Poprowadzona po ścieżkach wspomnień.
- Te czasy, o których ci opowiem
wydarzyły się dużo przed tym, jak szmataniel zaczął dobierać się do mojej laski
i nim ona wyruszyła w swoją trasę koncertową… - Uciął, aby westchnąć ciężko.
Postanowiłam się nie odzywać i wytrwale słuchać, a wszelakie pytania zadać pod
koniec, kiedy ze wszystkim, co chce się ze mną podzieli. – Mój początek z Debrą
wyglądał złudnie podobnie jak twój z Lysandrem. Połączył nas przypadek. Szybko
się w sobie zakochaliśmy, można by rzec, że była to miłość od pierwszego
wejrzenia. Tff… Śmieszne, prawda? Wielki Kastiel zachował się jak cienias.
Nieważne. Tak jak wy, mieliśmy swoje wzloty i upadki, ale jakoś trzymaliśmy się
siebie. Pewnego dnia odkryliśmy, że mamy tą samą pasję. Muzykę. Ona kochała
śpiewać, ja grać na gitarze. Dopełnialiśmy się pod tym względem. Postanowiliśmy
zająć się tym na poważnie. Dzieciaki chciały mieć swój zespół i dawać koncerty.
Głupie marzenie… Okazało się, że żadne z nas nie potrafi układać tekstów
piosenek. Były puste, tandetne i beznadziejne. Za to kiedyś zauważyłem, iż mój
kolega z klasy, którego wszyscy uważali za dziwaka, ciągle coś gryzmolił w
zeszycie. Korzystając z mojej bezmyślności zajrzałem do środka i właśnie w taki
sposób, ja i Lysander się zaprzyjaźniliśmy. Następnie potrzebowaliśmy do naszej
kapeli perkusisty. Szukaliśmy długo odpowiedniej osoby, aż Lysander przedstawił
nam swojego znajomego z kółka poetyckiego. Facet nie dość, że zajebiście walił
w garnki to jeszcze posiadał niebywały głos. Zresztą sama się przekonałaś, bo
tym kimś był Alan. Twój tajemniczy muzyk. – Serce zabiło mi szybciej na dźwięk
tych słów. Że też się nie zorientowałam. Przecież jego ton wydawał mi się
znajomy, a w kafejce, w którym miałam się z nim spotkać, był tam, czekał na
fankę, na mnie. Nabrałam ochoty na porządne przywalenie sobie w czoło. – Wszystko
było dobrze. Podzieliliśmy utwory Lysandra na trzy głosy. Ćwiczyliśmy wszędzie,
gdzie się tylko dało. W ruinie, w piwnicy szkoły, specjalnie wynajmowanych
salach, domach kultury… No wszędzie, aż w końcu zostaliśmy przyuważeni przez
łowcę talentów. Mieliśmy wystąpić razem na koncercie, ale zaczęło się jebać.
Alan stał się egoistą, za wszelką cenę chciał być zapamiętany, więc okropnie
męczył Debrę pod każdym względem, tak samo jak Lysandra. Obiło się to na próbach
i charakterach. Nie dogadywaliśmy się, nie potrafiliśmy porozmawiać, ponieważ
wszelakie chęci zawiązania dyskusji kończyły się sprzeczką. Wciąż powstawały
konflikty. Myślałem, że jakoś to przetrwamy i po występie będzie lepiej, lecz ten
debil przegiął. Molestował Debrę, żeby ta zrezygnowała ze wspólnej współpracy.
Dowiedziałem się o tym i zrobiłem mu niezłą wiję. Wywaliłem go na zbyty pysk,
na co Lysander się obraził, nie chciał mieć nic wspólnego z moją laską. Przez
to zdarzenie szansa na wybicie uciekła nam przed nosem. Znienawidziłem Alana
całym sercem, dlatego na koncercie nagrałem go i z niego kpiłem. Lys był z nami
i wtedy musiał użyczyć swojego tekstu temu debilowi. Ot tak, cała historia. Już
rozumiesz, dlaczego tak starałem się odwlec twojego chłopaka od poznania cię z
tym porąbanym muzykiem? Żeby i jego, i ciebie nie spotkał mój los i Debry. –
Słyszałam dobrze, lecz nie mogłam wyzbyć się przeczucia, iż coś w tej opowieści
nie było do końca prawdą. Bo przecież, jak homoseksualista mógłby przystawiać
się do dziewczyny? Jeszcze robić jej krzywdę na tle seksualnym? No i poznałam
do osobiście i mogłam przysiąc, że nie był taką osobą. Był łagodny, miły,
sympatyczny. Jeśli faktycznie zależałoby mu na sławie i wybiciu się kosztem
innych, to czemu zachował swoją anonimowość? Przecież z tak pięknym głosem bez
problemu mógłby osiągnąć muzyczny sukces.
