W milczeniu usiadł w pierwszym rzędzie. Zawsze
był pilny, więc nikogo nie dziwiło, że zajął miejsce właśnie tam. To nie było
dla mnie zaskakujące w przeciwieństwie do nie odezwania się do mnie. Ba. Nawet
olania mnie. Stałam tak, osłupiała, gdy w końcu postanowiłam do niego podejść.
- Debil. – Burknął Kastiel, nim zrobiłam
jakikolwiek krok. Wymierzyłam mu karę w postaci trzepnięcia w ramię, następnie podeszłam do
Nataniela. Przygotowywał się do lekcji, schylony grzebał w swojej torbie, zapewne
w poszukiwaniu podręcznika.
- Cześć Natanielu. – Przywitałam się, lecz
skutecznie uniknął choćby przypadkowego spojrzenia na mnie. Wyjął odpowiednią
książkę i ułożył ją na blacie biurka. Zaraz po niej wyciągnął także zeszyt oraz
piórnik. Poczułam się niezręcznie, stojąc jak słup soli i czekając na jego zainteresowanie.
Naprawdę powoli stawałam się zawstydzona.
- Rano nie przyszłaś do gabinetu. – Mruknął pod
nosem. Chciał brzmieć obojętnie, a zdecydowanie jego ton wyrażał obrażenie,
może żal do mnie. Nie wiedziałam, że on każdego dnia oczekiwał, że zawitam w
pokoju gospodarzy. Czekał na mnie? Myślałam, iż powoli stawałam się dla niego
cieniem, coraz bardziej niezauważalna. Ogólnie odnosiłam wrażenie, jakby nie
zwracał na mnie najmniejszej uwagi, tym bardziej, gdy poznał Sucrette.
- Przepraszam, spóźniłam się. – Splotłam ze
sobą dłonie. Nie mogłam oprzeć się skojarzeniu, że tłumaczyłam się mu, jak
profesorowi czy mojemu trenerowi.
- Jak zwykle. – Westchnął zmęczony moją
nieodpowiedzialnością. Przykro mi się zrobiło.
- No tak. Jestem spóźnialska… – Spuściłam spojrzenie,
przerzucając ciężar ciała na jedną nogę. Wszystko dobrze? – Dopytałam cicho.
- Pewnie. – Czemu kłamie?
- Mogę usiąść z tobą? – Nie byłam pewna, czy
mogłam o to zapytać, zważywszy na dziwnie napiętą atmosferę między nami.
- Jak chcesz. – Czemu daje mi łaskę?
- To chcę. – Jednak postanowiłam nie zrażać się
jego sztuczną obojętnością i przeszłam dookoła ławkę, aby siąść obok niego.
Popatrzyłam na jego profil, który mimowolnie mnie zachwycał. Ze skupieniem
podążał swymi złotymi oczami po tekście przed sobą. Czytał notatki, przypominając
sobie ostatnią lekcję. Miło obserwowało się tak czyjeś zaangażowanie.
Rozumiałam go po części. Dla niego książki i szkoła były ważne, tak jak dla
mnie boks i treningi. No i oczywiście, on. Nie podobała mi się ta cisza, to co
unosiło się między nami, to coś, co mnie dusiło, zasmucało. Źle mi z
przeczuciem, że był na mnie zły. - Powiedz
mi, co się stało? Nie trzymaj tego w sobie.
- Nic. – Burknął początkowo, lecz po chwili
dodał – Wczoraj miałem sprzeczkę z Kastielem, a dziś widziałem moją
przyjaciółkę, tulącą się z nim jak para zakochanych.
- To nie tak... – Zabrakło mi słów przez szok,
w którym tkwiłam. Nie spodziewałam się, iż to zrobiło na nim takie
pesymistyczne wrażenie.
- Nie no. Twoje życie, twoje uczucia. Możesz kochać
i spotykać się z kim chcesz. Nie mam prawa zakazywać ci kontaktu z tym
demoralizującym typkiem. – Ciągnął coraz bardziej zdenerwowany, co było
słyszalne w jego głosie. I jak ja miałam mu na to odpowiedzieć? Kastiel to
Kastiel, nie mogę go pozostawić tylko dlatego, że mojemu ukochanemu nie podoba
się nasza relacja. On by mnie nigdy tak nie potraktował. Mimo jego
buntowniczego charakteru, bezmyślności i ciętego języka to zawsze stał po mojej
stronie. Znaczył dla mnie wiele, chciałabym, żeby Nataniel to pojął.
