11 czerwca 2016

Sucrette & Lysander rozdział 29

Poprowadzona po ścieżkach wspomnień.

- Te czasy, o których ci opowiem wydarzyły się dużo przed tym, jak szmataniel zaczął dobierać się do mojej laski i nim ona wyruszyła w swoją trasę koncertową… - Uciął, aby westchnąć ciężko. Postanowiłam się nie odzywać i wytrwale słuchać, a wszelakie pytania zadać pod koniec, kiedy ze wszystkim, co chce się ze mną podzieli. – Mój początek z Debrą wyglądał złudnie podobnie jak twój z Lysandrem. Połączył nas przypadek. Szybko się w sobie zakochaliśmy, można by rzec, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Tff… Śmieszne, prawda? Wielki Kastiel zachował się jak cienias. Nieważne. Tak jak wy, mieliśmy swoje wzloty i upadki, ale jakoś trzymaliśmy się siebie. Pewnego dnia odkryliśmy, że mamy tą samą pasję. Muzykę. Ona kochała śpiewać, ja grać na gitarze. Dopełnialiśmy się pod tym względem. Postanowiliśmy zająć się tym na poważnie. Dzieciaki chciały mieć swój zespół i dawać koncerty. Głupie marzenie… Okazało się, że żadne z nas nie potrafi układać tekstów piosenek. Były puste, tandetne i beznadziejne. Za to kiedyś zauważyłem, iż mój kolega z klasy, którego wszyscy uważali za dziwaka, ciągle coś gryzmolił w zeszycie. Korzystając z mojej bezmyślności zajrzałem do środka i właśnie w taki sposób, ja i Lysander się zaprzyjaźniliśmy. Następnie potrzebowaliśmy do naszej kapeli perkusisty. Szukaliśmy długo odpowiedniej osoby, aż Lysander przedstawił nam swojego znajomego z kółka poetyckiego. Facet nie dość, że zajebiście walił w garnki to jeszcze posiadał niebywały głos. Zresztą sama się przekonałaś, bo tym kimś był Alan. Twój tajemniczy muzyk. – Serce zabiło mi szybciej na dźwięk tych słów. Że też się nie zorientowałam. Przecież jego ton wydawał mi się znajomy, a w kafejce, w którym miałam się z nim spotkać, był tam, czekał na fankę, na mnie. Nabrałam ochoty na porządne przywalenie sobie w czoło. – Wszystko było dobrze. Podzieliliśmy utwory Lysandra na trzy głosy. Ćwiczyliśmy wszędzie, gdzie się tylko dało. W ruinie, w piwnicy szkoły, specjalnie wynajmowanych salach, domach kultury… No wszędzie, aż w końcu zostaliśmy przyuważeni przez łowcę talentów. Mieliśmy wystąpić razem na koncercie, ale zaczęło się jebać. Alan stał się egoistą, za wszelką cenę chciał być zapamiętany, więc okropnie męczył Debrę pod każdym względem, tak samo jak Lysandra. Obiło się to na próbach i charakterach. Nie dogadywaliśmy się, nie potrafiliśmy porozmawiać, ponieważ wszelakie chęci zawiązania dyskusji kończyły się sprzeczką. Wciąż powstawały konflikty. Myślałem, że jakoś to przetrwamy i po występie będzie lepiej, lecz ten debil przegiął. Molestował Debrę, żeby ta zrezygnowała ze wspólnej współpracy. Dowiedziałem się o tym i zrobiłem mu niezłą wiję. Wywaliłem go na zbyty pysk, na co Lysander się obraził, nie chciał mieć nic wspólnego z moją laską. Przez to zdarzenie szansa na wybicie uciekła nam przed nosem. Znienawidziłem Alana całym sercem, dlatego na koncercie nagrałem go i z niego kpiłem. Lys był z nami i wtedy musiał użyczyć swojego tekstu temu debilowi. Ot tak, cała historia. Już rozumiesz, dlaczego tak starałem się odwlec twojego chłopaka od poznania cię z tym porąbanym muzykiem? Żeby i jego, i ciebie nie spotkał mój los i Debry. – Słyszałam dobrze, lecz nie mogłam wyzbyć się przeczucia, iż coś w tej opowieści nie było do końca prawdą. Bo przecież, jak homoseksualista mógłby przystawiać się do dziewczyny? Jeszcze robić jej krzywdę na tle seksualnym? No i poznałam do osobiście i mogłam przysiąc, że nie był taką osobą. Był łagodny, miły, sympatyczny. Jeśli faktycznie zależałoby mu na sławie i wybiciu się kosztem innych, to czemu zachował swoją anonimowość? Przecież z tak pięknym głosem bez problemu mógłby osiągnąć muzyczny sukces.
- Ale ty wiesz, iż Alan nie mógłby się dobierać do Debry? Kobiety mu się nie podobają. – Odparłam, zerkając na niego ukradkiem. Ten podniósł się do siadu i spojrzał na mnie złowrogo z góry.
