Obudziłam się w łóżku i choć nie miałam na to
najmniejszej ochoty, podniosłam się do siadu. Spojrzałam na podłogę i aż
uśmiechnęłam się zauroczona. Uchwyciłam szybko telefon, po czym zrobiłam
zdjęcie Kastiela i Max’a, którzy przytulali się do siebie, jak prawdziwi
kochankowie. Ta fotografia będzie moim pocieszeniem, zemstą i elementem
szantażu. Trzy w jednym, lubiłam takie promocje. Przy okazji, jak już trzymałam
komórkę to postanowiłam sprawdzić godzinę. Uderzyłam się w czoło, uświadamiając
sobie, że dochodziła dwunasta. No świetnie, zabiją mnie w szkole. Nataniel
pewnie był wściekły, znowu go zawiodłam. Zerwałam się z materaca i czym prędzej
pobiegłam się przebrać. Nic jeszcze nie było stracone, póki mogłam zdążyć na
chociażby jedną lekcję. Włożyłam na siebie czarne legginsy i jakiś przydługi,
męski top. Włosów nawet nie poczesałam, pozwoliłam im na wolność. Zaleta
krótkich włosów, nie puszyły się, ani nie kołtuniły, a od ciągłego spinania
stały się naturalnie falowane dopóki nie łaskotałam ich szczotką.
Praktycznie wpadłam z powrotem do mojej
sypialni i przykucnęłam przy śpiochach.
- Kastiel! – Krzyknęłam, mało delikatnie szarpiąc
jego rękę. Ten z trudem odkleił od siebie powieki i popatrzył na mnie,
marszcząc brwi. – Spadam do szkoły. Wiesz, co gdzie u mnie jest. Rozgość się i
zrób swojemu chłopakowi śniadanie. – Był chyba za bardzo zaspany, żeby
zrozumieć moje słowa, bo mruknął coś pod nosem i wtulił policzek w nagi tors
Max’a. Dlaczego nie miał koszulki? Gdyż ozdobił ją kolorowym „haftem”. Spodni
też nie posiadał, moja łaskawa matka wzięła je do prania. Naprawdę chciałam
zaczekać i zaobserwować ich reakcję na siebie, kiedy się już wybudzą i
odzyskają świadomość, ale wolałam wyjaśnić sprawę z Natanielem. Nie mogłam tego
odkładać, było to zbyt ważne.
Zdyszana wbiegłam do szkoły, przykuwając uwagę
niektórych uczniów, stojących blisko drzwi wejściowych. Trafiłam na przerwę,
więc przewidując ruchy Nataniela, od razu udałam się w stronę pokoju
gospodarzy. Podniosłam pięść do góry, zamierzając się do zapukania, ale wtedy
poczułam na niej czyjś dotyk. Zaskoczona przeniosłam wzrok na nauczycielkę,
która od jakiegoś czasu mnie męczyła.
- Młoda damo, proszę udać się ze mną do
dyrekcji. – Powiedziała bardzo rzeczowo.
- Dlaczego? – Dopytałam zdziwiona.
- Bo panienka od dzisiejszego dnia została
wykreślona z listy uczniów.
- Słucham? – Nic nie równało się z szokiem,
którego wtedy doświadczyłam. To nie możliwe, żeby usunęli mnie ze szkoły. Co
prawda zawalałam kartkówki i sprawdziany jeden za drugim, miałam mnóstwo
spóźnień i nieobecności, ale to chyba nie był powód, aby mnie od razu wyrzucać?
Osłupiała powędrowałam do gabinetu.
Usiadłam na krześle przy biurku pani dyrektor,
a mój prześladowca zajął miejsce obok.
- To jest właśnie ta uczennica, o której
wspominałam. – Wyjaśniła. Starsza pani z koczkiem zsunęła z nosa swoje okulary,
mierząc mnie przenikliwym wzrokiem. Spięłam się, gdyż stresowała mnie sytuacja,
w jakiej się znalazłam.
