Zezłoszczona tajemnicami i niewiedzą.
Kupiłam w bufecie ciepłe lody dla
Lysandra i Rozalii, licząc, że to będzie idealny wyraz mojego żalu. Siedzieli
przy stoliku, na nieszczęście musiał być przy nich jeszcze Kastiel. Nie
przepadam za nim za bardzo, ale trudno. Przyjaciele mojego chłopaka, to też moi
przyjaciele. Naiwna trochę ta zasada. Podeszłam niepewnie przykuwając wzrok
kolorowej trójcy.
- Co to masz Sucrette? – Uśmiechnęła się
łakomie Rozalia spoglądając na waniliowy rożek. Spojrzałam na przybitą twarz
Lysandra. Wstyd mi. Naprawdę czuję się zawstydzona moim zachowaniem. Przez te
moje obrażanie się, kłamanie i stwarzanie problemów w końcu go spłoszę. Nie
chcę go stracić przez takie głupkowate błahostki.
- Ciepłe lody. Proszę. – Podałam jeden
Rozalii, a drugi skierowałam w stronę bezpłciowego Lysandra. – To tak w ramach
przeprosin. – Spuściłam wzrok, jednak zaraz go uniosłam, gdy poczułam znajomy
dotyk odbierający słodką przekąskę.
- Ach nie masz za co mnie przepraszać. –
Odparła zajadająca się Roza, lecz to uśmiech Lysia odegnał moje wyrzuty
sumienia. Jak ja się cieszę, iż nie trzyma urazy za moją dziecinność. Zrobił mi
miejsce obok siebie, więc zadowolona usiadłam obok i przytuliłam się do jego
umięśnionego ramienia.
- Chcesz spróbować? – Zapytał przybliżając
do mnie ugryziony czubek pianki.
- Nie, dziękuję. – Odmówiłam, bo nie
lubię ich za bardzo. Są za słodkie.
- Ej mała, a dla mnie gdzie masz jednego?
– Burknął obrażony Kastiel.
- Sorki miałam tylko dwie ręce. –
Pokazałam mu język, rozbawiona jego naburmuszoną miną. Spojrzał na opychającą się
Rozę, po czym sięgnął ręką, chcąc jej wyszarpać jedzenie. Zamiast tego tylko
rozwalił wafelek, brudząc i swoją dłoń i zezłoszczonej dziewczyny.
- Kastiel jesteś durny. – Zmarszczyła
brwi, patrząc na uśmiech buntownika. – Su wyciągnęłabyś mi z torby wilgotne
chusteczki? – Zapytała posyłając Kasowi piorunujące spojrzenie, które słowo
daję, mogło by zabić. Podeszłam pod jej markową własność i niepewnie zajrzałam
do środka. Nie jestem zwolenniczką grzebania w cudzych rzeczach, ale skoro
prosiła, to wypadałoby pomóc. Hmm… A to dziwne. Podałam jej paczkę, lecz oprócz
niej wyciągnęłam coś jeszcze.
- Rozaliaaa… - Zaczęłam odkładając plecak
i oglądając plastikowe opakowanie na płytę z każdej możliwej strony. Ujęłam je w
dwa palce i podniosłam w górę. - … Czy to nie jest płyta, o której niby
zapomniałaś? – Dziewczyna popatrzyła zaskoczona, po czym zerknęła na pobladłego
Lysa i znowu na mnie. Coś mi tu nie gra… Nie chcę znowu wyciągać zbyt
pochopnych wniosków, ale moja intuicja wariuje w niepokoju.
- Nieee, to nie ta. – Pomachała poklejoną
dłonią. Ponownie przyjrzałam się przedmiotowi.
- Jak to nie? Przecież jest tu napisane
„Lys i Kas koncert”. – Robi ze mnie idiotkę, bo nie rozumiem?
- Ahahahaha… - Zaśmiała się fałszywie. –
To widać jednak ją wzięłam. Dobra, wiecie co… Ja idę do łazienki umyć ręce. –
Oznajmiła nerwowo, uciekając ze swoją torbą w stronę wyjścia. Nie umknęło mi
jej skryte spojrzenie na Lysandra.
