Wracająca do zagmatwanej
codzienności.
- Co powiesz na prowizoryczne występy
przed dworcem? Położymy kapelusik i będziemy zbierać kasę i może trafi się łut
szczęścia i wyłapie nas jakiś łowca talentów. – Uśmiechnął się szeroko z
iskierkami w oczach.
- Skąd ten pomysł wytrzasnąłeś? –
Zdziwiłam się, zupełnie nie spodziewając się takiej propozycji z ust tego
buntownika. Zazwyczaj miał wszystko we czterech literach. A tu taki energiczny zapał.
- Ostatnio widziałem takiego gostka,
który darł się, jak zarzynana sarna, a ludzie wrzucali mu pieniądze. Pewnie
dlatego, żeby zaprzestał swoje jazgotu, więc wyobraź sobie, ile my byśmy
zarobili. – Jego brwi podskoczyły kilkukrotnie go góry.
- Kas… Przyznaj się. Na co potrzebujesz pieniędzy?
– Chłopak skrzyżował ręce na piersi i wydymał usta, jak kobieta z botoksem.
- Na nowy wzmacniacz. – Przymrużyłam oczy,
aby jak rentgen prześwietlić jego prawdziwe intencje. Ten w końcu ugiął się i
westchnął. – Imprezki i kobitki kosztują. – Ojj też bym chciała mieć takie
problemy. – Odparłam, głaszcząc pocieszycielsko jego ramię. – Ale myślę, że możemy
spróbować.
- Coś jest nie tak? – Dopytał, a ja
odruchowo pokręciłam przecząco głową. Nie będę go w nic mieszać, ani łazić i
opowiadać o moich pokręconych wyczynach. W moim przypadku to tylko walić czołem
o ścianę. I to w sumie i tak, nie pomoże. Usłyszałam pukanie w stolik, więc
razem z Kastielem spojrzeliśmy na uśmiechniętego Lysandra. Od razu zerwałam się
do pionu.
- Cześć kochany. – Rzuciłam nerwowo, a on
wyciągnął dłoń ku mnie i musnął mój policzek, odgarniając włosy. Nie mogłam nic
poradzić na samozapłon mojej twarzy, która z pewnością rozgrzała się do
czerwoności.
- Cześć. Co wy tak razem? – Zapytał zerkając
podejrzliwymi oczętami to na mnie, to na Kastiela.
- Kas przylazł do mnie z pasjonującą
ofertą. – Uśmiechnęłam się kpiąco, wracając do siebie.
- Doprawdy? – Spojrzał na niego,
podpierając palcem, brodę, a łokieć tej ręki o drugą. Buntownik wstał z zachłannym
uśmieszkiem.
- Lys będziemy grać przed dworcem. – Wyjaśnił
pełen zapału, na co Lysander tylko zmarszczył
brwi, wyglądając na niezadowolonego z tej propozycji. W sumie Kas dość zabawnie
to ujął i w dodatku, podkreślił to, tą jego niespotykaną radością.
- Wybacz Kastiel, ale mam trochę większe
ambicje. – Odparł krzywiąc się lekko.
- Ej! Od czegoś trzeba zacząć, panie
ambitny. – Oznajmił odchodząc w swoją stronę. Tymczasem Lysander popatrzył na
mnie, zadziwiony.
- Co mu się stało? – Dopytał zajmując
uwolnione miejsce.
- A bo ja wiem. – Machnęłam ramionami i
także usiadłam.
- I co z muzykiem? Słyszałem, że do
ciebie napisał. – Zaciekawił się. Są w kontakcie? No nic, nieważne. I tak nie
byłam w stanie odpowiedź na jego wiadomość. Ktoś, w sms’ie twierdzący, że mam
wspaniałego chłopaka, a w rzeczywistości podrywający mnie, nie mógłby być
dobry. Chociaż, nie wiem czy nie odebrałam jego zalotów zbyt pochopnie. Mogło
mi się wydawać…
- To prawda. Nie odpisałam mu.
- Czemu? – Zdziwił się. Jego chętność w
tym temacie, trochę mnie przerażała.