- O co chodzi? – Przerwałam ciszę, denerwując
się.
- Roxano są na ciebie skargi. Wagarujesz,
spóźniasz się, uciekasz z lekcji, nie uczysz się, oszukujesz na kartkówce, nie
szanujesz nauczycieli, demoralizujesz wzorowych uczniów i uprawiasz
niebezpieczny sport. Twoja frekwencja i zaległości są jednak w tym najgorsze.
Masz ponad pięćdziesiąt procent godzin nieusprawiedliwionych, a to już dawno
powinno przekreślić twoje przejście z klasy do klasy. Nie wiem co z tobą
zrobić, dziecko. – Złożyłam dłonie razem w błagalnym geście.
- Proszę mnie nie wyrzucać. Ja nadrobię oceny i
nie opuszczę już żadnego dnia.
- Ja natomiast proszę o jej natychmiastowe
wydalenie. – Rzekła tamta uparta baba, dobrze że to nie ona o tym decydowała.
- Pani profesor, nie można tak. Roxano idź na
lekcje, zastanowię się co z tobą poczynić. – Odetchnęłam nieco spokojniejsza i
wstałam. Ukłoniłam się grzecznie, następnie opuściłam gabinet. Było po dzwonku,
więc odpuściłam sobie na chwile obecną Nataniela i powędrowałam na matematykę.
Weszłam do klasy, na szczęście nauczycielki
jeszcze nie było, więc nie naraziłam się. Musiałam spiąć tyłek, jeśli dalej
chciałam widywać Nataniela codziennie. I skoro o nim mowa to nigdzie go nie
było. Pewnie załatwiał coś związanego ze swoją pracą, gdyż Melanii także
brakowało. Spojrzałam w kierunku Kim, która machała mi dłonią, abym podeszła.
Tak też zrobiłam, a ona odsunęła mi krzesło, abym spoczęła.
- Cześć. – Przywitałam się, siadając. Objęła
mnie swoim ramieniem, kładąc rękę na oparciu. Ona była trochę jak ja,
wysportowana i silna.
- Rox czy ty masz w sobotę rozpoczęcie sezonu? –
Zainteresowała się. Ona i Kastiel byli jedynymi osobami z mojej klasy, którzy
przychodzili mi kibicować i wspierać.
- Tak. Przyjdziesz? – Dopytałam ucieszona jej potencjalnym
dopingiem. Uśmiechnęła się szeroko, salutując palcami jak w wojsku.
- Oczywiście. Nawet zrobiłam genialne koszulki.
Zobacz sama. – Schyliła się do swojej torby, aby wyciągnąć z niej papierową
torbę. Podała mi ją, a ja wyjęłam z niej poskładaną, czarną koszulkę.
Zaintrygowana rozłożyłam ją i zaśmiałam się jak dziecko, widząc dość oryginalny
nadruk mojej głowy w otoczeniu czerwonych płomieni. Miło, że posiadałam osobę,
która poświęciła swój czas oraz pieniądze i zaprojektowała tę skromną, ale jak
dla mnie bezcenną bluzkę.
- Dziękuję ci bardzo! – Prawie krzyknęłam,
wyrażając moją wdzięczność.
- Daj spokój, co to dla mnie. Akurat była
promocja, więc dostałam trzy w cenie dwóch. Jedną postanowiłam już dać
Kastielowi, więc tą możesz albo zatrzymać na pamiątkę, albo komuś wręczyć. –
Mrugnęła mi okiem, a mi do głowy przyszedł tylko jeden człowiek. Nataniel.