- Ale ty wiesz, iż Alan nie mógłby się
dobierać do Debry? Kobiety mu się nie podobają. – Odparłam, zerkając na niego
ukradkiem. Ten podniósł się do siadu i spojrzał na mnie złowrogo z góry.
- Co sugerujesz? – Dopytał marszcząc
brwi.
- On jest gejem. Chłopakiem Alexy’ego. –
Jego powieki się rozszerzyły, a usta ułożyły w literę „o”, ale już po chwili
potrząsnął głową, pozbywając się oznak zaskoczenia.
- Pierdzielisz. Debra przecież, by mnie
nie oszukiwała. Zresztą może w przeszłości lubił laski. – Oznajmił zakładając
ręce na klatce piersiowej.
- Nie sądzę. Możliwe, że twoja była
trochę podkoloryzowała fakty. – Powiedziałam cicho, gdyż trochę bałam się jego
reakcji na moje śmiałe stwierdzenie. On jednak nie wykazał żadnej agresji,
tylko wzdychając ponownie opadł obok mnie.
- Nie mam argumentu, aby zaprzeczyć.
Nigdy ich nie przyłapałem, a Debra faktycznie lubiła manipulować prawdą. –
Przemieścił ręce nad swoją rozczochraną czuprynę, wietrząc pachy, pachnące
męskim dezodorantem. – Alan dobry był w swoim fachu. Co gadam, dalej jest. –
Przyznał z trudem, następnie obrócił się na bok. Podparł łokieć o miękki
materac, a policzek ułożył na zgiętych w luźną pięść palcach. Patrzył na mnie,
co trochę mnie krępowało. Nigdy wcześniej nie byłam z nim tak blisko. – Czas
spłacić przysługę. – Uśmiechnął się w podekscytowaniu, wprawiając mnie w
poczucie niepokoju.
- Słucham? – Zapytałam nieśmiało,
subtelnie się od niego odsuwając.
- Wystąpisz z nami na koncercie plus
wybłagasz Alana, żeby został naszym perkusistą. – Myślę, że on po całej tek
akcji, nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Tak samo jak Lysander. Nie miałam
pomysłu, jak go przeprosić za moją głupotę. Odruchowo popatrzyłam w dół, czując
nieprzyjemnie pieczenie w gardle.
- Alanem zajmiemy się razem, a co do mojego występu, to nie sądzę, aby
Lysander stanął ze mną na tej samej scenie. Przecież on mnie musi nienawidzić.
– Z kącika oczu popłynęła mi łza, mocząc moją skroń i ucho, przez leżenie na
plecach. Czułam się popękana. Nie możliwa do sklejenia. Słowa Kastiela niby mi
wszystko wyjaśniły, a jednak poczułam się po niech gorzej. Wpadłam w sidła
kłamstw, manipulacji, nieszczerości, tracąc w tym prawdziwą miłość i uśmiech
Lysia. Zdradziłam go, dla tych wszystkich negatywnych emocji. Dla muzyka, który
był atrapą.
- Sucrette on cię kocha. Mocno, bardzo!
Dlatego czuje się podwójnie skrzywdzony. Ten koncert pomoże wam się dogadać.
Nie powiem mu, że wystąpisz z nami. Zachowamy to w sekrecie. Będę z tobą
potajemnie ćwiczył, a na scenie go pozytywnie zaskoczysz. Powiesz mu, jak
bardzo żałujesz, kochasz i tak dalej. Rzucicie się w sobie w ramiona i dalej
będziecie popierdzieloną parą lizaków. – Zachęcił, tarmosząc moje włosy.
Szczerze mówiąc to napełnił mnie nadzieją. Wiarą w odzyskanie mojego
prywatnego, cudownego szczęścia noszącym imię Lysander.
No i wszystko się wyjaśniło, ale oczywiście Kasiel zawsze wtrąci swoje słowa na koniec :)
OdpowiedzUsuńNie no, testy Kaśki najlepsze XD
OdpowiedzUsuńKastiel i te jego teksty :)
OdpowiedzUsuńAle właśnie pokazała jak ważne jest dla niego szczęście swojego przyjaciela :)
Facet nie dość, że zajebiście walił w garnki to jeszcze posiadał niebywały głos. XD HAHAHA DALEJ CZYTAM i nie mogę przestać się śmiać hah Kastiel taki pocieszator xd Haha. Rozdział mi się bardzo podobał ale dlaczego ja nie umiem być delikatna? Bo ja się tu chce wczuć w bohaterkę a ja płaczę jak anime mi się skończy a tak to nic! No trudno każdy jest inny! Pozdrawiam i życzę duzzzzzio weny Harusia ❤
OdpowiedzUsuńKastiel wygrał 👏 Te jego teksty... Widać, że Kastiel chce, żeby Lys i Su byli znowu razem... Pozdro ❤
OdpowiedzUsuńLegendy głoszą, że Kaśka nie wietrzy pach w cudzych mieszkaniach, na cudzych łóżkach
OdpowiedzUsuń