos, aby dotarła do mojego umysłu.
Po naprawianiu maskotki mojej młodszej
siostry, zapukałam do jej pokoju. Krótkie „proszę”, po którym weszłam do
środka. Blondynka siedziała tyłem do drzwi, skupiona na monitorze.
- Cześć Nina. – Burknęłam przysuwając
sobie krzesło obok niej. Zajrzałam jej przez ramię. Była w trakcie czytania
jakiejś dyskusji na forum społecznościowym. Nie orientowałam się w tym za
bardzo, bo ja korzystałam tylko z telefonu i poczty elektronicznej.
- Cześć. Dobrze się składa. Właśnie
zaczęłam szukać twojego muzyka. – Posłała mi uśmiech, odrywając na chwilę wzrok
od wyszukiwarki.
- Wpadłaś na coś?
- Nie. Ale mam plan, zostaw to mi. –
Mrugnęła mi fioletowym oczkiem, pełna zawziętości. Miałam nadzieję, że nie
wpakuje się w jakieś nieprzyjemności. Martwiłam się o nią.
- Co ty kombinujesz?
- To sekret. Musisz tylko cierpliwie
poczekać na skutki. Okej? – Skierowała do mnie najmniejszy palec w akcie
zawiązania obietnicy. Uśmiechnęłam się i zahaczyłam swój.
- Okej. Właściwie to przyszłam zapytać,
czy chcesz swojego królika? Zszyłam go. – Nina przytaknęła głową, odjeżdżając
na krześle do tyłu.
Następny dzień mijał mi dość kiepsko.
Kastiel podburzył przeciwko mnie klasę, która mierzyła mnie pełnym pożałowania,
dla mojego gustu muzycznego, wzrokiem. Ach, w końcu coś działo się wokół mnie.
Mogłoby być to nawet zabawne, gdyby było to coś pozytywnego. Tymczasem czułam
się nieswojo. Na szczęście w tej kaleczącej moją duszę szarości znalazło się
światełko otuchy. Alexy starał się mnie jakoś pocieszać i sprawiać, abym nie
przejmowała się nieprzychylną atmosferą. Tak też starałam się czynić.
Próbowałam ignorować zaczepki pewnej blondynki i jej koleżanek. Cóż, najwięcej
zrobię, gdy to oleję. Zauważyłam też coś, co trochę mnie zaskoczyło. Lysander
jakby zmienił do mnie nastawienie. Jego płachta społecznej wyższości opadła.
Nie raz przyłapałam go, jak skrycie mi się przyglądał. Odnosiłam wrażenie, że
próbował swymi magicznymi oczętami wpłynąć na moją podświadomość i sprowokować
do zagadania go. Nie za bardzo ogarniałam, o co dokładniej mogło chodzić tej
białej czuprynie, ale jego prześladowanie mnie wzrokiem sprawiało, iż czułam
się niezręcznie. Pod presją.
Lekcje dobiegły końca. Jeszcze nigdy, aż
tak nie cieszyłam się z tego powodu. Przy żegnaniu się z bliźniętami, kątem oka
spostrzegłam wychodzącego ze szkoły Lysandra. Był otoczony znajomymi, lecz
oczarowana jego urodą widziałam tylko jego. Skrzyżował ze mną wzrok. Znowu,
jednak tym razem nie spuszczał go, dopóki nie minął mnie w szkolnej bramie. Ale
co to? Czy ja się przesłyszałam? Czy popadałam w paranoje słuchowe? Nie miałam
pewności, ale zdawało mi się, że w chwili, kiedy znalazł się obok mnie, szepnął
ciche: „Do widzenia panienko”. Nie, to było niemożliwe. Popatrzyłam jeszcze za
nim, na jego plecy, gdy nagle przysłoniła mi je uśmiechnięta twarz Alexego.
- Nie odpływaj. – Powiedział, czochrając
mnie po włosach. Wybudził mnie z amoku. Wróciły zmysły, a świat znów stał się
przykry.
- Wybacz. – Rzekłam, opuszczając lekko
głowę.
- Spoko, już się przyzwyczaiłem. – Objął
mnie radośnie ramieniem. – Co do naszej propozycji… Co ty na to? – Zapytał. Eh?
Jakiej propozycji? Nic mi nie wiadomo.
- O czym mówisz?
- No o nocy filmowej u mnie. Najpierw
pójdziemy na mały shopping, a potem zrobimy sobie seans. Dla poprawy humoru.
- Może być. – Tak, przydałoby mi się
zajęcie czymś wolnego czasu, bo gdy miałam go za dużo zaczynałam myśleć. A to
wiązało się z tęsknym wspomnieniem koncertu.
- Jej super! – Krzyknął w
podekscytowaniu, ściskając mnie mocno.
- Armin idziesz z nami? – Skierowałam
pytanie w stronę grającego chłopaka. Przejęty zwalczaniem pikselowych wrogów
nawet na mnie nie spojrzał przy udzielaniu krótkiej odpowiedzi „nie”. Ten to nigdy
się nie zmieni, nie obchodziła go realność. Też dobrze.
Po kolacji stwierdziłam, że muszę
zaczerpnąć świeżego powietrza, więc wyszłam na wieczorny spacer. Otulona
szalikiem wędrowałam przez park, zastanawiając się nad ostatnimi zdarzeniami.
Mróz pewnie pokolorował moje policzki na czerwono. Któreś z kolei pociągnięcie
nosem dało mi znak, że czas wrócić. Już miałam zrobić krok w stronę ciepłego
domu, gdy mignęła mi znajoma czerwona czuprynka snująca za sobą zapach
papierosów. Szedł razem z Lysandrem. Na plecach miał zawieszony futerał na
gitarę. Co? To ten cynik grał na czymś? Musiałam ocenić jego możliwości! Jak
prześladowca zaczęłam podążać za chłopakami, w duchu ponownie przepraszałam
mego przyjaciela. Znów go nie posłuchałam.
No no no ja cię Lysssiuniu. Dziękuję za zrobienie tego fan fiction. Rozdział suuupeeerrr tylko błagam zmień patrzała patrzeli proszę 🙏. Pozdrawiam i życzę Duuuuuzo weny Haruka ❤
OdpowiedzUsuńHaruś o co chodzi z "błagam zmień patrzyła patrzeli proszę" - bo chyba wdarla Ci się literówka i nie wiem, co mam zmienić :*
UsuńNie ma sprawy, to ja dziękuję za czytanie i pozytywne komentarze ^^ pozdrawiam serdecznie <3
Chodzi o to że na samym początku masz ; Patrzeli w telefon a tak to super rozdział
UsuńOk już poprawiłam :D Dzięki za wyłapanie błędu ♥ :*
UsuńRozdział jak zwykle cud miód malina, już nie mogę doczekać się dalszego ciągu.
OdpowiedzUsuńPs. Ten blog został przeze mnie nominowany do LBA, pozdrawiam i życzę mnóstwa weny!
Dziękuję serdecznie ♥
UsuńŚwietny <3 Proszę, niech Lys zwróci na nią więcej uwagi ;3
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zwróci, zwróci ^^
Usuń