Ciekawe, czy by ją założył? I właśnie w tamtej chwili, w której o nim
pomyślałam, wszedł do sali wraz z chichoczącą Melanią u boku i profesorką. Moje
serce zabiło szybciej, wyglądał wyjątkowo przystojnie, choć miałam wrażenie, że
jego oczy nie odzwierciedlają uśmiechu na ustach. Były jakieś nieobecne, a
utwierdziłam się w tym przypuszczeniu, kiedy spotkały się z moimi. Od razu
zmarszczył brwi, zadziwiony moim widokiem. Jego radosne wargi opadły w dół.
Och. Czyli faktycznie się na mnie złościł. Wrócił uwagą do mówiącej im coś
nauczycielki, przytaknął skinięciem głowy i ruszył w stronę swojej pierwszej
ławki w środkowym rzędzie. Oczywiście Melania posłała mi swój perfidny uśmieszek
i z dumą zajęła miejsce obok niego. Jednak o nią nie byłam zazdrosna. Zerknęłam
w stronę pięknej Sucrette, siedzącej z Iris i cicho z nią dyskutującej. To ona
była moim prawdziwym zmartwieniem.
Gdy lekcja dobiegła końca, nieco zestresowana
podeszłam do pakującego się Nataniela. Melania zmierzyła mnie wrogim
spojrzeniem, również czekając na chłopaka.
- Umm cześć Nataniel. Możemy porozmawiać?
- Wy chyba nie macie o czym gadać. – Wtrąciła się
moja rywalka. Nataniel wstał i skarcił ją wymownym wzrokiem. Następnie popatrzył
na mnie. Wiedziałam… W jego złotych tęczówkach błąkały się dziwne emocje, nie
pasujące do jego postawy.
- Nat, czy wszystko dobrze? – Zmartwiłam się i
odruchowo wyciągnęłam dłoń, żeby dotknąć jego policzka. I wtedy naprawdę się przestraszyłam,
kiedy wzdrygnął się, a w jego oczach zabłysnęło przez moment przestraszenie.
Zaskoczona rozwarłam usta, przyglądając mu się dokładnie. Coś było nie tak,
czułam to. On także nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Rox…
- Nataniel, idziemy? Pani dyrektor czeka. –
Chciał coś powiedzieć, ale ta... Ych… Melania mu bezczelnie przerwała. Znowu
ubrał maskę, chowając się pod nią. Nie podobało mi się to, ale klasa to nie
najlepsze miejsce do poważnych rozmów, a taka nas najwyraźniej czekała.
- Będę w szatni. Przyjdź, jeśli chciałbyś ze
mną pomówić. – Oznajmiłam mu.
- Mhm. – Wymamrotał, po czym udał się do
wyjścia.
- Jesteś żałosna. – Burknęła Melania na
odchodne, jednak nie zrobiło to na mnie większego wrażenia.
Tak jak zapowiedziałam Natanielowi, cierpliwie
siedziałam w ubieralni. Było już późno, a z każdą minutą rosłą we mnie obawa przed
byciem wystawioną do wiatru. I wcale się temu nie dziwiłam…Nagle moją
niepewność przerwał dzwonek telefonu. Wyciągnęłam go z torby i spojrzałam na
wyświetlacz. Od razu odebrałam, przykładając słuchawkę do ucha.
- Czekasz jeszcze? – Zapytał Nataniel.
- Tak. – Odparłam, wstając z miejsca. Dupa
bolała mnie już od tego płaszczenia.
- Zaraz będę. – Uprzedził, rozłączając się. Te
dwa słowa sprawiły, iż zalało mnie ciepło. A gdy usłyszałam jego kroki i
ujrzałam go, schodzącego po schodach, motyle w moim brzuchu wzbiły się do lotu.
- Nataniel, cieszę się… - Nie dokończyłam, bo
kompletnie mnie zatkało. Czemu? Może dlatego, że mój kochany Nataniel bez słowa
wziął mnie w swoje ramiona, przytulając się do mnie mocno i zachłannie.
