Rok
minutami zbliżał się ku nieuniknionym przeminięciu. Wyobrażałem go sobie, jako
białowłosą kobietę z uśmiechem stworzonym z najpiękniejszych kwiatów. Nie było
to przypadkowe, gdyż tamte dwanaście miesięcy zawsze będą kojarzyć mi się z
nią. Moją codziennością i moim cudownym snem.
-
A Lysander znowu odpłynął! – Jej głos wybudził mnie z rozmyślań. Tylko ona
potrafiła przyciągnąć mnie z powrotem do naszego szarego świata. Spojrzałem na
nią, śmiała się beztrosko. Lekkie rumieńce dodawały jej uroku, choć były
efektem po kolorowym koktajlu alkoholowym. Siedziała po drugiej stronie
szklanego stołu, dzięki temu mogłem bez konsekwencji zapamiętywać każdy skrawek
jej ciała. Dostrzegać każdy gest i odgadywać emocje, które przebiegały po jej
twarzy. Była dla mnie jak przesadnie wyostrzony film. Nie widziałem nic,
chociaż za jej plecami szalała dyskoteka. Oderwała wzrok od swojego towarzysza
i w końcu to mnie nim obdarowała.
-
O! Obudziłeś się?! – Krzyknęła, po czym nachyliła się delikatnie nad stołem. –
Lysio jak się bawisz?!
-
Dobrze. – Odparłem, bo w tamtym momencie najlepszym dla mnie aspektem imprezy
była właśnie ona.
-
To cieszę się bardzo! – Klasnęła wesoło dłońmi. – Lysio, a nie chciałoby ci się
pójść po szampan?! Za pół godzinki powitamy nowy rok! – Dodała mrugając do mnie
okiem. Szczerze? To nie bardzo orientowałem się w tym geście, ale to nie miało
znaczenia. Zerknąłem ukradkiem na mojego brata, który siedział obok niej. Wydawał
się przygnębiony, więc domyśliłem się, że taki był jej prawdziwy motyw. Pełny obaw
wstałem z miejsca. Wciąż wahałem się, czy dobrze postępowałem, zostawiając ich
samych. W końcu… Coś się między nimi działo, nie miałem złudzeń, choć usilnie
starałem się od siebie odrzucić tę prawdę. Podszedłem do baru i poprosiłem o
nasz alkohol. Zanim Kastiel zniknął wśród ludzi, zapłacił za włożenie go do
lodówki. Barman uprzejmie kiwnął głową i udał się na zaplecze, a ja nagle
dostałem bolesny impuls. Odwróciłem się. To był mój największy błąd. Rozalia i
Leo. Oni…
Niczym
piorun pomknąłem w stronę wyjścia. Rozrywało mnie od środka, co to za okropne
uczucie? Nie spodziewałem się, że to aż tak zaboli. Że braknie mi tchu i
rozpali w gardle. Zimne powietrze ostudziło moje policzki. Ścisnąłem mocno
powieki, jednak to nie pomagało w pozbyciu się ostatniego kadru. Robiło mi się
słabo, uniosłem głowę, zakryłem dłońmi twarz. Piekły mnie oczy, nie mogłem
dopuścić do uronienia łez. Rozsypałbym się całkiem, stracił swoją godność.
Byłem mężczyzną…
I wtedy, kiedy prawie przegrywałem usłyszałem
niezgrabne pociągnięcie nosem. Wszystkie emocje nagle odeszły, po prostu czułem
się normalnie. Poczułem się przez chwilę jak dziecko, które płacze, a po chwili
przestaje, bo zapomniało już, po co to właściwie robiło. Taki zaskok. Z niemałym
zaskoczeniem odważyłem się spojrzeć przed siebie. Zastygłem przytłumiony
czerwoną plamą, układającą się w lejący materiał igrający z bladym światłem
rzuconym z ogrodowych lamp. Postura tej skulonej kobiety połączyła się z
mrokiem. Smutna córka nocy. Onieśmielające. Chciałem cicho się wycofać, pewnie
tak bym zrobił, ale gdy tylko pomyślałem o tym, co tam na mnie czekało, nie
mogłem. Od razu wracały do mnie tamte emocje, które przy nieznajomej zostawiały
mnie w spokoju. Tak, to było to, czym mnie ofiarowała. Wyciszenie i harmonia
wewnętrzna.
-
Przepraszam… - Szepnąłem, a ona odwróciła się prędko. Nie widziałem dokładnie
jej twarzy, jedynie, co dostrzegałem to blask odbijający się od strumyków na
jej policzkach. Wydawała się taka krucha, wyzbyta masek. Szczera ze sobą,
oddająca się chwili słabości.
