Cierpiąca przez swoje decyzje.
No i po weekendzie nadszedł ten
nieszczęsny poniedziałek, w którym opuściłam przemoczone łóżko. Było parę spraw
do załatwienia, które nie mogły czekać ani chwili dłużej, bo im więcej czasu
upłynie tym mniej prawdopodobne będzie szczęśliwe zakończenie. Wyjątkowo
postanowiłam ogarnąć swój wygląd, nie chciałam pokazać po sobie, że byłam
psychiczną ruiną. Usiadłam przed lusterkiem postawionym na moim biurku i
sięgnęłam kolejno po podkład, korektor, puder, aby zakryć opuchlizny i ślady po
uczuciowym umieraniu. Aż dziwne, iż łzy nie wyryły mi blizn czy koryt, tak jak
robiły to strumyki wody na skalnych powierzchniach. Białą kredką przejechałam
po linii wodnej dolnej powieki oraz kąciku oka przy nosie, sprawiając, że
optycznie powiększyłam moje kasztanowe oczy. Podobno. Osobiście nie widziałam
żadnej różnicy, ale okej. Pomęczyłam się chwilę z czarną kreską, po czym
wytuszowałam rzęsy. Spojrzałam na swoje odbicie i kiwnęłam głową w aprobacie.
Może być. Poczesałam moje gęste brunatne włosy, sięgające za łopatki. Zazwyczaj
pozwalałam żyć im własnym życiem, lecz dziś był wyjątkowy dzień, dla tegoż
odpaliłam prostownicę i pozbyłam się ich falowości. Matko, co ja robiłam… Nie
mieściło mi się to w głowie. Wszystko to z myślą o Lysiu. Opuściłam smutno oczy,
jednak nie zdążyłam odpłynąć w świat rozpaczy, gdyż usłyszałam pukanie i w
następstwie do środka wkroczyła moja siostra. Od naszej kłótni nie odwiedzała mnie,
więc lekko się zdziwiłam, kiedy jej zmartwiony wyraz twarzy nagle się
rozpromienił.
- Och jak się cieszę. – Powiedziała przykładając
dłoń do swojego dekoltu. Odłożyłam rozgrzany sprzęt na blat i odłączyłam kabel
z gniazdka. – Martwiłam się o ciebie i chciałam cię wyciągnąć dziś spod kołdry,
jednak widzę, iż już nie jestem potrzebna. – Dodała po chwili, powoli się wycofując.
Ścisnęłam jedną ręką moje przedramię i odparłam cicho.
- Jesteś mi potrzebna. Bardzo. – Nina otworzyła
szerzej oczy, po czym podskoczyła do mnie i mocno mnie przytuliła.
Odwzajemniłam gest, a ciepło mojej siostry dodało mi otuchy.
- Su przepraszam za moje zachowanie
dzieciaka. Powinnam cię zrozumieć, a nie strzelać fochy. – Wyznała. Opadłam czołem
na jej ramię. Brakowało mi jej czułości. Jej obecności. Jej głosu i uwagi.
Wsparcie ze strony rodziny jest niebywale ważne.
- Ja też przepraszam Nino. Tak się
starałaś dla mnie, a ja tego nie doceniłam. Wiesz co? Spotkałam muzyka,
poznałam go… - Ucichłam, gdyż Nina odsunęła się bez uprzedzenia.
- Serio? – Dopytała, nie kryjąc
podekscytowania. Przytaknęłam kiwnięciem.
- Aczkolwiek zapłaciłam za tą ogromną
cenę. – Popatrzyłam w górę, próbując nie doprowadzić do rozmazania makijażu
przez łzy.
- Jaką?
- Straciłam mojego chłopaka. – Rzekłam,
nie spuszczając spojrzenia z sufitu.
- Jaki ciołek. Zerwał z tobą? Niech ja go
dorwę. – Wyłapałam złość w jej głosie i wtedy poczułam się jak skończona
kretynka.
