6 czerwca 2016

Pięść i rozum - odcinek 8

Po wczorajszym wydarzeniu jakoś udało mi się otrząsnąć. Stwierdziłam po prostu, że zachowam spokój. Przecież no nie tak, iż między Natanielem, a Sucrette coś zaczynało iskrzyć. Nie, na pewno nie. Przynajmniej to próbowałam wmówić swojemu zaniepokojonemu sercu. Nie czas na troski, za niedługo było rozpoczęcie sezonu pojedynków, więc musiałam skupić się na tym. Tak było dla mnie najlepiej, zająć umysł treningiem, aby nie rozmyślać nad nową uczennicą. Oddychałam rytmicznie, podczas przemierzania truchtem parku. Przez słuchawki do moich uszu płynęła specjalnie dobrana muzyka, która motywowała mnie do danej czynności. Wybiegłam na chodnik prowadzący do mojego domu i wtedy równo ze mną zaczął jechać czarny van. Tylna szyba zsunęła się w dół, lecz zamiast zwrócić uwagę na pasażera, odwróciłam spojrzenie na równo przycięty żywopłot po drugiej stronie. Wiedziałam do kogo należał prześladujący mnie samochód. Myślałam, że ostatnim razem dałam im jednoznacznie do zrozumienia, iż nie skuszę się na zaproponowany układ. Nigdy. To wbrew mojemu honorowi. Udawałam głuchą na wulgarne bluźnierstwa skierowane do mnie. Biegłam dalej przed siebie, nie wzruszona, dopóki nie zajechali mi drogi. Bezczelnie wjechali na chodnik, więc przystanęłam wypuszczając z siebie nagromadzone powietrze. Nie wyłączyli silnika, mimo to, że drzwi ze strony kierowcy otworzyły się na całą możliwą szerokość. Jednak nie mogłam ujrzeć właściciela pojazdu, bo widok przysłoniły mi falujące dolary brutalnie wyrzucone z walizki. Opadały powoli, powodując u mnie rozszerzenie powiek i rozwarcie ust w kompletnym zaskoczeniu. Samochód z piskiem wycofał się na ulicę i odjechał, rozdmuchując papierowe pieniądze. Co za marnotrawco. Brak szacunku. Rozejrzałam się dookoła, po równie zszokowanych ludziach, którzy w ułamku sekundy ruszyli do zbierania banknotów. Byli zaślepieni ich zieloną barwą, jak sępy wydziobywali desperacko każdy, oby tylko nic nie zostawić. Nagle jeden mężczyzna wyprostował się bacznie oglądając rozdarty pieniądz. Podniósł go wyżej, aby promienie słońca mogły go prześwietlić, jak rentgen. Fuknął zły, po czym zgniótł go i wyrzucił.
- Ludziska opanujcie się. To podróbki. – Burknął. Reszta zgromadzenia popatrzyła po stercie przy stopach, następnie jakby nigdy nic, pozostawiali swoje zdobycze i odeszli. Przerażała mnie ich chciwość. Realia świata...
- Zresztą są całe popisane. – Dodał na odchodne młody blondyn, oglądając się jeszcze za mną, stojącą w amoku. Nie mogłam pojąć, tego co przed chwilą się zdarzyło. Ostatnio moje zmysły lubią mnie zwodzić. Zaintrygowana przykucnęłam, żeby zobaczyć, o co chodziło tamtemu chłopcu. Wzięłam jeden w dłonie, następnie przeczytałam w myślach. „Mogą być twoje.” Zmarszczyłam brwi, chwytając kolejny, na którym grubą kreską markera było zanotowane. „Sprzedaj się.” Zapewne na każdym z nich, widniał inny zapis, jednakże nie miałam zamiaru tego sprawdzać. Prychnęłam zniesmaczona, wracając do przerwanej czynności.

