14 maja 2016

Sucrette & Lysander rozdział 26

Budująca nowe pierwsze wrażenie.

Zatrzymaliśmy się na rogu skrzyżowania. Puściłam go i nabrałam samochodowych oparów do płuc, aby lekko się otumanić, przed rozmową z wpatrującym się we mnie uważnie Alexy’m. Ten założył ręce, cierpliwie czekając na mój słowny ruch.
- To nie tak jak myślisz… - Zaczęłam standardowo, jakbym została przyłapana na gorącym uczynku. Cóż, jak to z nami jest, że w typowych sytuacjach pokazywanych w telewizji, stosujemy podświadomie narzucone nam teksty?
- A jak? Wiem, że nie jestem twoim chłopakiem, abyś mi się tłumaczyła, ale mimo to, przyjacielowi też się coś należy, co nie? – Mrugnął oczkiem zalotnie, pokazując mi w ten sposób brak jakiekolwiek potępienia. No cóż, komuś musiałam powierzyć mój sekret, bo trzymanie go w sobie, wykańczało mnie psychicznie i fizycznie. Może dzięki temu, dostanę jakąś poradę dotyczącą wyzbycia się piekielnych wyrzutów sumienia.
- Pamiętasz tamten koncert Winget Skull, na który wyciągnęła mnie Nina? – Kiwnął głową, nastawiając ucho. Widać, że w pełni chciał mnie wysłuchać. Niezawodny. Splotłam dłonie, chcąc dodać sobie odwagi. - To właśnie na nim zakochałam się w głosie muzyka, grającego w przerwie. Jednak był on jak widmo, po prostu rozpłynął się w powietrzu, dlatego postanowiłam go odnaleźć. W trakcie poszukiwań natrafiłam na notatnik Lysandra, który według organizatorów był od muzyka. Założyłam więc, że Lys nim był, jednakże się myliła. Był ślepym zaułkiem. – Spuściłam smutno oczy, orientując się, iż poczułam zawód. Szkoda, iż to nie Lys okazał się tym muzykiem. Wszystko byłoby łatwiejsze.
- Jak to? To czyj w końcu był ten notatnik? – Zapytał z wielkimi szczelinami na czole.
- No właśnie Lysandra. Nie wiem jak, ale był od Lysia. Musiał go pożyczyć, czy coś. Nieważne. On i tak nie chciał nawet rozmawiać o muzyku. – Oznajmiłam przybita.
- Dlaczego? – Zdziwił się. – Przecież, czy nie było to dla ciebie ważne?
- Ponieważ był zazdrosny. Zakazywał mi dalszych poszukiwań, a ja i tak nie przestałam. Za jego plecami, na przekór jego prośbie, spotkałam się w ostateczności z muzykiem. To wtedy przyłapał mnie Alan. Sumienie mnie okropnie kąsa. Tym bardziej, że Lysandrowi nagle się odmieniło i na siłę próbuje mnie zapoznać. Czuję się przez to okropnie, paskudnie, podle, ja… – Przerwał mi, kładąc dłoń na moim ramieniu. Chciał mnie chyba w ten sposób uspokoić, bo całe moje ciało straszliwie się trzęsło.
- Suśka ja potrafię to zrozumieć, ale Lysander może nie być już taki wyrozumiały. Musisz z nim porozmawiać i przyznać się, póki nie będzie za późno. – Poradził, z wielkim uśmiechem na ustach. – Myślę, że jego miłość do ciebie jest na tyle silna, aby wybaczyć ci to małe przewinienie. – Dodał ochoczo, unosząc w górę pełnego entuzjazmu kciuka. Miał rację. Muszę wszystko wyznać Lysowi. – Dobra ja uciekam. Trzymaj się i rozwiąż szybko ten problem! – Rzucił na odchodne, pozostawiając mnie z podjętą decyzją.