- Co sugerujesz? – Dopytał marszcząc brwi.
- On jest gejem. Chłopakiem Alexy’ego. – Jego powieki się rozszerzyły, a usta ułożyły w literę „o”, ale już po chwili potrząsnął głową, pozbywając się oznak zaskoczenia.
- Pierdzielisz. Debra przecież, by mnie nie oszukiwała. Zresztą może w przeszłości lubił laski. – Oznajmił zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Nie sądzę. Możliwe, że twoja była trochę podkoloryzowała fakty. – Powiedziałam cicho, gdyż trochę bałam się jego reakcji na moje śmiałe stwierdzenie. On jednak nie wykazał żadnej agresji, tylko wzdychając ponownie opadł obok mnie.
- Nie mam argumentu, aby zaprzeczyć. Nigdy ich nie przyłapałem, a Debra faktycznie lubiła manipulować prawdą. – Przemieścił ręce nad swoją rozczochraną czuprynę, wietrząc pachy, pachnące męskim dezodorantem. – Alan dobry był w swoim fachu. Co gadam, dalej jest. – Przyznał z trudem, następnie obrócił się na bok. Podparł łokieć o miękki materac, a policzek ułożył na zgiętych w luźną pięść palcach. Patrzył na mnie, co trochę mnie krępowało. Nigdy wcześniej nie byłam z nim tak blisko. – Czas spłacić przysługę. – Uśmiechnął się w podekscytowaniu, wprawiając mnie w poczucie niepokoju.
- Słucham? – Zapytałam nieśmiało, subtelnie się od niego odsuwając.
- Wystąpisz z nami na koncercie plus wybłagasz Alana, żeby został naszym perkusistą. – Myślę, że on po całej tek akcji, nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Tak samo jak Lysander. Nie miałam pomysłu, jak go przeprosić za moją głupotę. Odruchowo popatrzyłam w dół, czując nieprzyjemnie pieczenie w gardle.
- Alanem zajmiemy się razem,  a co do mojego występu, to nie sądzę, aby Lysander stanął ze mną na tej samej scenie. Przecież on mnie musi nienawidzić. – Z kącika oczu popłynęła mi łza, mocząc moją skroń i ucho, przez leżenie na plecach. Czułam się popękana. Nie możliwa do sklejenia. Słowa Kastiela niby mi wszystko wyjaśniły, a jednak poczułam się po niech gorzej. Wpadłam w sidła kłamstw, manipulacji, nieszczerości, tracąc w tym prawdziwą miłość i uśmiech Lysia. Zdradziłam go, dla tych wszystkich negatywnych emocji. Dla muzyka, który był atrapą.
- Sucrette on cię kocha. Mocno, bardzo! Dlatego czuje się podwójnie skrzywdzony. Ten koncert pomoże wam się dogadać. Nie powiem mu, że wystąpisz z nami. Zachowamy to w sekrecie. Będę z tobą potajemnie ćwiczył, a na scenie go pozytywnie zaskoczysz. Powiesz mu, jak bardzo żałujesz, kochasz i tak dalej. Rzucicie się w sobie w ramiona i dalej będziecie popierdzieloną parą lizaków. – Zachęcił, tarmosząc moje włosy. Szczerze mówiąc to napełnił mnie nadzieją. Wiarą w odzyskanie mojego prywatnego, cudownego szczęścia noszącym imię Lysander.

6 komentarzy:

  1. No i wszystko się wyjaśniło, ale oczywiście Kasiel zawsze wtrąci swoje słowa na koniec :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no, testy Kaśki najlepsze XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Kastiel i te jego teksty :)
    Ale właśnie pokazała jak ważne jest dla niego szczęście swojego przyjaciela :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Facet nie dość, że zajebiście walił w garnki to jeszcze posiadał niebywały głos. XD HAHAHA DALEJ CZYTAM i nie mogę przestać się śmiać hah Kastiel taki pocieszator xd Haha. Rozdział mi się bardzo podobał ale dlaczego ja nie umiem być delikatna? Bo ja się tu chce wczuć w bohaterkę a ja płaczę jak anime mi się skończy a tak to nic! No trudno każdy jest inny! Pozdrawiam i życzę duzzzzzio weny Harusia ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Kastiel wygrał 👏 Te jego teksty... Widać, że Kastiel chce, żeby Lys i Su byli znowu razem... Pozdro ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Legendy głoszą, że Kaśka nie wietrzy pach w cudzych mieszkaniach, na cudzych łóżkach

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do pozostawienia swojej opinii!
Z góry dziękuję!