5 maja 2016

Pięść i rozum - odcinek 5

Rana z wczoraj wciąż szczypała. Starałam się nią nie przejmować, ale nie za bardzo mi to wychodziło. Bardziej niż zadrapaniem, martwiłam się groźbą zafundowaną przez tamtego Białasa. Udowodnił mi, że jego słowa nie są na pokaz. Rozmyślałam, wędrując do pokoju gospodarzy. Chciałam zobaczyć Nataniela i udać się z nim na resztę lekcji. Stanęłam przed drzwiami, które nagle otworzyły się, jakby rozpoznały mój zamiar oraz były chętne wpuścić mnie do środka. Jednak to nie wróżka była na tyle uprzejma, a zaskoczona moim widokiem Melania.
- Rox. – Wydusiła z szeroko rozstawionymi powiekami. Szybko przywykła do mojej obecności, bo zerknęła ukradkiem za siebie, po czym przymknęła wejście, odganiając mnie od możliwości wejścia dalej. – Pójdziesz ze mną do pani dyrektor? – Zaproponowała z uśmiechem, przytulając do boku teczkę z dokumentami.
- Sorki, nie tym razem. – Odwzajemniłam gest. Kiedyś poszłabym z nią bez zastanowienia, lecz w tamtej chwili wolałam wykorzystać jej nieobecność, aby pobyć sam na sam z Natanielem. Tym bardziej, że wiedziałam, iż prosząc mnie o towarzystwo, chciała mnie tylko od niego odciągnąć. Jej oczy zwęziły się w złości, a na usta wdarł się grymas niezadowolenia.
- Okej. Właściwie to przecież nie mam w tobie rywalki. – Mrugnęła, następnie poszła w stronę pokoju nauczycielskiego dumnym krokiem. Nie rozumiałam jej. Nie wierzyła w niewinność Nataniela, a i tak ze mną walczyła o jego względy. Miałam nadzieję, że nie robiła tego tylko po to, aby zrobić mi na złość. Przecież nie była taką paskudną osobą. Westchnęłam oddalając od siebie negatywne emocje. Zamieniłam je na radość ze spotkania z ukochanym. Zapukałam i po chwili wpakowałam się do wewnątrz.
- Cześć Roxano. – Odarł Nat, tak jak zwykle nie wyściubiając nosa z papierów. Jego brak reakcji był nieco zasmucający, zważywszy na sytuacje z Sucrette, kiedy to, aż zerwał się na równe nogi.
- Cześć. Co słychać? – Zapytałam zasiadając się na krześle po drugiej stronie biurka. W ten sposób mogłam bezkarnie przyglądać się notującemu coś chłopakowi. Mogłam spostrzec spod rzęs jego złote oczy, w których odbijała się wykonywana czynność. Włosy luźno opadały mu na zmarszczone od zmartwień czoło.
- A dobrze. Sucrette poskarżyła mi się na Amber. Ta dziewczyna wykończy moje nerwy. Ale to nic, powiedz, co mi się tak przyglądasz? – Uniósł wzrok, aby skrzyżować go ze mną. Ach, złapał mnie jak na wędkę. Oczarował, że nie mogłam się oderwać. On zresztą też nie miał zamiaru przegrać w tej wyimaginowanej bitwie, jednakże ktoś musiał się poddać.
- Musisz w końcu rozmówić się z siostrą. – Zmieniłam temat, odrywając spojrzenie. Czułam się zawstydzona i podekscytowana tą chwilą wyjętą z filmów romantycznych… Tak, te wyobrażenia. Wszystko to było iluzją. Jednostronne. Przecież to nie ze mną wczoraj spacerował po szkole, to nie mnie wybrał. – Jak randka z Sucrette? – Musiałam zapytać. Wrócił do przerwanego zajęcia, znów obdarzając mnie brakiem uwagi.
- Masz na myśli spełnianie obowiązku głównego gospodarza? Zasiedzieliśmy się w bibliotece. Jest sympatyczną dziewczyną. – Wyjawił bez jakiekolwiek przejęcia na twarzy. Nic dla niego to nie znaczyło… Całe szczęście. A może nie. Byłam ciekawa, co potrafiłoby mu zawrócić w głowie.
- To wszystko? – Dopytałam pochłonięta wścibską naturą. Chciałam wybadać jego zainteresowanie, tym samym stabilność gruntu pod moimi stopami.
- Tak. Mogłabyś mi podać zielony segregator za gablotki. – Coś nie był skłonny do rozgadania się w tym temacie. Posłusznie okrążyłam biurko i podeszłam do zaszklonej szafy. Z piskiem otworzyłam drzwiczki, następnie zgarnęłam dany przedmiot pożądania. Podałam go Natanielowi, a ten spoglądając na niego, pobladł. Zamiast wziąć segregator, ostrożnie chwycił mój nadgarstek i podciągnął ku sobie. Wystraszonym wzrokiem odbył oględziny mojej zharatanej dłoni. – Co to jest? Chyba nie nabawiłaś się takiego uszkodzenia na ringu? – Zapytał, a we mnie narodziła się wątpliwość: Czy mogłam mu powiedzieć prawdę? Może lepiej nie. Nie będę go wciągać w coś, w czym mi nie pomoże. I jeszcze narażać go na niebezpieczeństwo.