Weszłam do kawiarni, w której byłam umówiona z Dake’m. Przyszłam, aby postawić podrywaczowi warunek. Zdeterminowana rozejrzałam się dookoła, a gdy spostrzegłam znajomą blond kitkę od razu podeszłam i zajęłam miejsce naprzeciwko niego. Ten mrugnął oczętami, po czym uśmiechnął się przyjaźnie.
- Cześć kopciuszku. – Przywitał się.
- No hej. Wiesz, uznałam, że nie powinniśmy się spotykać sami, jeśli zajdzie w ogóle taka ewentualność. Znasz Lysandra…
- Właśnie, znam go. On nie ma nic przeciwko naszym spotkaniom. Powiedział, iż ci ufa, tak jak i mi. Nie bój się mała, mimo pozorów, nie jestem typem odbijającym dziewczyny swoim kumplom. – Oznajmił, wchodząc mi w słowo.
- Taak? – Zapytałam przeciągając literę, brzmiąc trochę sarkastycznie. W głowie zrodziło mi się wspomnienie naszego pierwszego spotkania, które właściwie to nie było zbyt miłe. Wyciągnął otwarte dłonie i pomachał nimi, niewinnie.
- Wtedy nawet nie wiedziałem, jak masz na imię. – Wyznał, a ja westchnęłam w lekkim oburzeniu. Jak można tak działaś?
- Aha. Czyli odnosisz się tak do wszystkich dziewczyn? – Zapytałam, na co on oparł głowę o zaciśniętą pięść, a łokieć ręki o blat stolika. Jego wzrok oraz uśmiech zmienił się na ten, który zapamiętałam w dniu wcześniejszego spotkania.
- Nie. Tylko do tych ładnych. Taki męski nawyk. – Wyjawił, lekko niższym głosem. Wpatrywał się we mnie, jakby chciał rozszyfrować tajemniczą enigmę. No cóż, muszę zachować spokój. Jego słówka nie tyczą się mnie, jak stwierdził, taki ma nawyk. Nie mogło kryć się za tym nic więcej. Taką strategię muszę obrać, aby nie rozniosło mnie zdenerwowanie jego zachowaniem.
- Powinieneś to opanować. – Rzuciłam nieznacznie.
- Wiem, ale jak widzę piękną dziewczynę, to nie mogę się powstrzymać. Nie dało ci się oprzeć. – Kontynuował swoją gierkę. No nie, czułam jak powoli zaczynają mnie piec policzki. Trzeba go spamiętać.
- Ej, ej. Bez takich mi tu. – Wydukałam, co skomentował wesołym zaśmianiem pod nosem. Zmienił pozycję siedzenia na bardziej luźną, a jego uwodzicielski błysk w oku schował się pod powieką.
- Przepraszam. No widzisz, to wychodzi samoistnie. – Odparł, znów przybierając przyjacielską postawę. Może faktycznie, nie potrafił się obronić przed swoją wadą. Ale każdy ją ma, ważne żeby nad nią pracować. Cóż, może źle go oceniłam, bo jak na razie zapowiadał się dobrym kolegą.


Wróciłam do domu, wyczerpana. Reszta spotkania z Dakotom obyła się bez głupich zagrywek, mających na celu zabawę w łowcę. Dowiedziałam się o nim naprawdę dużo, więc mogłam stwierdzić, że był w porządku. Mogłam odegnać w zapomnienie złe pierwsze wrażenie. Byłam w końcu w stanie, odpisać na sms’a z wczoraj, a jutro przyznam się do spotkań z Dake’m i wszystko będzie dobrze.

6 komentarzy:

  1. Cudeńko :**
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Noh tak jak myślałam a sporo myślałam bo w końcu kłamstwo ma krótkie nogi. Co do tego rozdziału to tak jak zawsze jestem mile zaskoczona i cieszę się, że w końcu wyjaśniłaś jakoś sprawę z notatnikiem bo tak mnie to ciekawiło! A jeżeli chodzi o Dake to chyba jako jedna z pierwszych zrobiłaś go w miarę miłego. Tak dalej! Pozdrawiam i życzę duzzzzzio weny Harusia ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka :) Świetnie, że w końcu jakoś się to układa :) Su może będzie mieć na tyle odwagi aby wszystko mu wyjaśnić. Ciekawi mnie tylko czy ta zmiana i milsze zachowanie nie jest tylko iluzją.
    Weny życzę.
    Ola :*

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do pozostawienia swojej opinii!
Z góry dziękuję!