Kastiel
splótł ze sobą swoje dłonie i przerzucił je sobie przez głowę, formując z nich
poduszkę dla potylicy, no i wietrząc pachy. Ja natomiast nie spuszczałam z
niego wzroku, bacznie przyglądałam się jego zadumanemu profilowi, wyczekując
jego opinii.
- Mam
być szczery? Tak do bólu? – Najwyraźniej wolał się upewnić, czy byłam gotowa na
wstrząs. Wzięłam głęboki wdech, tak samo, jak przed każdym pojedynkiem, kiedy
chciałam zachować spokój i przygotować się na nieopisywalny ból, którym miałam
być obdarowana. Wypuściłam powietrze, czując się jak gąbka, mogąca wchłonąć
wszystko i nie mając z tym większego problemu.
-
Właśnie tego oczekuję. – Odparłam.
- No
to, według mojej obiektywnej opinii to ten chło… Gówniarz jest niezdecydowany
jak kobieta podczas okresu, nie wie czego chce... Nic dla niego nie znaczysz. On
tylko trzyma cię przy sobie, bo kto by nie chciał posiadać po swojej stronie
silniejszego od siebie, kim można się posłużyć dla swoich własnych korzyści?
Sorry, wiesz, jak bardzo cię lubię, dlatego chcę ci otworzyć oczy na fakt
manipulowania i zabawy tobą. Moje obserwacje potwierdza to, jak cię zaczął
traktować od kąt pojawiła się Sucrette. Zlewa cię dla niej, wystawia, a jego
maślane oczka, aż mnie wkurwiają. Odpuść go sobie, bo będziesz tylko cierpieć. –
Powiedział z niewzruszonym wyrazem twarzy. Jakby te raniące mnie słowa były
niczym. Wiedziałam, że nie mogłam brać ich do serca, gdyż wiadomo, jaki był
Kastiel, a mianowicie lubił wyolbrzymiać i też miał skrzywiony obraz przez swoją
przeszłość, ale coś w tym było… Ponieważ odczuwałam nieprzyjemne wirowania w
żołądku. Natężenie wiary w Nataniela lekko upadło, lecz nie na tyle, żebym
miała go skreślić. Jednakże potwierdziła się moja obawa bycia tylko koleżanką.
Uch. Rzygać mi się zachciało na samą myśl o tym. I niby jak miałam wyperswadować
sobie nadzieje. Zbyt pochopnie odbierałam gesty i zachowania gospodarza,
dlatego naraziłam się na okropny zawód. Muszę przemyć twarz, pragnęłam zmyć z
siebie naiwność. Wstałam i powędrowałam do łazienki. Kastiel puścił mnie samotnie,
wyczuł moją chęć bycia samą. Tak. Czasem lepiej być samotnym, do nikogo się nie
przywiązywać, nikogo nie kochać.
Weszłam
do klasy po dzwonku. Atmosfera panująca w środku wzbudziła we mnie odczucie
wkroczenia do innego świata wypełnionego dzieciakami uczącymi się na złamanie
karku. Zrobiło mi się głupio, nieswojo.
- Co
jest grane? – Zapytałam Iris, a ona spojrzała na mnie niezrozumiale. Po chwili
jednak zorientowała się z kim ma do czynienia, bo wyprostowała zmarszczone
brwi.
-
Powinnaś założyć sobie jakiś kalendarz. Kartkówka jest dzisiaj. – Wyjaśniła.
Walnęłam się w policzki, otwierając szeroko usta. Kompletnie wyleciało mi to z
głowy. Nie mogłam dostać kolejnej jedynki, nie zdam roku... Czym prędzej zajęłam
wolne miejsce i wyciągnęłam zeszyt. No świetnie. Nie sądzę, żeby klasówka
dotyczyła gry w kółko i krzyżyk. Chciałam od kogoś użyć notatki, lecz w
momencie, kiedy wstałam z miejsca, do środka wślizgnęła się nauczycielka wraz z
uśmiechniętym Natanielem i Melanią. Nie miałam czasu przejmować się tą dwójką,
gdyż umysł zaprzątały mi modły o zanik pamięci u profesorki.
- Proszę
się rozsiąść. – Chyba za mało się modlę, aby zostać wysłuchaną. Załamałam się.
Rozejrzałam się po sali, w której nie dostrzegłam Kastiela. Super. Mógł mnie
uprzedzić to zwiałabym z nim.
-
Roxano co jest? – Odwrócił się do mnie zmartwiony Nataniel. Akurat musiał
usiąść przede mną, kiedy byłam w rozpaczy nad moją edukacją i miłosnym tłem.
Westchnęłam ciężko i opadłam policzkiem na blat stolika.
- Kolejna
pała… Wyrzucą mnie za to ze szkoły… Mój ojciec mnie zabije… – Wydukałam smutno.
Nie wiedziałam, czy Nat zdążył mnie usłyszeć, bo akurat gdy zakończyłam mój
wywód przed moje oczy opadła biała kartka.
- Siądź
prosto Blanchard. – Zwróciła mi uwagę wychowawczyni. Prychnęłam przez co papier
delikatnie się uniósł. Jednak postanowiłam nie brać przykładu z Kastiela i się
nie buntować. Niechętnie wyprostowałam się, zerkając na oddalające się plecy
tej zmory, wysysającej z nas młodość i beztroskość. Przejrzałam makulaturę.