- To ja z nim zerwałam. – Przyznałam się
cichutko, zerkając na nią ukradkiem. Umalowało ją niezrozumienie, może trochę
zagubienie.
- Dlaczego to zrobiłaś? – Dopytała
zdziwiona.
- Bo byłam głupia.
- Su… - Zaczęła, lecz umilkła,
najwyraźniej nie znajdując odpowiednich słów. Takie to zagmatwane, że aż nie dało
się tego skomentować. Nie stercząc dłużej w tej martwej ciszy, podeszłam do
szafy i leniwie wyciągnęłam z niej sukienkę w stylu vintage. Nie była jakoś
bardzo ekstrawagancka, a stonowana. Idealna do pójścia do szkoły. Miałam
nadzieję, iż trafię nią w gust Lysandra… – Czy nie będzie Ci w niej zimno? –
Zapytała Nina, spoglądając na panującą szarość za oknem. Faktycznie. Kompletnie
wyleciało mi z głowy, że to już grudzień, a pogoda o tej porze roku nie
należała do słonecznych czy ciepłych. Zdołowana odłożyłam na miejsce strój. –
Chcesz go odzyskać?
- Oczywiście. Kocham go. – Odpowiedziałam
jej bez najmniejszego zawahania.
- To bądź sobą. Naturalna ty mu się najbardziej
podobałaś. Nie szalej i nie wysilaj się z ubraniami, bo on nie pokochał ich,
tylko ciebie. – Dała mi słuszną radę.
- Masz rację. Dzięki. – Lysandra nigdy nie
interesowała okładka, a jej treść… Świetnie. Czyli nie miałam na co liczyć.
Przecież pokazałam mu, jaka jestem zepsuta. Zabrałam pierwszy lepszy sweterek i
grube leginsy, po czym poszłam do łazienki, modląc się, żeby koncert z
Kastielem i Lysandrem wypalił.
Odstawiłam płaszcz do szafki.
Westchnęłam, czując się naprawdę niekomfortowo w tym miejscu. A spotkanie z Lysandrem
bardzo mnie stresowało. Bałam się, czy nie wybuchnę płaczem, kiedy nie usłyszę jego
powitania, ubranego w „witaj moja droga”, bez przytulenia się do niego i bez
czułości, w jakiej odbijałam się w jego źrenicach. No nic. Musiałam być silna.
Chociaż pozornie. Weszłam po schodkach na parter. Miałam lekcję w klasie zaraz
przy wejściu do szkoły, więc niepewnym krokiem przemierzałam korytarz. I wtem,
na wysokości Sali B, przełknęłam głośno ślinę. Przystanęłam zauważając znajomą
posturę zmierzającą w moim kierunku… Znaczy w stronę szatni… Szedł z Kastielem
u boku. Pięknymi oczętami obserwował swoje buty, nie podniósł głowy, dopóki
przyjaciel go nie szturchnął i nie wskazał na mnie. Wtedy Lysander spojrzał na
mnie. Zamarłam, kiedy linia naszego wzroku się połączyła. Żadne z nas nie uciekło
czy nie przerwało tego aktu. Było to zbyt trudne, oderwać się od siebie.
Zacisnęłam pięści, kiedy zbliżył się już wystarczająco, aby usłyszeć mój drżący
głos.
- Cześć Lysander, czy możemy… - Umilkłam,
gdy chłopak najzwyczajniej w świecie mnie minął. Jak latarnię, nierzucającą
światła. Jak pusty kosz na śmieci. Jak nic nieznaczące psie gówno na trawniku.
Zignorował mnie, wyminął, zostawił na uboczu w cieniu. Byłam mu obojętna,
odniosłam wrażenie, jakbym zniknęła. Jakby mnie nie było. Szok i połączenie się
z podłożem. Straciłam czucie. Sparaliżowało mnie. Jeden ruch, podmuch i
rozsypałabym się jak domek z kart.
