11 lipca 2016

Pięść i rozum - odcinek 10

Kastiel splótł ze sobą swoje dłonie i przerzucił je sobie przez głowę, formując z nich poduszkę dla potylicy, no i wietrząc pachy. Ja natomiast nie spuszczałam z niego wzroku, bacznie przyglądałam się jego zadumanemu profilowi, wyczekując jego opinii.
- Mam być szczery? Tak do bólu? – Najwyraźniej wolał się upewnić, czy byłam gotowa na wstrząs. Wzięłam głęboki wdech, tak samo, jak przed każdym pojedynkiem, kiedy chciałam zachować spokój i przygotować się na nieopisywalny ból, którym miałam być obdarowana. Wypuściłam powietrze, czując się jak gąbka, mogąca wchłonąć wszystko i nie mając z tym większego problemu.
- Właśnie tego oczekuję. – Odparłam.
- No to, według mojej obiektywnej opinii to ten chło… Gówniarz jest niezdecydowany jak kobieta podczas okresu, nie wie czego chce... Nic dla niego nie znaczysz. On tylko trzyma cię przy sobie, bo kto by nie chciał posiadać po swojej stronie silniejszego od siebie, kim można się posłużyć dla swoich własnych korzyści? Sorry, wiesz, jak bardzo cię lubię, dlatego chcę ci otworzyć oczy na fakt manipulowania i zabawy tobą. Moje obserwacje potwierdza to, jak cię zaczął traktować od kąt pojawiła się Sucrette. Zlewa cię dla niej, wystawia, a jego maślane oczka, aż mnie wkurwiają. Odpuść go sobie, bo będziesz tylko cierpieć. – Powiedział z niewzruszonym wyrazem twarzy. Jakby te raniące mnie słowa były niczym. Wiedziałam, że nie mogłam brać ich do serca, gdyż wiadomo, jaki był Kastiel, a mianowicie lubił wyolbrzymiać i też miał skrzywiony obraz przez swoją przeszłość, ale coś w tym było… Ponieważ odczuwałam nieprzyjemne wirowania w żołądku. Natężenie wiary w Nataniela lekko upadło, lecz nie na tyle, żebym miała go skreślić. Jednakże potwierdziła się moja obawa bycia tylko koleżanką. Uch. Rzygać mi się zachciało na samą myśl o tym. I niby jak miałam wyperswadować sobie nadzieje. Zbyt pochopnie odbierałam gesty i zachowania gospodarza, dlatego naraziłam się na okropny zawód. Muszę przemyć twarz, pragnęłam zmyć z siebie naiwność. Wstałam i powędrowałam do łazienki. Kastiel puścił mnie samotnie, wyczuł moją chęć bycia samą. Tak. Czasem lepiej być samotnym, do nikogo się nie przywiązywać, nikogo nie kochać.

Weszłam do klasy po dzwonku. Atmosfera panująca w środku wzbudziła we mnie odczucie wkroczenia do innego świata wypełnionego dzieciakami uczącymi się na złamanie karku. Zrobiło mi się głupio, nieswojo.
- Co jest grane? – Zapytałam Iris, a ona spojrzała na mnie niezrozumiale. Po chwili jednak zorientowała się z kim ma do czynienia, bo wyprostowała zmarszczone brwi.
- Powinnaś założyć sobie jakiś kalendarz. Kartkówka jest dzisiaj. – Wyjaśniła. Walnęłam się w policzki, otwierając szeroko usta. Kompletnie wyleciało mi to z głowy. Nie mogłam dostać kolejnej jedynki, nie zdam roku... Czym prędzej zajęłam wolne miejsce i wyciągnęłam zeszyt. No świetnie. Nie sądzę, żeby klasówka dotyczyła gry w kółko i krzyżyk. Chciałam od kogoś użyć notatki, lecz w momencie, kiedy wstałam z miejsca, do środka wślizgnęła się nauczycielka wraz z uśmiechniętym Natanielem i Melanią. Nie miałam czasu przejmować się tą dwójką, gdyż umysł zaprzątały mi modły o zanik pamięci u profesorki.
- Proszę się rozsiąść. – Chyba za mało się modlę, aby zostać wysłuchaną. Załamałam się. Rozejrzałam się po sali, w której nie dostrzegłam Kastiela. Super. Mógł mnie uprzedzić to zwiałabym z nim.
- Roxano co jest? – Odwrócił się do mnie zmartwiony Nataniel. Akurat musiał usiąść przede mną, kiedy byłam w rozpaczy nad moją edukacją i miłosnym tłem. Westchnęłam ciężko i opadłam policzkiem na blat stolika.
- Kolejna pała… Wyrzucą mnie za to ze szkoły… Mój ojciec mnie zabije… – Wydukałam smutno. Nie wiedziałam, czy Nat zdążył mnie usłyszeć, bo akurat gdy zakończyłam mój wywód przed moje oczy opadła biała kartka.
- Siądź prosto Blanchard. – Zwróciła mi uwagę wychowawczyni. Prychnęłam przez co papier delikatnie się uniósł. Jednak postanowiłam nie brać przykładu z Kastiela i się nie buntować. Niechętnie wyprostowałam się, zerkając na oddalające się plecy tej zmory, wysysającej z nas młodość i beztroskość. Przejrzałam makulaturę. Oho. Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc pytanie, na które znałam odpowiedź w stu procentach. Wesoła napisałam „Roksana Blanchard” w miejscu, gdzie żądano o imię i nazwisko. Na tym skończyłam sprawdzanie swojej wiedzy. Podparłam łokieć o ławkę, a podbródek oparłam o dłoń, znudzona lekcją. Nauczycielka zajmowała się pisaniem sms’ów, widocznie też trwała w podobnym stanie. Przeniosłam spojrzenie na skupionego Nataniela. Marszcząca się biała koszula na łopatkach, zdradzała jego zaangażowanie w czynność. Właściwie w tamtym momencie zorientowałam się, że oprócz Kastiela, nie było jeszcze Sucrette. No ładnie, tak się wymigiwać od obowiązku ucznia. No i co w niej widzisz, Natanielu? Zdziwiłam się, kiedy chłopak przede mną przerwał pisanie i zerknął na mnie przez ramię, a po chwili zabrał moją pracę. Moje ręce rozłożyły się na boki, zastanawiając się, co się właśnie wydarzyło. Nie rozumiałam...