- Błędnie to odebrałeś. On jest moim
przyjacielem. Mieszka blisko mnie, czasem przychodzi na moje treningi, pojedynki
i tak dalej. Wspiera mnie… – Ucięłam, kiedy Nataniel obdarzył mnie swoim pełnym
żalu wzrokiem.
- W tej sferze, której ja niby nigdy nie
zaakceptuję, której nie zrozumiem? W sumie racja. Wy się kierujecie emocją, ja
rozsądkiem. – Powiedział tak, ale robiąc mi wyrzuty, wcale tego nie
potwierdzał.
- A czym kierujesz się w tym momencie? –
Zapytałam marszcząc brwi i wtedy oprzytomniał. Opuścił głowę, następnie
podrapał się po karku w zażenowaniu. Spojrzał na mnie, po czym obrócił się na
krześle, by być na wprost. Zerknął na moje uda, o które luźno opierałam
ściśnięte dłonie. Serce zabiło mi szybciej, gdy chłopak przykrył je swoim
delikatnym dotykiem. Wbił spojrzenie głęboko w zieleń moich oczu.
- Masz rację. Przepraszam. Poniosło mnie. To
dla tego, że jesteś dla mnie cenna i denerwuje mnie, że Kastiel cały czas się
wokół ciebie kręci. – Wyznał. Poczułam się słabo, jakbym miała za chwilę zemdleć
od nagłego gorąca wypełniającego moje wnętrze.
- Czy to się przypadkiem nie nazywało... –
Zazdrością? Jednak nie posiadałam w sobie tyle pewności siebie, żeby o to
zapytać. Popatrzył na mnie pytająco, na co pokręciłam głową przecząco. – Nic,
nieważne. – Oznajmiłam cicho, spuszczając lekko głowę. Nie mogłam już na niego
patrzeć, oślepiało mnie szczęście, nadmiar nadziei. Wtedy on dotknął ostrożnie
palcem wskazującym mojego podbródka i subtelnie uniósł go do góry, abym
ponownie złączyła z nim linię wzroku. Był bliżej, za blisko. Wariowałam.
Kręciło mi się pod czaszką, w brzuchu szarżowały motyle, woda zaczynała ze mnie
wypływać w postaci potu… Co. On. Ze. Mną. Wyczyniał?
- Roxi wpuść mnie do swojego świata. Pozwól się
poznać. Wiesz, że cię nie odtrącę. – Poprosił. Umarłam. To był mój uczuciowy koniec.
Osunęłam się lekko na krześle.
- Dobrze. – Wydukałam. Uśmiechnął się i
odsunął. Zabrał wszystko, całe swoje ciepło, a ja i tak dalej je na sobie
czułam. Nie ogarniałam, co się wydarzyło. Dlaczego jemu przychodziło tak łatwo
dotykanie mnie i mówienie takich dwuznacznych zdań? Nie brał chyba pod uwagę,
że przez chwilę mogłabym wmówić sobie, iż on mnie jednak kochał… Kochał mnie…
Kochał…
Otępiała siedziałam na ławce na dziedzińcu.
Wciąż starałam się pojąć zachowanie Nataniela z wcześniejszej lekcji. Mój rozum
cały czas beształ moją nadzieję, ale ona zawzięcie się nie poddawała. Cały czas
miałam wątpliwości. Popatrzyłam po nowej uczennicy, która rozpaczliwie biegła
za Kiki do wnętrza szkoły. I tu następował pewien problem. Mogłabym pozostawić
sytuację z Natem taką, jaka była dotychczas, jednakże odkąd na horyzoncie
pojawiła się dość silna konkurencja to odnosiłam wrażenie, że każdy kolejny
dzień zwłoki z wyznaniem moich uczuć, oddalał ode mnie możliwość usłyszenia
pozytywnej odpowiedzi. Nie wiedziałam, co zrobić. Cholernie bałam się odrzucenia,
ale również strata Nataniela na rzecz innej była dla mnie przerażająca.