- Mała żyjesz? Dobrze cię widzieć. –
Usłyszałam bodajże głos Kastiela. Nie poszedł za przyjacielem? Zatrzymał się
przy mnie? Miałam to w dupie, naprawdę. Chciałam tylko jakimś magicznym
sposobem przetransportować się do domu. – Sucrette? – Wyjawił moje imię, a ja
już nie potrafiłam wytrwać w tym stanie. Przekręciłam głowę w bok, spoglądając
na niego. Wyciągnął do mnie rękę, Bóg wie w jakim celu, ale za skutkowało to
moim emocjonalnym pęknięciem. Ogromne łzy zaczęły siurkiem płynąć po moich
policzkach, rozmazując moją poranną pracę nad sobą. Trudno. – Ej! Nie becz! – Krzyczał
wystraszony, z niepokojem rozglądając się dookoła.
- Lysander… Ooon… Onnn… Nienawidzi… -
Dukałam, chowając twarz w dłoniach.
- Kas coś ty jej u licha zrobił? –
Zapytał ktoś, kto mocno mnie przytulił. Przycisnął do swojej klatki piersiowej,
a sądząc po jej obfitości mogłam zgadnąć, że była to dziewczyna. Precyzując - Rozalia.
- Nic. Sama się rozbeczała, kiedy Lys nie
chciał z nią gadać.
- Su spokojnie. Lysander czuje się w tej
chwili zraniony. Musisz go też zrozumieć. To nie tak, że nic dla niego nie znaczysz.
Wręcz przeciwnie, dlatego tak mu trudno z tobą porozmawiać. Nie płacz. Nie
pokazuj światu swojej zapłakanej twarzy. – Mówiła spokojnie, głaszcząc moje plecy.
Chciałam się uspokoić, lecz nie potrafiłam. Moje wnętrze bolało.
- To nic nie daje. – Warknął Kas. – Może czymś
ją ogłuszymy? But wystarczy?
- Kastiel! Bądź poważny. Twoje obycie z
dziewczynami jest potworne. – Zbeształa go. – Suśka mam pomysł. Co ty na to,
żebyśmy się dziś urwały ze szkoły? Pójdziemy na lody, do mnie, pogadamy,
obejrzymy film. – Proponowała i szczerze mówiąc, kusiły mnie te pomysły. Moja
fala płaczu powoli się stabilizowała.
- Ona nie ma dzisiaj czasu na te wasze
kobiece bzdety. Obiecała mi pogadać z Alanem, bo pragnę przypomnieć, że za
niecały tydzień mamy koncert. – Po tych słowach zaprzestałam swojego szlochu.
Zatkałam się niewidzialnym korkiem. Właśnie! Koncert! To moja szansa na pogodzenie
się z Lysandrem. Na zdobycie jego serca, uwagi. Mam nawet pomysł! Odsunęłam się
od zaskoczonej Rozalii i spojrzałam zdeterminowana na buntownika.
- Kastiel musisz mi w czymś pomóc.
Błagam, chodźmy na te wagary. – Rozalia zaśmiała się pod nosem i wyciągnęła z
torby wilgotną chusteczkę. Złapała mój podbródek i skierowała w swoją stronę.
- Ty najpierw pozbądź się tej czarnej
rzeki na policzkach. – Oznajmiła czyszcząc skórę na mojej twarzy.
- Możemy iść, ale ktoś musi zostać z
Lysandrem. On też źle znosi wasze rozstanie. – Zmartwił się.
- To wy idźcie, pozałatwiajcie wasze
sprawy, a ja pobędę z Lysem. W końcu kiedyś będziemy rodziną. – Uśmiechnęła się
marzycielsko, na co Kastiel prychnął. To słodkie, iż miała takie plany z Leo.
Traktowali się niezwykle poważnie. Zazdroszczę im tego. Szczęścia i
wytrwałości.