- A dlaczego tak zmieniłeś zdanie? Już ci
to nie przeszkadza? – Wyrzuciłam mu podirytowana. Po co były te wszystkie
smutne słowa wcześniej, skoro w tej chwili na siłę mnie wpychał w znajomość z
muzykiem. Jednakże on pełen spokoju, przykrył moją dłoń, swoją.
- Bo chciałbym się zmienić dla ciebie.
Chcę cię wspierać. – Powiedział, a ja znów dostałam nawrotu uderzeń gorąca na
moich policzkach. Naprawdę zaczął o mnie myśleć. Opadłam twarzą na jego ramię,
wypełniona szczęściem. Szkoda, że właśnie weszła nauczycielka i nie mogłam okazać
mu nieco więcej czułości.
Przerwę obiadową przerwała mi dzwoniąca
Laeti, więc pod pretekstem skorzystania z łazienki oddaliłam się od mojego
chłopaka. Udałam się w pusty, jak zwykle, schowek pod schodami. Może to błąd,
abym tak fałszywie się zachowywała, ale byłam ciekawa, co miała mi do
powiedzenia ta panna.
- Halo, hej Sucrette. – Odezwał się jej
głosik, po tym, jak do niej oddzwoniłam.
- Co chciałaś? – Przeszłam do rzeczy.
- Wiesz, nie ja, a ktoś inny. Poczekaj
chwilkę. – Zapiszczało, zastukało, co mnie trochę wystraszyło. Nie mówcie, że…
- Witaj kopciuszku. – No nie. To ten
bajerancki ton głosu. Miałam ochotę zakończyć tę rozmowę, ale wtedy
przypomniałam sobie starania Lysandra w zaufaniu mi. Miałam dać muzykowi drugą
szansę. – Czemu tak uciekłaś ostatnio?
- Poczułam się, jakbym dostała kopa w
twarz od rzeczywistości.
- Aż tak brzydki jestem?
- Nie o wygląd mi chodziło. – Usłyszałam chichot.
Chyba wziął to za żart. – Przepraszam, że ci nie odpisałam na sms’a.
- Eee… - Przeciągnął.
- No, bo przecież Lysander cię prosił,
abyś to dla mnie zrobił, a ja tak to zignorowałam. – Dodałam, co skomentował
cichym westchnięciem.
- Aaa nie przejmuj się tym. Nic się nie
stało śliczna. Chociaż… Jednak jest mi przykro i musisz mi to olanie jakoś
wynagrodzić. Najlepiej spotykając się ze mną po lekcjach. – Jak na anonimowego
grajka, był dość chętny do spotkań i zawiązywania znajomości. No cóż, chyba nic
nie stracę. Muszę się przełamać i skonfrontować z nim twarzą, w twarz, aby go poznać
i w skutku ocenić.
- No dobrze. To gdzie i o której? –
Zapytałam.
- Może w tamtej kafejce, co ostatnio? Ja
będę czekał od piętnastej.
- No okej. Powiadomię Lysandra.
- Ej, nie kłopocz się. Ja wszystko
uzgodnię z twoim chłopakiem. – Zaoferował, jednak nie za bardzo mi to pasowało.
To ja powinnam powiedzieć o tym Lysandrowi, bo w innym przypadku będzie na mnie
zły.
- Nie…
- No zaufaj mi. Jestem jego kumplem, ode
mnie to lepiej przełknie. – Walczył, lecz ten argument wydał mi się konkretny.
No niech mu będzie.
- Ok. Do później. Pozdrów Laeti. – Oznajmiłam
na pożegnanie, po czym rozłączyłam się i wróciłam do zajadających się
znajomych.
Lysander ogrzewał moją dłoń, podczas
wychodzenia z szkoły. Dzień minął dość szybko. Moje wyrzuty sumienia odgoniły się
na bok, ustępując myślom na temat ponownego spotkania z muzykiem. Jakoś się
stresowałam tym wszystkim. Wtem na moim ramieniu zakotwiczył się roześmiany
Alexy.
- Suśka Alan powierzył mi pewien sekret. –
Zawołał, a ja zmierzyłam go znudzonym spojrzeniem.
- To weź go zachowaj dla siebie. –
Przyuczyłam i wtedy zbliżył się do mojego ucha.
