7 maja 2016

Sucrette & Lysander rozdział 25

Wracająca do zagmatwanej codzienności.

- Co powiesz na prowizoryczne występy przed dworcem? Położymy kapelusik i będziemy zbierać kasę i może trafi się łut szczęścia i wyłapie nas jakiś łowca talentów. – Uśmiechnął się szeroko z iskierkami w oczach.
- Skąd ten pomysł wytrzasnąłeś? – Zdziwiłam się, zupełnie nie spodziewając się takiej propozycji z ust tego buntownika. Zazwyczaj miał wszystko we czterech literach. A tu taki energiczny zapał.
- Ostatnio widziałem takiego gostka, który darł się, jak zarzynana sarna, a ludzie wrzucali mu pieniądze. Pewnie dlatego, żeby zaprzestał swoje jazgotu, więc wyobraź sobie, ile my byśmy zarobili. – Jego brwi podskoczyły kilkukrotnie go góry.
- Kas… Przyznaj się. Na co potrzebujesz pieniędzy? – Chłopak skrzyżował ręce na piersi i wydymał usta, jak kobieta z botoksem.
- Na nowy wzmacniacz. – Przymrużyłam oczy, aby jak rentgen prześwietlić jego prawdziwe intencje. Ten w końcu ugiął się i westchnął. – Imprezki i kobitki kosztują. – Ojj też bym chciała mieć takie problemy. – Odparłam, głaszcząc pocieszycielsko jego ramię. – Ale myślę, że możemy spróbować.
- Coś jest nie tak? – Dopytał, a ja odruchowo pokręciłam przecząco głową. Nie będę go w nic mieszać, ani łazić i opowiadać o moich pokręconych wyczynach. W moim przypadku to tylko walić czołem o ścianę. I to w sumie i tak, nie pomoże. Usłyszałam pukanie w stolik, więc razem z Kastielem spojrzeliśmy na uśmiechniętego Lysandra. Od razu zerwałam się do pionu.
- Cześć kochany. – Rzuciłam nerwowo, a on wyciągnął dłoń ku mnie i musnął mój policzek, odgarniając włosy. Nie mogłam nic poradzić na samozapłon mojej twarzy, która z pewnością rozgrzała się do czerwoności.
- Cześć. Co wy tak razem? – Zapytał zerkając podejrzliwymi oczętami to na mnie, to na Kastiela.
- Kas przylazł do mnie z pasjonującą ofertą. – Uśmiechnęłam się kpiąco, wracając do siebie.
- Doprawdy? – Spojrzał na niego, podpierając palcem, brodę, a łokieć tej ręki o drugą. Buntownik wstał z zachłannym uśmieszkiem.
- Lys będziemy grać przed dworcem. – Wyjaśnił pełen zapału, na co Lysander  tylko zmarszczył brwi, wyglądając na niezadowolonego z tej propozycji. W sumie Kas dość zabawnie to ujął i w dodatku, podkreślił to, tą jego niespotykaną radością.
- Wybacz Kastiel, ale mam trochę większe ambicje. – Odparł krzywiąc się lekko.
- Ej! Od czegoś trzeba zacząć, panie ambitny. – Oznajmił odchodząc w swoją stronę. Tymczasem Lysander popatrzył na mnie, zadziwiony.
- Co mu się stało? – Dopytał zajmując uwolnione miejsce.
- A bo ja wiem. – Machnęłam ramionami i także usiadłam.
- I co z muzykiem? Słyszałem, że do ciebie napisał. – Zaciekawił się. Są w kontakcie? No nic, nieważne. I tak nie byłam w stanie odpowiedź na jego wiadomość. Ktoś, w sms’ie twierdzący, że mam wspaniałego chłopaka, a w rzeczywistości podrywający mnie, nie mógłby być dobry. Chociaż, nie wiem czy nie odebrałam jego zalotów zbyt pochopnie. Mogło mi się wydawać…
- To prawda. Nie odpisałam mu.
- Czemu? – Zdziwił się. Jego chętność w tym temacie, trochę mnie przerażała.
- A dlaczego tak zmieniłeś zdanie? Już ci to nie przeszkadza? – Wyrzuciłam mu podirytowana. Po co były te wszystkie smutne słowa wcześniej, skoro w tej chwili na siłę mnie wpychał w znajomość z muzykiem. Jednakże on pełen spokoju, przykrył moją dłoń, swoją.
- Bo chciałbym się zmienić dla ciebie. Chcę cię wspierać. – Powiedział, a ja znów dostałam nawrotu uderzeń gorąca na moich policzkach. Naprawdę zaczął o mnie myśleć. Opadłam twarzą na jego ramię, wypełniona szczęściem. Szkoda, że właśnie weszła nauczycielka i nie mogłam okazać mu nieco więcej czułości.