-
Czy tobie także zrobiło się tam duszno? – Zapytała cicho, pełnym chwiejności
głosem. – Usiądziesz ze mną na moment? Bo sama… Czuję się tak żałośnie. –
Dodała, obejmując samą siebie. Nie wiedziałem, co za magię w sobie posiadała,
że posłusznie spocząłem obok niej. Może trochę za blisko, gdyż chłód jej
ramienia powoli przesiąkał do mojego. Musiała trwać tam jakąś chwilę. Była mi
zupełnie obca, a w tamtym momencie tak bliska. Zaczynałem się o nią martwić,
czego do końca nie rozumiałem.
-
Długo tutaj siedzisz? – Dopytałem zatroskany.
-
Trochę. – Westchnęła. – Ale szczerze… Straciłam poczucie czasu. – Spojrzałem na
jej trzęsące się nogi. Tego nie dało się zignorować. Bez namysłu objąłem ją i
przyciągnąłem do mojego boku. Moje policzki znów stanęły w ogniu, ale nie zabezpieczyłem
się, jak to w filmach, na taką ewentualność i nie posiadałem żadnej bluzy. Dziewczyna
podparła się o moje udo i popatrzyła na moją twarz.
-
Czy ty masz jakieś nieczyste intencje względem mnie? – Rzuciła z słyszalnym
przestrachem. Odruchowo podniosłem ręce w akcie obronnym. Sam się
przestraszyłem tego pytania i samego siebie.
-
Nie, nie, nie! Nie mogłem patrzeć jak się trzęsiesz… Wybacz mi! – Tłumaczyłem się
nieudolnie, zawstydzony zaistniałą sytuacją. Ona jednak zaśmiała się głośno i
poklepała moje ramię.
-
Żartowałam tylko. Nie spodziewałam się takiej reakcji. – Mówiła przez
śmiech, a ze mnie uszło trochę powietrza. Udzielił mi się jej nastrój i sam się
uśmiechnąłem. – Jesteś wyjątkowy. – Coś zakuło mnie w sercu, bo szczerze, nigdy
nikt mnie tak nie nazwał. Nie przypuszczałem, że pragnąłem tych słów, aby w
końcu poczuć się wartościowym człowiekiem. Ziszczały się moje sny, nic
dziwnego, iż posiadała na ramieniu adekwatny tatuaż.
-
Łapacz snów? – Zgadywałem, ponieważ w tych ciemnościach nie widziałem go
wyraźnie.
-
Ach… - Pośpiesznie zakryła rysunek ręką. – Wiem, mało oryginalny. Nic
nadzwyczajnego. – Powiedziała najwyraźniej zawstydzona. Ośmieliłem się
pomyśleć, że brakowało jej pewności siebie. Byłem zaciekawiony, a nie często mi
się to zdarzało. W końcu nazywano mnie „dziwakiem”, który żyje we własnym
świecie.
-
To nie wzór nadaje nadzwyczajności, a historia i przyczyna. – Przejechała rękami
po swojej głowie, następnie ponownie objęła samą siebie. Wnioskowałem, że to była
jej nieświadoma taktyka samoobronna. Gdy miała zamiar się otworzyć, przytulała
się, dodając sobie otuchy.
-
Właściwie… - Zaczęła nieśmiało. – To chciałam, aby pomógł mi złapać faceta. W
końcu to „łapacz”. – Domyślałem się, że takie pochodzenie miały jej łzy. –
Dobrze myślisz. Nie wyszło mi. Przyszłam tu dla niego. Zmieniłam się
całkowicie. Ubrałam sukienkę, którą ekspedientka nazwała „najpiękniejszą”, pierwszy
raz poszłam do profesjonalnego fryzjera, umalowałam się inaczej niż na co dzień
tylko po to, aby usłyszeć „Wyglądasz pięknie.” Tylko tyle. Natomiast on… Kazał
mi spieprzać trzymając na kolanach inną. – Wyrzuciła z siebie, pełna żalu.
Popatrzyłem przed siebie. Nasze zdarzenia były podobne. Z tym, że ona odważyła
się na krok, a ja? Jak ja bym się poczuł, gdyby Rozalia potraktowała mnie tak drastycznie?
Może ten lęk to główny powód, dlaczego do tej pory nie wyznałem jej moich
uczuć? Bałem się sprostać oficjalnemu odrzuceniu, wolałem żyć cieniem nadziei.
Chociaż chyba przyszedł czas, abym wziął antybiotyk.
-
Cóż…
-
Nie musisz nic mówić, a raczej… Proszę, nie mów nic. – Wyszeptała cicho, cała
skulona. Współczułem jej, gdyż doskonale znałem to uczucie. Bezsilności.
-
Pozwól, powiedzieć ci, chociaż dwa słowa.
-
Jakie?
-
Jesteś piękna. – Nie dało się ukryć, że uległem chwili, lecz nie mijało się to
z prawdą. Nie znałem jej długo, praktycznie wcale, ale to był taki swoisty
rewanż za wcześniej. Dziewczyna zaśmiała się sztucznie.
-
Haha. Jak już, to miałeś powiedzieć „wyglądasz pięknie”. – Myliła się, a
bardziej nie zrozumiała o co mi chodziło.