- To nic. Kot mnie podrapał. – Najprostsza wymówka, jaką mogłam wymyślić.
- Nigdy nie wspominałaś, że masz kota. – Zmarszczył brwi podejrzliwie.
- Bo od niedawna nawiedza mnie kocia przybłęda. – Ciągnęłam, a ulga na twarzy chłopaka oznajmiła mi, iż wszystko łyknął.
- Przeczyściłaś sobie to? – Zadał pytanie, ukazując mi swoją troskę. Nie mogłam się oprzeć myśli, że to słodkie. Nie. Wróć na ziemię. To dla niego normalne, martwić się o zranioną koleżankę. Fantazja znów zagmatwała moim realnym postrzeganiem rzeczywistości.
- Nie miałam okazji. – Odparłam, na co delikatnie pstryknął mnie w czoło.
- Głuptasie. Choć, pójdziemy się zająć twoją ranką. – Serce drgnęło mi szybciej. Naprawdę chciał o mnie zadbać. Uwolnił mnie od trzymania segregatora, którego odłożył na blat. Zostawił wszystko, by zabrać mnie do gabinetu pielęgniarki. Mamiło mnie przeczucie, że mogłam coś dla niego jednak znaczyć. Wyszliśmy z pokoju, napotykając zakłopotaną Sucrette. Stała, tępo patrząc na uciekającą przed siebie dyrektorkę. Mogłam się założyć, iż dostała od niej jakieś rozkazy, bez żadnych wskazówek. Cała pani dyrektor.
- Sucrette? – Zagadał, a gdy go spostrzegła, wyszczerzyła się szeroko, ukazując swoje równe, perłowe ząbki.
- Ach, Nataniel. – Od razu do niego podskoczyła, nawet mnie nie zauważając. Byłam jej obojętna… Nie! Nie będę jej oceniać. Praktycznie to jej nie znałam.
- Potrzebujesz czegoś? – Zaciekawił się blondyn. Niesienie pomocy nowym uczniom to jego cecha specjalna. W sumie to jedna z wielu części jego charakteru, za którą go polubiłam. Ja też byłam nowa i to dzięki jego wyciągniętej pomocnej dłoni, mój start w Amorisie był nie najgorszy.
- Możesz mi pokazać klub ogrodników? – Nataniel zerknął na mnie. Czyżby dał mi do zrozumienia, że nie mam już co liczyć na jego odprowadzenie? No nic. Przecież wolał ją. Piękną. Uśmiechnęłam się jednym kącikiem ust, po czym obdarzyłam krótkim spojrzeniem, wyczekującą na odpowiedź Sucrette i w ostateczności zrobiłam krok w celu oddalenia się.
- Przykro mi, ale jestem teraz zajęty. Będziesz musiała raczej znaleźć kogoś, kto należy do klubu. – Usłyszałam niespodziewane i zaraz obok mnie znalazł się Nat, idący w tym samym kierunku. Normalnie szok!
- Czemu jej nie zaprowadziłeś? – Musiałam się o to zapytać, bo złe wrażenia by mnie zżarły.
- Chcę się tobą zająć. – „Chcę”, a nie „muszę”? Nie! Jak miałam uspokoić szalone serce, aby nie połamało mi żeber? – A w ogóle wolę unikać dziedzińca.
- Z powodu Kastiela czy pyłków? – Zażartowałam, chcąc udawać normalność. Ciężko mi było zachować spokój. Doprowadzanie kogoś, do takiego stanu powinno być zakazane, bo może przyprawić o zawał.
- Nie wiem co gorsze. – Zaśmiał się, otwierając mi drzwi do pustego gabinetu. Zaczekałam przy umywalce, podczas gdy on szperał w apteczce. Słysząc dzwonek na lekcję, zatrzymał się na moment jak zabawka, której skończyła się bateria. – Zajmiemy się tobą szybko i idziemy się uczyć. – Uśmiechnął się, podchodząc do mnie z wodą utlenioną i plastrami. – Poszczypie trochę.
- Nat ja to wszystko wiem. Nie zapominaj, kim jestem. – Przypomniałam mu, bo zaczynał traktować mnie jak dziecko, lub sierotkę, która pierwszy raz miała do czynienia z pieczeniem od odkażania. Wystawiłam rękę, a on ostrożnie ją oblał. Na szczęście żadna piana się nie pojawiła, świadcząc o braku jakiegokolwiek zanieczyszczenia. Wziął papierowy ręcznik i delikatnie otarł pozostałości po cieczy. – Oszczędź mi plastrów. – Uprzedziłam, kiedy otworzył opakowanie w chęci wyciągnięcia opatrunku.
- Nie dasz się o siebie zatroszczyć. – Odparł, tarmosząc mnie po czerwonych włosach. Jego dotyk wypalił mi gorące znamię na głowie oraz wprawił  mój żołądek w zawirowania. Powinien uważać z tymi czułościami, bo dla niego to nic, a dla mnie to źródło płynących nadziei. Odłożył wszystko na miejsce, po czym popatrzył na mnie. – Idziemy?