________________________________________________________
Czaicie, że to już 30 rozdział? Nigdy nie dobiłam takiej ilości, bo zdążyłam się, albo znudzić opowiadaniem, albo stracić zapał do pisania. Wiecie co, mogę prosić o mały doping, jak piłkarze na boisku? Piszcie komentarze, zróbcie spam, cokolwiek. Pokażcie, że jesteście, że czytacie, a może dołączę do następnego rozdziału jakiś dodatek :) Rzucam wam wyzwanie o pokazanie mi swojej aktywności. Podejmiecie się? :*
Pozdrawiam serdecznie i do następnego kochani moi ♥
Taak! Brawo wytrwałości:)
OdpowiedzUsuńWybacz, że ten komentarz jest taki okropny,ale ich dawno nie pisałam... Nieważne zresztą.
Niezmiernie ciekawam jest, co z tego wszystkiego wyniknie. Weny i najlepszego, cudnie piszesz:3
Robię spam 😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤piękny rozdział to opowiadanie trafia do mnie tak doglebnie
OdpowiedzUsuń😓😘
Nie pisałam nigdy wcześniej komentarzy, ale zachęciłaś do dołączenia do 'robienia hałasu', więc dołączam się i już piszę!! :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, tak samo jak całe opowiadanie, które odkryłam niedawno i połknęłam w jakieś dwa wieczory, a czekanie na każdą nową część idzie mi kiepsko, bo nie potrafię być cierpliwa. :'D W każdym razie, wracając do tematu - fajnie, że pisanie tego wciąż nie sprawia ci większych kłopotów, a ja czekam na kolejny rozdział i życzę weny oraz udanego tygodnia! :* /J.
Jak zwykle cudowny rozdział Maru, jestem naprawdę zadowolona. Serio, nie wiem jak ty to robisz, że każdy twój post całkowicie mnie satysfakcjonuje. Zero niedosytu, przyjemnie podsycone zaciekawienie... No po prostu perfekcja. Co do Lysandra to, no cóż... mogę przyznać, że rozumiem chłopaka? Tak, wiem że zachował się dziecinnie ale kto, by się tak nie zachował? Biedny musi mieć złamane serce, a Sucrette choć (mam nadzieje że) to rozumie, i tak dziwi się zachowaniem swojego byłego chłopaka. No ale co ja mogę powiedzieć? Dam czas naszym gołąbką, i tak wiem, że przecież będą razem, muszą być, w końcu połączyło ich "przeznaczenie" jeśli wiesz o co mi chodzi xD Anyway, cieszym się, radujmy i spamujmy, ty pisz, a my oczywiście czekamy. Życzę powodzenia kochana, dasz radę!~ Pozdrawiam cię serdecznie i obrzucam ogromną ilością weny oraz chęci. Trzymaj się tam.
OdpowiedzUsuńP.S - Zauważyłam taką jedną małą rzecz, która sprawiła, że zaczęłam trochę kręcić nosem, a mianowicie zdanie w którym stwierdzasz, że Su wylewa z siebie krokodyle łzy. Mam rozumieć, że chodziło tu o gwałtowność jej napadu płaczu? W rzeczywistości określenie "krokodyle łzy" oznacza fakt, że ktoś wylewa z siebie nieszczere łzy, więc jeśli Su nie udaje, że jej przykro to, to określenie chyba lekko nie pasuje.
Mizuś Harusawa~
O kurczę! Dobrze, że mi to wyłapałaś. Ale gafa. Tak to jest, jak się z automatu wstawia określenia, nie sprawdzając uprzednio ich definicji :P Dzięki za to :*
UsuńO matko spam? :)
OdpowiedzUsuńTylko nie mam na niego pomysłu :(
Gratuluje dobicia do 30 rozdziału :)
W opowiadaniu grudzień, a u nas lato.
Widzę również że nikogo nie ominie coś tak "ważnego" jak mecz piłki nożnej.