- Nataniel czemu to zrobiłeś? – Zapytałam, gdy w końcu wyszliśmy na przerwę. Chłopak podrapał się po tyle swojej blond czupryny, pokazując mi, że nie czuł się zbyt komfortowo.
- Nie chciałem, żeby tata cię zabił. – Oznajmił cicho i nieśmiało, zagryzając kłem kącik swojej dolnej wargi, co jak dla mnie było niesamowicie urocze… Gdybym nie trzymała się za lica, to pewnie zauważyłby moje rumieńce, które piekły niemiłosiernie. Chciałam rzucić się, żeby go przytulić, ale w porę przypomniałam sobie słowa Kastiela. Udało mi się powstrzymać moje żądze.
- Nattttt, nie wiem jak ci dziękować. – Odparłam podekscytowanym głosem, matko.
- Możesz mnie za to zaprosić do swojego świata. – Pogłaskał swoje ramię, a wzrok skierował gdzieś w bok…Miałam nie odbierać niczego zbyt pochopnie, zbyt entuzjastycznie, lecz… Jak miałam niby tego nie robić, kiedy moje serce waliło jak opętane.
- W porządku. W takim razie, czy przyszedłbyś dzisiaj na mój trening? Pokazałabym ci, jak spędzam wolny czas, tym bardziej teraz, gdy za niedługo rozpoczyna się sezon. – Zaproponowałam.
- Nie mogę się tego doczekać. Podaj mi tylko adres, a przybędę wieczorem. – Odwzajemniłam jego zadowolony uśmiech.
- A nie wolisz, żebyśmy poszli razem po szkole? – Dopytałam. Chciałbym spędzić z nim jak najwięcej czasu. Chłopak przetarł swoją brodę w zdenerwowaniu.
- Nie… Chcę umówić się z Sucrette na dokarmianie bezdomnych kotów. – To, co wtedy poczułam, mogło się równać z uderzeniem kamieniem w twarz. Zostałam znokautowana psychicznie. Nie miałam na nic chęci… Nawet do życia.


_______________________________

PROSZĘ NIC NIE WSPOMINAĆ O WCZORAJSZYM FINALE.... TYM BARDZIEJ O PORAŻCE FRANCJI :C Za to proszę o słowa motywacji :)

10 komentarzy:

  1. Dobiłaś mnie :(
    Dlaczego Nataniel musi interesować się Su :( Grrr... Osobiście bym jej oczy wydrapała XD
    Rozdział zajebisty czekam na następny i życzę dużo weny :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgiń przepadnij Su.. Nataniel ma być boysem naszej boksereczki :< A w ogóle czemu to takie krótkie!
    Ja tak lubie to opowiadanie, a dla mnie jest za króciutkie :<!

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie moge patrzeć na to jak Nataniel lata za Su ;-;
    To moje ulubione opowiadanie na Twoim blogu, wiec szkoda, ze takie troche krótkie

    OdpowiedzUsuń
  4. ;-; ←moja reakcja pod koniec rozdziału...Nataniel ty pało!Jedno słowo...Nienaeiść!A Kastiel jak zwykle z olewką na czyjeś uczucia pfff xD A propo francji...łączmy się ;-; Opowiadanie super i chyba moje ulubione ale krótkie :/ Że tak powiem niech tego będzie więcej! XD za dużo studia acantus 😑 pozdrawiam i życze weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczynam lubić Kastiela xD Biedna, ale szczerze nie jest mi przykro za to żal mi Su że jest z niej taka laleczka Barbie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawno nie komentowałam, ale przeczytałam wszystko rozdziały. Trzymam kciuki za Rox, a rozdział cudowny jak wszystkie pozostałe, pozdrawiam :)
    Ps. Nominowałam się do LBA :) Więcej szczegółów na https://kruk-na-tle-czerni-sf-fanfiction.blogspot.com/2016/07/liebster-blog-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy będzie rozdział z Lysandrem albo Natanielem?

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem szczerze że wcigneło mnie bardzo to opowiadanie,
    może dlatgo że głuwna postać nie jest jakaś cukierkowa
    lalka ale kobieta- która umie postawić na swoim.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do pozostawienia swojej opinii!
Z góry dziękuję!