- On dotyczy machania ogonem do innych za
plecami swojego właściciela. - Szepnął, następnie odsunął się z głupim
uśmieszkiem. Mi natomiast wcale nie było do śmiechu. Poczułam, jak ulatuje ze
mnie życie. Przestraszona zerknęłam na Lysandra, lecz jego pytający wyraz
twarzy świadczył o jego niewiedzy. Natychmiastowo podskoczyłam, aby cmoknąć
jego zimny od chłodnego powietrza policzek.
- Do jutra kochany. – Odparłam, by w
kolejnej sekundzie złapać Alexy’ego za nadgarstek i pociągnąć za sobą do wyjaśnienia
tej sprawy. Porwałam go… Tak. Strach przed odkryciem prawdy, potrafi dodać sił.
I tutaj widać konsekwencje postępowań Su. Jestem pod wrażeniem tego jak utrzymujesz ten klimat poprostu woooo mega mega i tak jak mówiłam we wcześniejszych komentarzach potrafisz odświeżyć i odkryć na nowo różne tematy dodającwięcej nowych elementów. Jeszcze raz mówię że jestem pod wrażeniem! Pozdrawiam i życzę duzzzzzio weny Harusia ❤
OdpowiedzUsuńA no i ten nowy odcień strony BOOOOSKIE ❤❤❤❤❤
UsuńA ja zastanawiam się, co masz na myśli, że "odświeżam" tematy? :D Mogłabyś to jakoś rozwinąć? ^^
UsuńDziękuję serdecznie! Starałam się :*
Pozdrawiam :)
Chodzi o to, że jest tak banalny mogłoby się wydawać temat i tak oklepany a ty go odnawiasz i dodajesz swoje pomysły bo wydawało się że temat urodziny występuje w wielu opowiadaniach tylko ty zrobiłaś go bardzo interesującego. To mam na myśli jak mówię "odświeżone " oklepany temat a w twoim wydaniu zupełnie nowy. Pozdrawiam cieplutko Haruka Satake *^*.
UsuńA ja nadal jestem pewna, że Dake coś kręci i to Alan jest tym muzykiem :D
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć minę Suśki jak się dowie xD
Weny życzę Kochana i czekam na next! :*
Haha Ta końcówka niszczy xD
OdpowiedzUsuńHaha Ta końcówka niszczy xD
OdpowiedzUsuńZgadzam się z przedmówczynią :3
OdpowiedzUsuńKastiel jest jakiś dziwny... To nie ten sam chłopak, który pojawiał się w poprzednich rozdziałach... Może jest chory? Najadł się czegoś? Zakochał się? Coś musiało się stać. Nie wierzę, że po prostu jest taki jakiś wesolutki. To nie w jego stylu... xD
OdpowiedzUsuńDake mnie irytuje. Wkurza. Jestem pewna, że coś knuje. I najgorsze, że pewnie odbije się to na związku Su i Lyśka. W ogóle to dlaczego ona nie powie mu PRAWDY?! Dlaczego ukrywa przed nim to, że za jego plecami spotkała się już z tym debilem?!
Su też mnie irytuje... Tym bardziej, że Lysiek zaczął się starać. Zmienia się specjalnie dla niej! Specjalnie dla niej zepchnął swoją zazdrość, gdzieś w kąt swojego serduszka i stara się ją uszczęśliwić, a ona? Znowu miesza, kręci i aaaaaaaaaa...
Mam nadzieję, że ich związek jest na tyle silny, że przetrwa te wszystkie burze, które na nich czyhają.
Hej :) Mam mieszane uczucia co do tego rozdziału, sam w sobie jest cudowny lecz Su tutaj strasznie miesza. Niby nie chce aby to wyszło na jaw ale kolejny raz idzie na spotkanie z Dakotą mimo tego, że podrywał ją przez rozmowę telefoniczną. Pozatym on coś powie Lysandrowi i on to łyknie. Podejrzanie to brzmiało. Jeszcze odgania Su od tego aby sama to zrobiła. No i Alexy, moim zdaniem dobrze jej powiedział. Strasznie jestem ciekawa co Su wymyśli i ma zamiar mu powiedzieć. :) Strasznie intryguje mnie to opowiadanie i strasznie jestem ciekawa jak te intrygi się zakończą. O i boski nowy wygląd bloga. Z początku myślałam, że pomyliłam linki haha Pozdrawiam Ola :*
OdpowiedzUsuń