Weszłam do szkoły grubo spóźniona. Sądząc po natłoku uczniów na korytarzu, trwała właśnie przerwa, czyli oznaczało to tyle, że pierwszą lekcję miałam już za sobą. Ukradkiem mijałam ludzi, udając się do sali, w której według planu miałam matematykę. Chciałam przejść przez próg, kiedy usłyszałam przeraźliwy krzyk ubrany w moje imię. Odwróciłam się i nawet nie zdążyłam powiedzieć kulturalnego „dzień dobry” gdy zdenerwowana pani dyrektor zaatakowała mnie swoim jazgotem.
- Panienko Roxano! Cały czas słyszę na ciebie skargi od profesorów! Czemu lekceważysz szkołę?! – Pytała, a jej zwykle idealnie upięty kok na główce, rozczochrał się pod wpływem energicznych ruchów zdenerwowania. Kurde. Nie ma to jak przyjść i na powitanie dostać ochrzan. Dzień zapowiadał się cudownie…
- Przepraszam. Po prostu często coś mi wypada. – Oznajmiłam wyrażając skruchę, a w myślach przywołując wspomnienie rozmowy z Kentinem, kiedy to faktycznie opuściłam lekcję. Nauczyciel musiał się na mnie nieźle wkurzyć, skoro udał się ze skargą na dywanik naszej wielce zajętej dyrektorki.
- Wypada?! Dziewczyno zastanów się, co dla ciebie powinno być priorytetem! Jeszcze raz usłyszę na ciebie jakieś narzekania, to policzysz się z konsekwencjami swojego postępowania! – Ryknęła, nim w maleńkich podskokach powędrowała do swojego gabinetu. Coś musiało ją ugryźć, że postanowiła zwrócić mi uwagę. Zazwyczaj miała gdzieś swoich podopiecznych. Weszłam do środka pomieszczenia, aby ujrzeć zarumienioną Sucrette rozmawiającą nerwowo z Iris. Och, poczułam dziwne ukłucie w żołądku na widok tej doskonałej pod każdym względem brunetki. Spuściłam głowę, lecz szybko ją uniosłam, słysząc znajomy głos.
- Cze mała! Dyr się na tobie wyżyła, co? – Zapytała Kim z grymasem na ustach. Ona z wyglądu przypominała trochę mnie, z tą różnicą, że ona była ciemnoskóra. Z postawy byłyśmy prawie identyczne. Ten sam wzrost, ta sama postura, chodź ja miałam bardziej wyrysowane mięśnie, no i ona miała ciut większe cycki, nie żebym się z nią porównywała. Westchnęłam i przytaknęłam skinięciem głowy.
- Co ją ugryzło? – Dopytałam i wtem poczułam oplatające mnie ramię, pachnące mieszanką papierosów i męskiego dezodorantu. Zerknęłam kątem oka na twarz Kastiela, która zresztą była niebywale blisko mojej. A jemu co? Tak się łasić do mnie?
- Piesek jej uciekł, więc wynajęła nową do jego złapania. – Rzekł, a cała nasza trójka popatrzyła na Sucrette, która najwyraźniej zakończyła konwersację z Iris i w biegu minęła nas, wypadając na hol. Biedna, każdy z nas musiał przejść przez ten etap. To było jak otrzęsiny.
- Współczuję jej. – Oznajmiła skruszona Iris podchodząc ku nam.  Jakoś zrobiło się tłoczno wokół mojej osoby. Chciałam jej odpowiedzieć, ale przeszkodził mi głośny rechot dochodzący z war Amber. Stała dumna na środku klasy i śmiała się w niebo głosy razem ze swoją świtą. Gdy spostrzegła, że zwróciliśmy na nią uwagę, ustabilizowała napad radości, po czym ręką strząsnęła z ramienia swoje bujne loki.
- To piękne, jaki wpływ na ludzi ma moja osoba. Aż się popłaczę ze szczęścia zaraz! – Rzekła niezmiernie szczęśliwa, podpuszczając nas, żebyśmy łaskawie ją zapytali, co ma przez to na myśli.
- O co chodzi? – Zapytała Peggy, nastawiając na wszelki wypadek mikrofon. Tak, ona była ciekawską duszą. Bez przerwy szukała sensacji. Blondynka spojrzała po Kastielu, następnie po mnie i posłała mi złowrogi, pełen pogardy uśmiech, a może zazdrości, kto to wiedział.
- Nowy uczeń dzięki mnie opuścił szkołę, nim zdążył się zadomowić. Cienias! – Na początku stałam w osłupieniu. Czyżby mówiła o Kentinie? No nie. Poczułam jak zalewa mnie chęć przywalenia jej. Moje dłonie zacisnęły się w pięści, a obraz stał się przerysowany. Jak mogła! Do jasnej cholery! Zabiję ją! Naprężyłam się, jednak w porę Kastiel rozpoznał moją bojową postawę. Pociągnął mnie ku sobie, tak że przytuliłam się twarzą do jego klatki piersiowej. Odetchnęłam, próbując się uspokoić.
- Mówił ci już ktoś, że jesteś szmatą?! – Warknął do księżniczki, żałowałam, iż nie widziałam jej miny. Kastiel był naprawdę wspaniałym przyjacielem, gdyż chociaż nie obchodziła go cała ta afera, wiedziałam, iż jej tak odpyskował, nie jako w mojej obronie. On znał mnie dobrze. Miał pojęcie, jak bardzo się utożsamiałam z Kenem. Żałuję, że tak mało wsparcia mu okazałam…
- A tobie nikt nie mówił, że się tak nie odzywa do dziewczyny? – Usłyszałam upomnienie, a moje serce zamarło rozpoznając właściciela. Przekręciłam głowę, aby spojrzeć na Nataniela stojącego tuż obok nas. Nagle zrobiło się niezręcznie. Dostrzegł mnie, wtuloną w innego. Dopiero wtedy doszło do mnie, jak to wyglądało. Od razu odsunęłam się od Kastiela, który zerknął na mnie w zaskoczeniu, tak samo jak nasze towarzystwo.
- Nat… – Ucięłam, kiedy chłopak prychnął pod nosem i ignorując mnie, ruszył do swojej ławki. Byłam zszokowana jego zachowaniem. Czy on się na mnie obraził? A może zaistniała sytuacja, w której mnie przyłapał wzbudziła w nim taką postawę.

________________________________________________

Miał być wczoraj, lecz jest dzisiaj.
Nienawidzę braku czasu.

4 komentarze:

  1. Czekam na dalszy rozwój akcji :D
    Aż chciałabym być świadkiem tej sytuacji XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby Nat zazdrosny? Kastiel taki dobry przyjaciel xD genialny rozdział,życzę weny i czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj,a ja tu czekałam na jakiś głębszy tekst i nic :( xD Kastiel czyżby się czegoś naćpał?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej dopiero dzisiaj wzięłam się za te historię i się nią wręcz zauroczyłam ! Bohaterka jest taka.. nawet nie umiem tego ująć. Ludzka no.. Nie jest ósmym cudem świata, nie zachowuje się jako cudowna kobieta. I co najważniejsze wreszcie ktoś zajmuje się bardziej ludzkim zajęciem jak boks a nie typowe malowanie paznokci! Leci do ulubionych po prostu jak nigdy tego nie mówie to Love Love !

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do pozostawienia swojej opinii!
Z góry dziękuję!