Podniósł mnie nieco, wtulając twarz w złączeniu mojego ramienia z szyją. Nasze
serca waliły w zawrotnej prędkości, otępiło mnie. To zachowanie było tak
niewiarygodne, że traciłam powoli rozeznanie na granicy mojej wyobraźni, a realności.
Dopiero gdy sama go objęłam i poczułam pod dłońmi jego drżące plecy,
uświadomiłam sobie, iż działo się to naprawdę. Jednak zastanawiało mnie jedno,
co się za tym kryło?
_____________________
Hej! Czy ktoś tu jeszcze zagląda i czyta? XD Sprawdzam obecność, proszę się zgłaszać :P
Taaaak :D W końcu jak na prawdziwego faceta przystało zrobił pierwszy krok :D
OdpowiedzUsuńMoże wyjdzie z Friendzone XD
Rozdział zajebisty, czekam na next :)
Pozdrawiam :*
A zgłaszam się!
OdpowiedzUsuńCo prawda jestem cichym czytelnikiem, ale jestem. Nie piszę komentarzy, bo ostatnio nie mam kompletnie weny na rozpisywanie się przy każdym drobnym szczególe, a nie chcę zostawiać się z dwoma marnymi słówkami na krzyż.
Melania mnie wkurwia i to doszczętnie. Nie znoszę laski jak mało kogo. Toż nawet Debra mnie tak nie drażniła jak to przebrzydłe babsko.
A co do Nataniela podejrzewam, że zaczęły mu się "problemy" z ojczulkiem. Dlatego tak się cofnął i później jeszcze ta akcja w szatni. Pytanie tylko czy się przyzna, czy będzie się migał. I co zrobi Rox?
Oczekuję szybkiego rozdziały i serdecznie pozdrawiam :3
Zgłaszam się!
OdpowiedzUsuńGenialne, świetne, boskie, genialne... no xd
OdpowiedzUsuńJestem XD!
OdpowiedzUsuńJestem jestem ♥♥♥
OdpowiedzUsuńNie ja coś czuje że to będzie na podłożu przyjacielski i... Nie chce zanudzać do NN :)
OdpowiedzUsuńJestem, zgłaszam się i czekam niecierpliwie bo widzę ciekawy zwrot akcji 😀😊
OdpowiedzUsuńJasne ze czytam ��
OdpowiedzUsuńOBECNA!xd No coś mi mówi że to dopiero początek jakiejś grubszej akcji xD
OdpowiedzUsuńTeż czytam, przyznaję, że to mój pierwszy komentarz. Pisz dla nas dalej, codziennie sprawdzam czy jest już nowy odcinek. :) już czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńHejka malutka- dzieki za nowy rozdział,
OdpowiedzUsuńco prawda jest on troszkę za krótki,
ale lepsze to niż nic- hi hi hi hi
pozdrawiam życzac mnustwo weny.
Ja czytam, opowiadanie o Natanielu to moje ulubione na twoim blogu.
OdpowiedzUsuńMuru Mi. Czy ty już nie masz ochoty prowadzić bloga?
OdpowiedzUsuńHej.
UsuńAni przez moment nie przyszło mi do głowy, aby porzucić tego bloga. A nieregularność w wstawianiu rozdziałów niestety nie jest zależna ode mnie, gdyż w tym roku szkolnym mam bardzo mało czasu. Jestem w klasie maturalnej, a do tego w szkole plastycznej, którą kończę dyplomem, więc szkoła pożera mi większość wolnego czasu. Gdy tylko mam chwilkę to naskrobię z kilka zdań, ale to za mało, żeby wstawić. No chyba, że odpowiada Ci i w sumie Wam, moi kochani czytelnicy, abym wstawiała rozdziały częściej, lecz zdecydowanie krótsze niż do tej pory? :)
Pozdrawiam serdecznie :* I Haruś dzięki, że dalej tutaj zaglądasz, mimo mojej niesystematyczności :<
Jestem i czytam te twoje cuda <3
OdpowiedzUsuń