Przerwę obiadową przerwała mi dzwoniąca Laeti, więc pod pretekstem skorzystania z łazienki oddaliłam się od mojego chłopaka. Udałam się w pusty, jak zwykle, schowek pod schodami. Może to błąd, abym tak fałszywie się zachowywała, ale byłam ciekawa, co miała mi do powiedzenia ta panna.
- Halo, hej Sucrette. – Odezwał się jej głosik, po tym, jak do niej oddzwoniłam.
- Co chciałaś? – Przeszłam do rzeczy.
- Wiesz, nie ja, a ktoś inny. Poczekaj chwilkę. – Zapiszczało, zastukało, co mnie trochę wystraszyło. Nie mówcie, że…
- Witaj kopciuszku. – No nie. To ten bajerancki ton głosu. Miałam ochotę zakończyć tę rozmowę, ale wtedy przypomniałam sobie starania Lysandra w zaufaniu mi. Miałam dać muzykowi drugą szansę. – Czemu tak uciekłaś ostatnio?
- Poczułam się, jakbym dostała kopa w twarz od rzeczywistości.
- Aż tak brzydki jestem?
- Nie o wygląd mi chodziło. – Usłyszałam chichot. Chyba wziął to za żart. – Przepraszam, że ci nie odpisałam na sms’a.
- Eee… - Przeciągnął.
- No, bo przecież Lysander cię prosił, abyś to dla mnie zrobił, a ja tak to zignorowałam. – Dodałam, co skomentował cichym westchnięciem.
- Aaa nie przejmuj się tym. Nic się nie stało śliczna. Chociaż… Jednak jest mi przykro i musisz mi to olanie jakoś wynagrodzić. Najlepiej spotykając się ze mną po lekcjach. – Jak na anonimowego grajka, był dość chętny do spotkań i zawiązywania znajomości. No cóż, chyba nic nie stracę. Muszę się przełamać i skonfrontować z nim twarzą, w twarz, aby go poznać i w skutku ocenić.
- No dobrze. To gdzie i o której? – Zapytałam.
- Może w tamtej kafejce, co ostatnio? Ja będę czekał od piętnastej.
- No okej. Powiadomię Lysandra.
- Ej, nie kłopocz się. Ja wszystko uzgodnię z twoim chłopakiem. – Zaoferował, jednak nie za bardzo mi to pasowało. To ja powinnam powiedzieć o tym Lysandrowi, bo w innym przypadku będzie na mnie zły.
- Nie…
- No zaufaj mi. Jestem jego kumplem, ode mnie to lepiej przełknie. – Walczył, lecz ten argument wydał mi się konkretny. No niech mu będzie.
- Ok. Do później. Pozdrów Laeti. – Oznajmiłam na pożegnanie, po czym rozłączyłam się i wróciłam do zajadających się znajomych.

Lysander ogrzewał moją dłoń, podczas wychodzenia z szkoły. Dzień minął dość szybko. Moje wyrzuty sumienia odgoniły się na bok, ustępując myślom na temat ponownego spotkania z muzykiem. Jakoś się stresowałam tym wszystkim. Wtem na moim ramieniu zakotwiczył się roześmiany Alexy.
- Suśka Alan powierzył mi pewien sekret. – Zawołał, a ja zmierzyłam go znudzonym spojrzeniem.
- To weź go zachowaj dla siebie. – Przyuczyłam i wtedy zbliżył się do mojego ucha.
- On dotyczy machania ogonem do innych za plecami swojego właściciela. - Szepnął, następnie odsunął się z głupim uśmieszkiem. Mi natomiast wcale nie było do śmiechu. Poczułam, jak ulatuje ze mnie życie. Przestraszona zerknęłam na Lysandra, lecz jego pytający wyraz twarzy świadczył o jego niewiedzy. Natychmiastowo podskoczyłam, aby cmoknąć jego zimny od chłodnego powietrza policzek.
- Do jutra kochany. – Odparłam, by w kolejnej sekundzie złapać Alexy’ego za nadgarstek i pociągnąć za sobą do wyjaśnienia tej sprawy. Porwałam go… Tak. Strach przed odkryciem prawdy, potrafi dodać sił.