-
Nie. Bo piękno kobiety to nie tylko to, jak wygląda. Kiedyś, gdy trafisz na
odpowiedniego mężczyznę odczujesz różnicę. – W tle usłyszałem znajomą
przygrywkę. Wyciągnąłem do niej dłoń. – Tymczasem ofiarujesz mi swój ostatni i
pierwszy w tym roku taniec? – Przyjęła ją w ciszy. Weszliśmy do sali, ludzie
nagle pouciekali do swoich stolików, rozlewając szampan. Mogłem tę melodię
śmiało nazwać naszą, skoro pozostaliśmy tylko my. Nieśmiało złapałem ją talii.
Była naprawdę szczupła, spojrzałem w jej oczy, kiedy zrobiliśmy pierwszy
taneczny krok i to w ich srebrzystej tafli utonąłem. „The Lady in red” grała w
naszych uszach, wyjątkowy utwór, idealny w tej wprost magicznej chwili.
Wszyscy
nagle zaczęli krzyczeć i biec na dwór. Przystanęliśmy, wpatrzeni w siebie.
Ciężko było mi w tamtym momencie się od niej oderwać. Głośny huk zagłuszył ostatnie
nuty piosenki. Fajerwerki wystrzeliły jak ona. W ułamku sekundy podniosła się
na palcach i wpiła w moje usta. Fala podekscytowania zawirowała w moim brzuchu.
Zalało mnie ciepło, zniknęła władza w kończynach. Pochłonął mnie ten akt,
oddałem się mu. Oszalałem. Odwzajemniałem każdy jej gest, każde muśniecie,
które stawało się coraz intensywniejsze. Zatopiłem się w tej rozkoszy, płynącej
z tego długiego pocałunku.
Oderwała
się ostrożnie. Patrzyła mi głęboko w oczy. Uśmiechnęła się delikatnie, dopiero
wtedy dostrzegłem ją nadzwyczaj wyraźnie. Jej poskręcane blond włosy, opadające
na ramię. Bladą cerę, muśniętą subtelnym rumieńcem… Wyglądała pięknie.
- Szczęśliwego nowego roku.
– Szepnęła cicho, powoli odrywając się ode mnie. Puściła mi oczko, po czym
skierowała się w stronę wyjścia, pozostawiając mnie z trzęsącymi się nogami i
głową, wypełnioną czerwienią jej sukni.*******************************************************************************
Witajcie w nowym opowiadaniu o Lysandrze.
Szczerze? Nie pisałam nic, absolutnie nic odkąd zawiesiłam bloga więc mimo swojego stażu czuję się jak niemowlę stawiające pierwsze kroki. Wyszłam z wprawy, nie ma co ukrywać, ale teraz biorę się za to porządnie, aby przewyższyć samą siebie z przed (prawie) dwóch lat :D
Dlatego wytykajcie mi błędy, uczę się na nich.
No i proszę o wyrozumiałość, muszę się rozgrzać!
Na razie żegnam się z wami.
Dobry wieczór!
OdpowiedzUsuńChciałam skomentować dopiero jutro, a dziś już położyć się spać, ale nie mogę sobie odpuścić i muszę zrobić to teraz.
Cieszę się ogromnie, że wróciłaś z nowymi pomysłami, bi stęskniłam się za Twoimi opowiadaniami. W końcu będę miała co czytać! Yaaay! ^-^
Doskonale zdaję sobie sprawę jak musiało być Ci ciężko wrócić, choć zaczęcie nowego opowiadania po tak długiej przerwie nie jest tak ciężkie jak powrót do "starego" niezakończonego Opowiadania. Mi było bardzo ciężko wrócić. Dalej nie mogę się czasem połapać z różnymi faktami, ale radzę sobie! :D
Ta historia mnie od razu bardzo zaciekawiła i z niecierpliwością będę czekać na dalsze części, które mam nadzieję, że ukażą się szybciutko :3 Nie dostrzegłam również żadnych niedociągnięć, choć nigdy nic nie wiadomo :p
Życzę Ci ogromu weny i motywacji do pisania! Gorąco pozdrawiam i zapraszam do siebiw, jeśli miałabyś ochotę :3
Do następnego! *--*
heeej!
OdpowiedzUsuńod wieków nie czytałam nic na blogspocie, aż nagle natknęłam się ostatnio na twojego bloga i... tak mnie wciągnął, że całe święta spędziłam czytając opowiadania o Lysandrze i Kastielu XD
czytałam notki o twoim powrocie, dzisiaj zajrzałam i proszę - jaka niespodzianka! Nowe opowiadanie od razu przyciąga uwagę czytelnika. Powoduje, że zastanawiam się w jaki sposób ta dwójka się spotka, jakie będzie ich spotkanie, czy coś zepsują... xD
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział, a tobie życzę duuuużo weny i czasu na pisanie <3