Oho. Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc pytanie, na które znałam odpowiedź w
stu procentach. Wesoła napisałam „Roksana Blanchard” w miejscu, gdzie żądano o
imię i nazwisko. Na tym skończyłam sprawdzanie swojej wiedzy. Podparłam łokieć
o ławkę, a podbródek oparłam o dłoń, znudzona lekcją. Nauczycielka zajmowała
się pisaniem sms’ów, widocznie też trwała w podobnym stanie. Przeniosłam
spojrzenie na skupionego Nataniela. Marszcząca się biała koszula na łopatkach,
zdradzała jego zaangażowanie w czynność. Właściwie w tamtym momencie
zorientowałam się, że oprócz Kastiela, nie było jeszcze Sucrette. No ładnie,
tak się wymigiwać od obowiązku ucznia. No i co w niej widzisz, Natanielu?
Zdziwiłam się, kiedy chłopak przede mną przerwał pisanie i zerknął na mnie
przez ramię, a po chwili zabrał moją pracę. Moje ręce rozłożyły się na boki,
zastanawiając się, co się właśnie wydarzyło. Nie rozumiałam...
-
Nataniel czemu to zrobiłeś? – Zapytałam, gdy w końcu wyszliśmy na przerwę.
Chłopak podrapał się po tyle swojej blond czupryny, pokazując mi, że nie czuł
się zbyt komfortowo.
- Nie
chciałem, żeby tata cię zabił. – Oznajmił cicho i nieśmiało, zagryzając kłem
kącik swojej dolnej wargi, co jak dla mnie było niesamowicie urocze… Gdybym nie
trzymała się za lica, to pewnie zauważyłby moje rumieńce, które piekły
niemiłosiernie. Chciałam rzucić się, żeby go przytulić, ale w porę
przypomniałam sobie słowa Kastiela. Udało mi się powstrzymać moje żądze.
- Nattttt,
nie wiem jak ci dziękować. – Odparłam podekscytowanym głosem, matko.
-
Możesz mnie za to zaprosić do swojego świata. – Pogłaskał swoje ramię, a wzrok
skierował gdzieś w bok…Miałam nie odbierać niczego zbyt pochopnie, zbyt
entuzjastycznie, lecz… Jak miałam niby tego nie robić, kiedy moje serce waliło
jak opętane.
- W
porządku. W takim razie, czy przyszedłbyś dzisiaj na mój trening? Pokazałabym
ci, jak spędzam wolny czas, tym bardziej teraz, gdy za niedługo rozpoczyna się
sezon. – Zaproponowałam.
- Nie
mogę się tego doczekać. Podaj mi tylko adres, a przybędę wieczorem. –
Odwzajemniłam jego zadowolony uśmiech.
- A nie
wolisz, żebyśmy poszli razem po szkole? – Dopytałam. Chciałbym spędzić z nim
jak najwięcej czasu. Chłopak przetarł swoją brodę w zdenerwowaniu.
- Nie… Chcę
umówić się z Sucrette na dokarmianie bezdomnych kotów. – To, co wtedy poczułam,
mogło się równać z uderzeniem kamieniem w twarz. Zostałam znokautowana
psychicznie. Nie miałam na nic chęci… Nawet do życia.
_______________________________
PROSZĘ NIC NIE WSPOMINAĆ O WCZORAJSZYM FINALE.... TYM BARDZIEJ O PORAŻCE FRANCJI :C Za to proszę o słowa motywacji :)
Dobiłaś mnie :(
OdpowiedzUsuńDlaczego Nataniel musi interesować się Su :( Grrr... Osobiście bym jej oczy wydrapała XD
Rozdział zajebisty czekam na następny i życzę dużo weny :D
Pozdrawiam :*
Zgiń przepadnij Su.. Nataniel ma być boysem naszej boksereczki :< A w ogóle czemu to takie krótkie!
OdpowiedzUsuńJa tak lubie to opowiadanie, a dla mnie jest za króciutkie :<!
No nie moge patrzeć na to jak Nataniel lata za Su ;-;
OdpowiedzUsuńTo moje ulubione opowiadanie na Twoim blogu, wiec szkoda, ze takie troche krótkie
;-; ←moja reakcja pod koniec rozdziału...Nataniel ty pało!Jedno słowo...Nienaeiść!A Kastiel jak zwykle z olewką na czyjeś uczucia pfff xD A propo francji...łączmy się ;-; Opowiadanie super i chyba moje ulubione ale krótkie :/ Że tak powiem niech tego będzie więcej! XD za dużo studia acantus 😑 pozdrawiam i życze weny :*
OdpowiedzUsuńTeż ich słucham :D
UsuńDzięki i pozdrawiam :*
Zaczynam lubić Kastiela xD Biedna, ale szczerze nie jest mi przykro za to żal mi Su że jest z niej taka laleczka Barbie:)
OdpowiedzUsuńDawno nie komentowałam, ale przeczytałam wszystko rozdziały. Trzymam kciuki za Rox, a rozdział cudowny jak wszystkie pozostałe, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPs. Nominowałam się do LBA :) Więcej szczegółów na https://kruk-na-tle-czerni-sf-fanfiction.blogspot.com/2016/07/liebster-blog-awards.html
Kiedy będzie rozdział z Lysandrem albo Natanielem?
OdpowiedzUsuńJak tylko pokonam kryzys.... :C
UsuńPowiem szczerze że wcigneło mnie bardzo to opowiadanie,
OdpowiedzUsuńmoże dlatgo że głuwna postać nie jest jakaś cukierkowa
lalka ale kobieta- która umie postawić na swoim.