10 komentarzy:

  1. I tutaj widać konsekwencje postępowań Su. Jestem pod wrażeniem tego jak utrzymujesz ten klimat poprostu woooo mega mega i tak jak mówiłam we wcześniejszych komentarzach potrafisz odświeżyć i odkryć na nowo różne tematy dodającwięcej nowych elementów. Jeszcze raz mówię że jestem pod wrażeniem! Pozdrawiam i życzę duzzzzzio weny Harusia ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i ten nowy odcień strony BOOOOSKIE ❤❤❤❤❤

      Usuń
    2. A ja zastanawiam się, co masz na myśli, że "odświeżam" tematy? :D Mogłabyś to jakoś rozwinąć? ^^
      Dziękuję serdecznie! Starałam się :*
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Chodzi o to, że jest tak banalny mogłoby się wydawać temat i tak oklepany a ty go odnawiasz i dodajesz swoje pomysły bo wydawało się że temat urodziny występuje w wielu opowiadaniach tylko ty zrobiłaś go bardzo interesującego. To mam na myśli jak mówię "odświeżone " oklepany temat a w twoim wydaniu zupełnie nowy. Pozdrawiam cieplutko Haruka Satake *^*.

      Usuń
  2. A ja nadal jestem pewna, że Dake coś kręci i to Alan jest tym muzykiem :D
    Chciałabym zobaczyć minę Suśki jak się dowie xD

    Weny życzę Kochana i czekam na next! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha Ta końcówka niszczy xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha Ta końcówka niszczy xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z przedmówczynią :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kastiel jest jakiś dziwny... To nie ten sam chłopak, który pojawiał się w poprzednich rozdziałach... Może jest chory? Najadł się czegoś? Zakochał się? Coś musiało się stać. Nie wierzę, że po prostu jest taki jakiś wesolutki. To nie w jego stylu... xD
    Dake mnie irytuje. Wkurza. Jestem pewna, że coś knuje. I najgorsze, że pewnie odbije się to na związku Su i Lyśka. W ogóle to dlaczego ona nie powie mu PRAWDY?! Dlaczego ukrywa przed nim to, że za jego plecami spotkała się już z tym debilem?!
    Su też mnie irytuje... Tym bardziej, że Lysiek zaczął się starać. Zmienia się specjalnie dla niej! Specjalnie dla niej zepchnął swoją zazdrość, gdzieś w kąt swojego serduszka i stara się ją uszczęśliwić, a ona? Znowu miesza, kręci i aaaaaaaaaa...
    Mam nadzieję, że ich związek jest na tyle silny, że przetrwa te wszystkie burze, które na nich czyhają.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :) Mam mieszane uczucia co do tego rozdziału, sam w sobie jest cudowny lecz Su tutaj strasznie miesza. Niby nie chce aby to wyszło na jaw ale kolejny raz idzie na spotkanie z Dakotą mimo tego, że podrywał ją przez rozmowę telefoniczną. Pozatym on coś powie Lysandrowi i on to łyknie. Podejrzanie to brzmiało. Jeszcze odgania Su od tego aby sama to zrobiła. No i Alexy, moim zdaniem dobrze jej powiedział. Strasznie jestem ciekawa co Su wymyśli i ma zamiar mu powiedzieć. :) Strasznie intryguje mnie to opowiadanie i strasznie jestem ciekawa jak te intrygi się zakończą. O i boski nowy wygląd bloga. Z początku myślałam, że pomyliłam linki haha Pozdrawiam Ola :*

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do pozostawienia swojej opinii!
Z góry dziękuję!