Sorki, ale tego nie ogarniam.
"- To wy idźcie, pozałatwiajcie wasze sprawy, a ja pobędę z Lysem. W końcu kiedyś będziemy rodziną." A ja myślałam że ona chce być z Lysiem, a nie z Leo xD
Chociaż to jednak było by ciekawe Haha
Wole nie wiedzieć jaki Kastiel był dla Debry skoro jego zdaniem "akt przemocy" może i lekkiej jest lepszy od choćby przytulenia.
Pierwszy raz jest mi jej choć trochę szkoda.
Pomińmy fakt ze to fikcja.
PS.Może dobijesz do 50 rozdziałów :D
GRATULUJĘ! Tak ja jeszcze pamiętam jak było losowanie kogo napisać XD serio XDDD Hahah zabawne, że tyle już z opowiadań z pod twojej ręki przeczytałam hah tak w sumie to jestem od początku otulonej uczuciem . Co do tego rozdzialiku to jestem zdziwiona iż Lys nawet nie powiedział zwykłego cześć. No cóż mam nadzieję, że nie zbliża się koniec. Pozdrawiam i życzę duzzzzzio weny Haruka ❤
OdpowiedzUsuńUwielbiam cię za teksty Kasi XD
OdpowiedzUsuńGratuluję 30 rozdziałów ;)
Witam!
OdpowiedzUsuńGratuluję 30 rozdziałów! Droga Haruko Satake, ja też to pamiętam.
Niesamowite, że z jednego pomysłu narodziła się tak cudowna historia :).
Nie wyłapałam żadnego błedu, bardzo przyjemnie mi się czytało.
Dawno nie napisałam też dłuższego komentarza pod którymś z rozdziałów, ale możesz mieć pewność, że został przeczytany. Gdyby dzień trwał 30 godzin ...
Nie mogę się doczekać pogodzenia Su i Lyśka.
Pozdrawiam serdecznie i przesyłam wenę :*
Haha byłyśmy pierwszym czytelniczkami xdd
UsuńTo naprawdę miłe, że byłyście ze mną od początku i że dalej czytacie te moje pierdy :D Dziękuję Wam ♥
UsuńSpaaaaam ;) Ja chce już kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńSzkoda że są co tydzień, ale rozumiem że czas na to nie pozwala :)
Życzę weny :3
Pozdrawiam :*
#Spam ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤ ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤ ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤ ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤ ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤ ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤ ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤ ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤ ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤ ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za te komentarze ♥ Doceniam Was i cieszę się, że jesteście, że tu zaglądacie, bo wszystko, co tutaj wstawiam, robię to z myślą o Was :) Mam nadzieję, iż będziecie dalej będziecie mnie wspierać, motywować i życzyć weny oraz pozdrawiać :D kurczę, zrobiło mi się tak sentymentalnie X,X
OdpowiedzUsuńNo to teraz trochę pospamimy :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę, uwielbiam Twojego bloga. Jest jednym z niewielu ciekawych blogów, które znalazłam, a trochę się naszukałam. Cieszę się,że w końcu znalazłam coś na czym mogę zawiesić oko bez obawy, że z dnia na dzień go porzucisz (wiesz, ile razy mi się to zdarzyło?!) I kocham Cię za Twoje opowiadania, które nie raz poprawiały mi humor (i pewnie nie tylko mi).
Pozdrawiam i życzę weny :3
Cudowny rozdział,z resztą jak zwykle <3 Mam małe pytanko,co z Natanielem?
OdpowiedzUsuńJutro będzie rozdziałek :)
Usuńjejku naprawdę się cieszę, że piszesz te rozdziały- są świetne <3! pozdrawiam bardzo cieplutko i mam nadzieję, że w następną sobotę nie zapomnisz o nas <3!
OdpowiedzUsuńKiedy rozdział ?! :< już minęła sobota ! :C
OdpowiedzUsuńJutro będzie, obiecuje :*
Usuń