Westchnęłam, widząc jak Kastiel wychodził z bram budynku szkolnego. Kiedy mnie
spostrzegł, uśmiechnął się w zadowoleniu i od razu skierował się w moim kierunku.
- Rox co tak tu siedzisz? – Zapytał zajmując
miejsce obok. Ponownie wypuściłam z siebie nadmiar powietrza. – Coś się stało?
- Czuję się rozdarta. Ostatnio cały czas się
tylko martwię. – Przyznałam garbiąc się, aby podeprzeć łokcie o nogi, a policzki
schować w dłoniach. Kas poklepał mnie po zgiętych plecach.
- Stresujesz się rozpoczęciem sezonu? –
Dopytał.
- Nie. Nie mogę się go doczekać. – A szczególnie,
kiedy rozłożę na łopatki Damę - mojego odwiecznego rywala. To przez nią od
jakiegoś czasu łazili za mną ci grożący mi goście. Chcieli mojej współpracy,
żeby móc ustawiać pojedynki i wygrywać w ten sposób sportowe zakłady. Taką
przynajmniej wysunęłam tezę, sądząc po ich prześladowaniu i składanych
ofertach.
- Szczerze to ja też. Na ringu jesteś boska.
Fajnie się patrzy, jak lejesz inne laski. To lepsze niż porno. – Oznajmił
prześmiewczo, a ja zgromiłam go złowrogim spojrzeniem. Ten, jak coś palnie to
tylko klepnąć się w czoło w politowaniu. – Nie żebym był jakimś fetyszystą, czy
zwolennikiem sado-maso. – Prychnęłam śmiechem.
- Tak Kastiel, wcale nie jesteś perwersem.
Komu, by to niby miało przyjść do głowy? – Pytałam ironicznie. Wyprostowałam
plecy, żeby oprzeć się o oparcie ławki.
- Wiesz, tak na serio, to tylko z tobą mogę
pożartować na takie tematy. – Powiedział poważnie. Zaskoczona wbiłam w niego
ciekawskie oczy. Uśmiechnął się dziękczynnie, jeśli mogłam to tak określić. –
No, bo nie bierzesz tego na poważnie i nie oceniasz mnie. Na przykład Lysander
czuje się zawsze urażony moimi tekstami.
- Jakoś mu się nie dziwię. – Prychnęłam.
Lysander był wrażliwym, poważnym i romantycznym człowiekiem. Wyróżniał się
swoim lekko staroświeckim obyciem. Nie było to nic negatywnego, wręcz
przeciwnie, wszystkie te jego cechy były na plus. – A wgl co z nim? –
Zapytałam, bo od wczoraj nie widziałam go w szkole.
- Chory jest. Ale nie mówmy o nim. Dalej mi nie
powiedziałaś, co cię gnębi. – Przypomniał sobie, a ja znów zawiesiłam smętnie
głowę.
- Kas nie chcesz tego słuchać, naprawdę. –
Uprzedziłam go, bo doskonale wiedziałam, że nie będzie chciał wysłuchiwać moich
rozterek dotyczących Nataniela. Przecież się nie znoszą i jedyne co mogłabym od
Kastiela usłyszeć to „daj sobie spokój z tym szmaciarzem”.
- Chodzi o szmataniela? – Zgadł. Potwierdziłam
kiwnięciem głowy, po czym dodałam.
- Mam mieszane uczucia. Widzisz, jak on
zachowuje się w stosunku do mnie. Czasem ma mnie gdzieś, traktuje jak kolegę, a
czasami pokazuje mi coś zupełnie odwrotnego. Chociażby dzisiaj na lekcji…
Jesteś facetem, powiedz, jak mam to odebrać? – Zwierzyłam się. Kastiel wstał
nagle.
- Czekaj chwilkę. – Rzekł, rozchylając lekko
usta w rezolutnym uśmieszku. Zmarszczyłam brwi zadziwiona jego zmianą, więc
popatrzyłam w ten sam punkt co on. Wszystko stało się dla mnie jasne wraz z
falującymi brązowymi włosami i wielkimi, zielonymi oczami będącymi własnością
pięknej Sucrette, zbliżającej się do nas.