7 komentarzy:

  1. Cudo *-* i w dodatku tak dużooo chwil kiedy byli w dwoje, normalnie coś co lubię :)
    I to jedno zdanie "Chcę się tobą zająć." przyprawiło mnie o takie miłe uczcie że masakra haha tak jak to Nat w jednym z odcinków powiedział do Su "Jeżeli będziesz grzeczna." od razu mi się to przypomniało haha tak
    I w wolnej chwili zapraszam do mnie, dopiero zaczęłam niedawno, co prawda to móje pierwsze opowiadanie :)
    http://slodkiflirtoczamieleanor.blogspot.com
    Pozdrawiam Ola :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny *°* w końcu Nat zatroszczył się o Roxy :3
    Czekam na next :)
    Pozdrawiam i życzę ci dużo wenu kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  3. <3 Zaczekamy co będzie dalej ^-^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojojoj, jak słodkooo :-* Normalnie, aż czuję jak mi się żołądek tęczą zapycha XD
    Myślę, że może coś z tego będzie :P

    A tak w ogóle, dawno Cię u mnie nie widziałam :P
    (amoursusan.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyłapałam zmianę tła? Nie no, nie da się jej nie zauważyć xD Ładnie tu masz:)
    Rozdział, jakzwykle zresztą, wspaniały.
    Nieciekawie ta rana musi wyglądać, skoro Nat tak się przejął. To mi się wydało takie... kawaii:3
    Najlepszych pomysłów, weny i czasu życzy ci dawna Liadan (hah, każdemu to powtarzam). Pa pa;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zmieniło się troszeńkę ^^ Dziękuję serdecznie :)

      Usuń
  6. Cześć!

    Powiem Ci, że bardzo mnie zaskoczyłaś. Nie miałam chyba wcześniej okazji tego napisać, ale nie myślałam, że pokierujesz tą historią w taki sposób. To opowiadanie jest zupełnie inne od Twoich poprzednich i naprawdę szacunek za to. Jak zawsze nie mogę się nadziwić, skąd masz tyle pomysłów! To niesamowite, że każde Twoje opowiadanie jest takie różne. Nie powielasz schematów. To świetna sprawa!
    Wracając do meritum mojej wypowiedzi. Ta historia jest zaskakująca, bo oprócz tego, że główna bohaterka jest twardą sztuką, interesuje się boksem i sama walczy w ringu, to jeszcze prowadziłaś tutaj wątek z tymi typami spod ciemnej gwiazdy! Liczyłam chyba na coś "spokojniejszego", a tu takie gangsterskie wstawki. No dziewczyno! Potrafisz zaskoczyć!
    Co do rozdziału to uważam, że Nataniel jest słodki. Tak się martwił o Roxi. No urocze to było. Gdy przeczytałam, że nie zostawił jej dla Su, zrobiło mi się tak ciepło na serduszku. Cudowny z niego chłopczyk.
    Już się nie mogę doczekać momentu, w którym zauważy, że Roxi jest nie tylko dobrą kumpelką, ale przede wszystkim kobietą:)

    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do pozostawienia swojej opinii!
Z góry dziękuję!