- Ja też pójdę skorzystać. – Uprzedził
Lys tym samym tonem, udając się za poprzedniczką. Stałam jak słup soli,
zupełnie gubiąc się w tym wydarzeniu. Co oni przede mną ukrywają? Nie mam
bladego pojęcia, a mój lęk wcale mnie nie uspokaja.
- Dziwni są, co nie? – Dodał Kastiel,
widać tak samo nieswój jak ja.
- Kastiel czy oni…
- Nie mam pojęcia. Ale spoko, Lys nie
jest chłopakiem, który by cię skrzywdził. Zaufaj mu. – Odparł wstając z
miejsca. Popatrzyłam po swoich trzęsących się dłoniach. Mam mu zaufać? Nawet
jeśli ewidentnie coś się dzieje niepokojącego. Czuję, że to mnie przerasta.
Myślałam, iż od poznania prawdy o tożsamości muzyka będzie łatwiej, ale zamiast
tego, tylko się bardziej skomplikowało. Mój tak wspaniale rozpoczęty związek
zaczyna się wyniszczać, a ja nie wiem jak mam temu zapobiec. Rozmowa! Tak! To
jest to, co może nas uratować. Zrobiłam krok naprzód, lecz szybko
znieruchomiałam. – Swoją drogą, co przygotowujesz dla Lysandra na urodziny? –
Zarzucił tematem, chcąc mnie chyba wyciągnąć z dołu, do którego wpadam.
Spojrzałam na niego pytająco, ponieważ nie spodziewałam się, że zbliża się to
święto. – Ej nie patrz tak, jakbym cię o czymś poinformował. Nie dostałaś
zaproszenia na imprezę?
- Imprezę? – Dopytałam zupełnie wybita z
tropu. Chłopak zrobił wielkie oczy w zdziwieniu.
- Nie powiedział ci? – Kiwnęłam przecząco
głową. - W sobotę Lysander odprawia urodziny. Myślałem, iż wiesz. – Który
dzisiaj dzień? Wtorek? Kurczę tak mało czasu, ciekawe kiedy chciał mnie
poinformować? Pff… Ostatnio jakoś o niczym mi nie mówi. Och… Dlaczego czuję
żal? Okropne wyrzuty. – Mała nie przejmuj się, na pewno cię zaprosi. W końcu
jesteś dla niego ważna. – Poklepał mnie po ramieniu, lecz ja tylko zmierzyłam
go złowrogim wzrokiem. Nie byłam na niego zła, przecież nie miał złych
zamiarów. Moja złość nie sięgała nawet Lysa. Nie wiem skąd się wzięła, ale to
ją czułam. Okropną wściekłość, bo to ja się zamartwiam jak głupia, że źle
postępuję w tym związku, a tymczasem to Lysander robi źle. Odsuwa mnie od
siebie.
- Przestań Kastiel. I tak się będę
przejmować. – Burknęłam, następnie cała nabuzowana ruszyłam w stronę wyjścia ze
szkoły. Muszę się przewietrzyć. Uspokoić i pomyśleć. Nie można ulegać emocjom.
Źle to się kończy.