- Widziałem już kilka razy biegnącego mopsa.
Nie śpieszysz się, żeby go złapać. – Zaczepił ją, gdy była wystarczająco blisko.
Przystanęła, a na jej wargi wdarł się grymas niezadowolenia.
- Ty nie spróbowałeś go złapać? – Rzuciła podenerwowana.
Widocznie była już zmęczona gonitwą za niesfornym zwierzęciem. Kastiel
skrzyżował ręce na piersi. Niestety, nie mogłam więcej ujrzeć, ponieważ stał
tyłem.
- Pewnie, że nie. To nie mój problem. – Jak on
niby chciał ją poderwać z takim nastawieniem? Matko. Mistrzem zalotów to on nie
był. Wkurzona dziewczyna przeklęła pod nosem. Rozszerzyłam szerzej powieki,
zaszokowana jej słownictwem.
- A ja się męczę, żeby go znaleźć! – Krzyknęła,
nienaturalnie się prostując, co nawet mi wydało się urocze. Kastiel zaczął się
śmiać. Tak, było to zabawne widzieć bluzgającego anioła. Lubił się droczyć i doprowadzać
kogoś do stanu białej gorączki. Rozluźnił się, kładąc dłoń na biodrze i robiąc
swoją super luzacką pozę. Pff. Dla mnie to było śmieszne.
- Tracisz zimną krew przez tego psa! Spróbuj go
złapać na jedzenie, w końcu to tylko pies. – Powiedział znawca, w sumie znał
się na tym, miał przecież Demona. Naburmuszenie Sucrette ustąpiło niewiedzy.
- Ale nie wiem co mu dać... – Poważnie? Nie wierzyłam,
iż ona była, aż tak, lekko mówiąc, głupkowata. Co w niej dostrzegał Nataniel?
Nie miałam pojęcia… Dobra, dobra. Stop. Ciężko mi było jej nie oceniać przez
moją egoistyczność. Musiałam się pohamować, nie znałam jej, a już wytrąciłam
opinię o jej domniemanej tępocie. Zazdrość mną szargała, matko.
- Słuchaj, mówiłem ci, że mam psa? – Zapytał,
następnie zerknął na mnie przez ramię. Powrócił spojrzeniem na gwiazdkę przed
sobą. – Przyjdź do mnie później, to ci dam kilka psich ciasteczek. Muszę ich
poszukać w swoim plecaku.
- Super! Dzięki, to miłe. – Wrzasnęła podekscytowana
i uśmiechnięta od ucha do ucha. Szybko pobiegła do szkoły, a Kastiel powrócił
na miejsce siedzące. Mogłam dostrzec w tamtej chwili, jak bardzo świeciły mu
oczy. Jakoś widziałam w nim siebie, po każdej rozmowie z Natanielem.
- Nie idziesz po plecak? – Dopytałam. On pokręcił
przecząco głową.
- Nie, najpierw dokończymy naszą rozmowę. –
Popatrzył na mnie, a wcześniejsze iskierki ulotniły się. – Chcesz wiedzieć co
myślę o zachowaniu szmataniela w stosunku do ciebie?
- No tak. – Przytaknęłam.
Maru nie robi się tak,nie kończy się w takich momentach ty Polsacie xD Dlaczego mam wrażenie że Kazik chcę się nam konkurencji pozbyć?Kastiel i jego podryw time xD Cudowne czekam na następny rozdział z niecierpliwością i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEj, takk się nie robi :(
OdpowiedzUsuńTo nie polsat xD
Jak mogłaś :( ty polsacie
OdpowiedzUsuńKiedy next??? Nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
bella-and-cullenowie.blog.pl
Proszę o komentarz!
W czwartek :) jak będę miała czas to zajrzę :)
UsuńWitam, witam! Zostałaś nominowana do Girl Book Tag. Więcej informacji znajdziesz na blogu http://fairy-tail-history-shannon.blogspot.com/2016/06/girl-book-tag.html
OdpowiedzUsuńPs: Kiedy rozdział o Lysiu? XD
Ooo dziękuję :) nie spodziewałam się xD
UsuńW sobotę :*