__________________________________________________________________________________
Hej :) Jeśli ktoś nie zauważył, a jest zainteresowany to podaję linka do oneshota walentynkowego z udziałem Lysandra: klik :)
Aj ten Lysio, nie ładnie to tak mieć tajemnice przed dziewczyną :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze cudowny, nie mogę się doczekać następnego :)
Przesyłam ci baaaardzo dużo weny :D
Pozdrawiam :*
Wow, ten rozdział bardzo mnie zaskoczył. Taki sobie, niepozorny Lys, a Su jeszcze tyle o nim nie wie... I do tego Rozalia jest tak jakby... chamska. Niby jest dóbr, ale też coś kręci i kiedy przychodzi co do czego, to znika, albo zmienia temat. Oczywiście rozdział był ZAJEBISTY jak zawsze :P Pozdrawiam i życzę weny <3 ;**
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział nie moge doczekać się kolejnego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No coś tu jest ewidentnie nie tak, a Lysander bardzo nie chce, żeby Su się o czymś dowiedziała... Nie dziwię się, że Su jest taka sfrustrowana całą tą sytuacją. Pewnie myślała, że jeżeli dwoje ludzi się kocha i decyduje się na związek, to potem jest już z górki. W końcu co może być nie tak, jeżeli oboje czują do siebie to samo? Niestety to właśnie tak nie jest... Musi się wykazać dużą cierpliwością, bo to chyba jedyny sposób na Lyśka. Jak będzie gotowy, to sam jej o wszystkim powie. Tak mi się przynajmniej wydaje.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno;)
TAK! W końcu się doczekałam :D Jak wierny pies zaglądałam tutaj codziennie w nadziei, ze coś się tutaj pojawi, no i opłacało się.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadanie i nie jestem pewna, czy ja jako jedyna mam tak, że zawsze jak czytam kolejne rozdziały, to cieszę mordę do ekranu jak nienormalna? Mam nadzieję, że nie, bo oznaczałoby to, iż w końcu trzeba rozpatrzyć wizytę u psychiatry...
Nie wiem czemu, ale drażni mnie zachowanie i Lysa i Su. Zamiast normalnie, szczerze porozmawiać zachowują się jak małe dzieci i uciekają od odpowiedzialności, przez co oddalają się od siebie. Eh... ja chyba nigdy tego nie zrozumiem...
Jednak muszę zwrócić uwagę, ponieważ i moje zboczenie zawodowe początkującej humanistki i dzisiejsza lekcja na rozszerzonym polskim wręcz ode mnie tego żądają. Mianowicie okropny błąd ortograficzny w tym zdaniu "Nie można ulegać emocją." Kiedyś też miałam z tym problem, ale w końcu się wyuczyłam. Chodzi mi o to, że WSZYSTKIE liczmy mnogie, niezależnie czy mówimy to o cechach, uczuciach, osobach rzeczach itp, wszystkie liczby mnogie zapisujemy z końcówką "-om" (osobom, uczuciom, kobietom i jak w Twoim przypadku: emocjom). Liczbę pojedynczą zaś tylko i wyłącznie z końcówką "-ę" "-ą".
Niby taka nieznacząca rzecz, ale strasznie razi po oczach i (mnie) odrzuca.
Serdecznie pozdrawiam i ślę ogromy czasu i wielkie pokłady weny do kolejnych rozdziałów ;3
Przydatna uwaga, dzięki za nią, bo szczerze zawsze miałam problem z tymi końcówkami. Zawsze się zastanawiałam, jak to ma być poprawnie :) zastosuje Twoją uwagę i liczę, że już nie popełnię takich błędów. :)
UsuńDzieki za wszystko, również pozdrawiam :* ^^
Ależ proszę bardzo ;) Zawsze staram się pomagać innym w tych sprawach, ponieważ sama rozumiem, jak to jest popełniać tak błahe błędy. Kiedy kilka dni temu znalazłam w odmętach komputera swoje stare opowiadanie i zobaczyłam, że "który" napisałam przez "u" miałam ochotę stanąć obok i przypierdzielić sobie sama słownikiem.
UsuńPozdrawiam ;)
No kurcze taki moment?!! Może poszli się do kibla naradzać a jak lys może tak ukrywać coś?!!! Przecież bo chyba nie zdradza Su bo to nie leży w jego naturze... No chyba że o czymś nie wiem... I co oni ukrywają?!!! +^+ zabilaś mnie tak krótkim rozdziałem... Pozdrawiam i życzę duzzzzzio weny Haruka ❤
OdpowiedzUsuńHm... Naprawdę ich nie rozumiem co chwila jakieś żale i tajemnice. Oni naprawdę są jakąś dziwną parą, ale oki to twoja historia. Nie to że jest zła tylko nie mogę ich pojąć. Mam nadzieje że kiedyś zrozumiem.
OdpowiedzUsuńCzy te tajemnice i niewiedza mają jakiś związek z imprezą urodzinową Lysa? :B
OdpowiedzUsuń